Artykuły

Od Julii do Hanki, czyli wspomnienia ożyły

Miała 16 lat, kiedy wcieliła się w szekspirowską Julię na deskach Teatru im. Osterwy. Teraz, po z górą 13 latach znów zobaczymy ją w gorzowskim spektaklu. Małgorzata Kocik już jako uznana aktorka pokaże się publiczności jak Hanka w "Moralności pani Dulskiej".

Znów jest okazja zobaczyć "Moralność pani Dulskiej". Świetna komedia z rewelacyjnie napisanymi rolami to także swoiste zwierciadło, w którym możemy przyglądać się swoim słabościom i przywarom niezwykle trafnie piętnowanym przez autorkę. Jedna z najlepszych polskich komedii, dziś już klasyczna, ale ciągle to jednak sztuka współczesna. Zmieniła się scenografia, trochę zmienił się język, ale problemy są ciągle podobne. Inscenizacji na deskach Teatru im. J. Osterwy podjął się doświadczony aktor i reżyser, dyrektor Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Premiera odbyła się 12 września ubiegłego roku. Tym razem jednak pewna nowość. Rolę Hanki (w zastępstwie Marty Karmowskiej) zagra Małgorzata Kocik.

Aktorka swoje pierwsze kroki stawiała na gorzowskiej scenie jeszcze jako uczennica II LO. Potem była raz gościnnie z Teatrem Polonia Krystyny Jandy. Po kilkunastu latach zagra ponownie z zespołem gorzowskiego teatru.

Spektakle w środę godz. 12, czwartek godz. 10, piątek godz. 10 i 19, a w sobotę o godz. 17. Bilety: 35 zł, ulgowy 30 zł.

Rozmowa z Małgorzatą Kocik*

Od castingu do "Romea i Julii" minęło 14 lat. Wiele się od tej pory wydarzyło.

- Ten czas wydaje się taki daleki, a jednocześnie bliski. Jestem tu i wspomnienia ożyły. Tym bardziej, że zespół w teatrze prawie niezmieniony. Wiele osób pamiętam jeszcze z "Romea i Julii, a teraz możemy się poznać bliżej. Rzeczywiście, przez te kilkanaście lat sporo się w moim życiu wydarzyło, ale będąc tu, w gorzowskim teatrze uświadamiam sobie, jak to szybko zleciało.

Tamten casting do "Romea i Julii", kiedy teatr poszukiwał do tytułowych ról aktorów wśród młodzieży, był chyba przełomowy w pani życiu. To właśnie wtedy postanowiła pani poświęcić się aktorstwu?

- Wcześniej byłam bardzo blisko z kulturą. Mama zabierała mnie na wszystkie koncerty Pod Filarami, na przedstawienia w teatrze. Nawet jeśli wtedy jeszcze za bardzo tego nie rozumiałam. Chciała mnie jakoś związać z kulturą. Bardzo dużo chodziłam też do kina. I oczywiście marzyłam o karierze Hollywood. Myślałam sobie wtedy, że dobrze by było coś właśnie w tej dziedzinie robić. to było takie pierwsze instynktowne marzenie. Ale dopiero casting do "Romea i Julii" był pod tym względem przełomowy. Na własnej skórze poczułam, że to jest fajna praca. Codzienne spotkania z ludźmi, każdy dzień jest inny, praca nad tekstem, ewolucja roli z każdym spektaklem i świadomość, że inaczej wypowiedziane słowa mogą zmienić reakcję publiczności, reakcję partnerów. Właśnie wtedy przy "romeo i Julii" zaczęło mi świtać, że to może być plan dla mnie.

To była jednak przygoda i wyobrażenia nastolatki. Te oczekiwania się spełniły?

- Byliśmy młodzi, wybrani z castingu, a spotykaliśmy się z zawodowymi aktorami,którzy jakby nie było grali mniejsze role od nas. Reżyser skupiał się na pracy z młodzieżą, ale zawodowcy też nas wspomagali. Były próby dla nas, ale też nasze sceny istniały przecież w całym zespole, w całości spektaklu. A ta praca była całkiem profesjonalna i przypominała to, co spotkałam potem na scenach po szkole teatralnej. Jestem wdzięczna, że miałam okazję to przeżyć.

Potem były studia na wydziale aktorskim PWSFTviT w Łodzi. Same sławy teatru i filmu na co dzień. Spotyka się osobowości, które kształtują człowieka.

- Łódź pod tym względem jest wspaniała. Ma niesamowite sukcesy, jeśli chodzi o operatorów czy reżyserów, i oczywiście aktorów. Tam ma się kontakt z prawdziwym rzemiosłem, z techniką. Można uczestniczyć w etiudach studenckich, szkoła uczy też pewnej odwagi bycia w tym show-biznesie. Tego, że trzeba działać, wysyłać swoje projekty na festiwale, tworzyć kolektywy, kształtować swoją karierę na zasadzie pewnego biznesplanu. Tak tez przygotowywaliśmy swoje dyplomy, chodziliśmy do sponsorów, reżyserów, sami robiliśmy marketing, plakatowaliśmy w mieście.

Realnie przygotowuje więc do przyszłego zawodu.

- I to w Łodzi było właśnie najfajniejsze, że nie osiadamy w tym bezpiecznym teatralnym domu, nie trzymamy się desek, wielkich duchów reżyserii i dramaturgii, ale jesteśmy trochę bardziej na ziemi. To pozwala łatwiej przejść między szkołą, a między pracą w zawodzie.

Pani karierę w filmie i na scenie zaczęła już podczas studiów. Kiedyś było to nie do pomyślenia.

- Na szczęście opiekunem naszego roku był profesor Janusz Gajos. Mówił, żebyśmy próbowali wszystkiego, bo wszystko nas wzbogaci i da doświadczenie. Również strady czy serialu. On sam przecież nigdy się nie wyparł "Czterech pancernych..." Wie, co dzięki temu osiągnął: sławę, kontakty. I mógł się potem rozwijać w rzeczach, które wybrał. Nigdy nie zabraniał więc takich rzeczy, namawiał do aktywności z mikrofonem, kamerą, sceną, bo każde doświadczenie jest dla nas bezcenne. Ja na drugim roku zagrałam w filmie, miałam sześć dni zdjęciowych i nie było problemu, żeby pogodzić to ze szkołą. Ale w następnym semestrze zaczęłam próby u Krystyny Jandy w "Grubych rybach". I wtedy musiałam być zwolniona z ponad dwóch miesięcy zajęć. De facto sama przygotowywałam się do egzaminów.

Po szekspirowskim debiucie jeszcze tylko raz mieliśmy okazję zobaczyć panią w gorzowskim teatrze. Właśnie w "Grubych rybach" Michała Bałuckiego w inscenizacji Teatru Polonia. To było w 2008 r. Jednak podobno na stałe mieszka pani w Gorzowie. Niełatwo jest pewnie pogodzić to z grą w warszawskich teatrach.

- To naprawdę nic wielkiego, żaden wyczyn. Mnóstwo aktorów tak pracuje, dojeżdża kiedy trzeba do Warszawy. Przecież są telefony, jest internet. Na casting zawsze można się zgłosić i dojechać. I sądzę, że w najbliższym czasie jednak się nie przeprowadzę. Dlatego skłaniam się ku temu, żeby trochę więcej zaangażować się też w Gorzowie, na gorzowskiej scenie.

Bardzo podoba mi się podoba Scena Letnia, ma ogromny potencjał. Marzy mi się jakiś spektakl, taki na ok. 60 osób, z bliskim kontaktem z publicznością. Już przeglądam teksty. Oczywiście to są jakieś moje marzenia i muszę to skonsultować z dyrektorem Janem Tomaszewiczem. Mam nadzieję, że się zgodzi.

Na ubiegłorocznych Gorzowskich Spotkaniach Teatralnych Krystyna Janda zachęcała do oglądania "Dam i huzarów" w Teatrze Telewizji. A to również ze względu na gorzowiankę, Małgorzatę Kocik. Kolejna duża produkcja Krystyny Jandy. To tak z marszu po "Grubych rybach", czy też był casting?

- "Grube ryby" to był hit Teatru Polonia, graliśmy go prawie osiem lat, dopiero zaprzestaliśmy w ubiegłym roku. Potem w Och-Teatrze, też u pani Krystyny zagrałam w spektaklu "Romanca" na trzy osoby. Fajny tekst Jacka Chmielnika, w reżyserii Wojciecha Malajkata. I tu mogłam się wyżyć. Potem grałam też maleńką rolę w "Miłości blondynki", też Och-Teatrze.. Coś maleńkiego, ale Krystyna Janda mówiła, że wiele ludzi zauważyło tę rolę.

A z Fredrą było tak: na bodaj przedostatnim przedstawieniu "Grubych ryb" zeszła do mnie i Justyny Kulig do garderoby i powiedziała: No to dziewczynki, zagrajcie u mnie. Ty to, a ty tamto. Albo na odwrót. Dobra, wyślę wam mejla. I poszła. Tak to się zaczęło. Pani Krystyna jest bezpośrednia. Jak postanowi, to robi. Nie potrzebuje wnikliwych castingów. Podejmuje szybkie decyzje i tak też prowadzi teatr.

Pani też się nie wahała, żeby w Gorzowie zagrać Hankę w "Moralności pani Dulskiej"?

- Jasne, że nie. To świetna rola, trafiłam rewelacyjnie. Takiej postaci jeszcze nie grałam. "Moralność.." to gorzka komedia, wszystkie postaci mocno zarysowane. A Hanka to jedyna rola, którą można zagrać całkiem poważnie. To osoba, która jakby stoi z boku, ogląda tę całą dulszczyznę, udawanie, hipokryzję. Nie jest wykształcona, ale za to bardzo mądra wewnętrznie.

*Małgorzta Kocik - aktorka, grała m.in. w "Grubych rybach" Michała Bałuckiego w reż Krystyny Jandy, A. Fredry "Damach i huzarach" (Teatr Telewizji, reż. Krystyna Janda), a także w serialach ("Barwy szczęścia") i filmach. Gorzowianka, absolwentka II LO.)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji