Artykuły

Kolejny triumf poznańskiej Czarnej maski

Gdy korespondencja ta dotrze do rąk Czytelników, zespół Teatru Wielkiego będzie w Dreźnie, a część solistów już w Poznaniu. Myślami jednak wszyscy jesteśmy jeszcze w Wiesbaden.

Tam w piątek odbyło się drugie przedstawienie "Re­quiem" Verdiego przyjęte tym razem rzeczywiście owacyjnie. Pod każdym względem bo­wiem był to lepszy od premie­rowego spektakl, choć poza Elżbietą Ardam wykonany przez tych samych artystów (K. Kujawińską, J.Kolesińskiego i P. Liszkowskiego). Długo oklaskiwano śpiewaków, chór przygotowany przez Jo­lantę Dotę- Komorowską, tan­cerzy i orkiestrę. Rzęsiste brawa zebrał dyr. M. Dondajewski i reżyser a zara­zem autor koncepcji sceni­cznego wyrazu Verdiowskiego oratorium - Ryszard Peryt. Potem w stylowej sa­li sąsiadującej z teatrem Do­mu Zdrojowego, odbyło się przyjęcie dla całego zespołu wydane przez magistrat w Wiesbaden. Przybył na nie także Krzysztof Penderecki jako gość honorowy władz stolicy Hesji. I chociaż na­pisano w zaproszeniach, iż spotkanie to odbywa się z okazji poznańskiej prezentacji na Festiwalu Majowym dzie­ła Verdiego zarówno w ofi­cjalnych przemówieniach jak i rozmowach gości wrażenia co dopiero zakończonego spe­ktaklu mieszały się z zacie­kawieniem tym, co dopiero przed nami.

Teraz już wiemy, iż w so­botni wieczór "Czarna mas­ka" dosłownie podbiła międzynarodową publiczność w Wiesbaden. Owację jaką zgo­towano wykonawcom i kom­pozytorowi można porównać do pamiętnej październikowej prapremiery polskiej w Po­znaniu. Profesor K. Pendere­cki był autentycznie wzruszo­ny taką formą pierwszego przyjęcia swego utworu w kraju, w którym jego muzy­ka święciła już niejeden triumf. Gospodarze Festiwalu tym bardziej podzielali to uczucie. Zdecydowali się bo­wiem na RFN-nowską pre­mierę "Maski" po usłysze­niu jej tylko z estrady w Studiu Radiowym Berlina Za­chodniego. I odnieśli wielki sukces, dzięki wartościom sa­mego dzieła, lecz w jakże du­żym stopniu dzięki jego rea­lizacji: reżyserskiej R. Peryta, muzycznej M. Dondajewskiego i scenograficznej Ewy Starowieyskiej.

Widziałem już kilka razy to przedstawienie. Sobotnie wydawało mi się wykonane z najświętszym dotąd kunsztem wokalnym i aktorskim. Chcia­łoby się wymienić wszystkich śpiewaków. Uczynię to w bardziej szczegółowej rela­cji po powrocie - teraz mu­szą paść tylko dwa nazwi­ska wykonawców. Podobnie jak u nas, a także w Mos­kwie i Leningradzie najrzęsiściej oklaskiwano Ewę Werkę i Aleksandra Buranta.

Warto może jeszcze dodać, że świadkiem sukcesu "Czar­nej maski" była także wnuczka G. Hauptmanna - autora dramatu, który posłużył K. Pendereckiemu za inspirację do napisania opery.

Jeszcze ostatni rozdyskutowani pełni wrażeń goście nie zdążyli opuścić teatru, gdy pod jego zaplecze wtoczono potężną ciężarówkę PKS-u. Technicy teatralni, transportowcy (oni też uczestniczą w sukcesie) rozpoczęli demon­taż i pakowanie dekoracji. "Czarna maska'' podobnie jak w ZSRR wraca znów z tarczą do Poznania. Reszta ze­społów solistów, chóru, or­kiestry i obsługi Teatru Wiel­kiego przenosi się do Drezna na festiwal verdiowsko-wagnerowski. Pokażemy tam dwu­krotnie w środę i czwartek "Requiem", owe "żywe oł­tarze między śmiercią a zmar­twychwstaniem" jak zatytułował swoją recenzję krytyk "Wiesbadener Kurier".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji