Artykuły

Kryminał na operowej scenie

Największym problemem jest sprawa języka. Przedstawienie rozgrywa się w języku oryginału, a więc po niemiecku.

"Czarna maska" jest dziełem wielkim, a podejrzewam, że nawet genialnym. Co prawda ostateczny wyrok wyda historia i to dopiero po na­szej śmierci. Historia jednak, chociaż nie­kiedy poprawia błę­dy, w gruncie rzeczy w ogólnym rozra­chunku jest zdecydo­wanie częściej łas­kawsza dla tych utworów, które pod­bijają współczesnych sobie odbiorców.

Chociaż nie jest to muzyka to­nalna, to zastosowany przez Pen­dereckiego nowy system harmoni­czny powoduje, iż "Czarna maska" jest bardzo przystępna dla słucha­cza, oczywiście słuchacza nieco już obeznanego w twórczości współcze­snej. Dzieło jest zarówno łatwiej­sze w odbiorze a także zdecydo­wanie bardziej "operowe" od po­przednich "oratoryjnych" oper Pendereckiego - "Diabłów z Loudun" i "Raju utraconego".

Ogromną role pełni tu rytm. To właśnie on w znacznej mierze de­cyduje o ekspresyjności "Czarnej maski". Stąd duże znaczenie gru­py perkusyjnej - 8 muzyków gra tu na 40 instrumentach.

Dodatkową atrakcje utworu sta­nowią mistrzowsko wmontowane weń cytaty. Choć pod względem czasowym są to jedynie krótkie momenty, w sumie kilka minut wobec ponad półtoragodzinnej ca­łości, emocjonalnie, właśnie dzię­ki owemu montażowi, oddziału­ją wyjątkowo silnie. Kompozytor wykorzystuje stare melodie chora­łowe, cytuje własne "Te Deum", średniowieczną sekwencję "Dies irae", a także tańce z XVII-wiecznej tabulatury. Stereofoniczne efekty inscenizacji poznańskiej z dobiegającą spoza sceny muzyką taneczną i majestatycznie roz­brzmiewającym z balkonu chóralnym "Dies irae" czynią kolosalne wrażenie.

Fragmenty barokowych tańców pochodzą z albumu kompozytora dworu księcia legnickiego. Pende­recki zadbał tu nie tylko o czaso­we, ale i geograficzne prawdopo­dobieństwo. Akcja "Czarnej mas­ki" opartej na dramacie Gerharta Hauptmanna rozgrywa się bowiem w 1662 roku w Bolkenhein, dzisiej­szym Bolesławcu, oddalonym o 12 kilometrów od Legnicy.

Gerhart Hauptmann urodzony w 1862 r. w Szczawnie a zmarły w 1946 r, w Jagniątkowie był przez cale życie związany z Dolnym Ślą­skiem. Niegdyś bardzo sławny, ob­darzony doktoratami, ba w 1912 r. także Noblem, dziś, przynajmniej w krajach pozaniemieckich, uległ znacznemu zapomnieniu. W czasie studiów entuzjazmowałem się jego dramatami. Obecnie wydaje mi się, że mogą one zapalać jedynie czytelnika młodego. Z biegiem lat mroczny symbolizm, modny na przełomie wieków przestaje ma­mić swą rzekomą głębią.

Napisana w 1928 roku "Czarna maska" wcale nie wydaje mi się dobrym utworem, natomiast oparta na niej opera Pendereckiego - znakomitym. Dzieło muzyczno-literackie to bowiem zupełnie coś innego niż sztuka teatralna. Już z samego swego założenia nie jest ono realistyczne. W końcu nie opiewamy rozmawiając ze sobą. W związku z tym tajemniczość i nie­dopowiedzenie, często irytujące w dziełach dramatycznych tamtej epoki są w operze jak najbardziej na miejscu. Dzięki muzyce zamie­rzony przez dramatopisarza efekt teatralny budowania niesamowitej atmosfery staje się jeszcze wspa­nialszy.

Miejscem akcji jest dom burmi­strza Bolkenhein, w którym spotykają się przy okrągłym stole za­proszeni na wieczorną ucztę: ży­dowski kupiec, katolicki opat luterański, hrabia z żoną i pastor, a usługują im jansenista i hugenot. Niedawno zakończyła się wojna trzydziestoletnia a teraz wybuchła zaraza. Atmosfera śmierci uoso­biona w tytułowej niemej roli "czarnej maski", coraz bardziej dominuje w tym dziele. Gęstnieje zarówno klimat akcji, jak i party­tura. Przepotężne "Dies irae" nie­omal paraliżuje słuchacza. "Czarna maska" - to swoiste "memento mori". Dziwna opera, która jest kryminałem a jednocześnie re­quiem - powiedział o niej reżyser Ryszard Peryt.

Gdy przeczytałem libretto nie miałem żadnych wątpliwości, że ten inscenizator przygotuje rzecz rewelacyjną. Kto zna jego realiza­cje - "Requiem" Verdiego, czy "Ognistego anioła" Prokofiewa - dobrze wie, że Peryt w mrocznej, niedopowiedzianej atmosferze dzieł o zagmatwanej i tajemniczej filo­zofii religijnej czuje się niczym ryba w krystalicznej wodzie. Wła­śnie owa niedopowiedzialność po­zwala mu na ujawnienie wspania­łej, własnej inwencji. Równie fa­scynująca jest Perytowska wizja "Czarnej śmierci", całkowicie - jeśli wierzyć reżyserowi - różna od salzburskiej. Nie określona do końca przez Hauptmanna tytuło­wa "czarna maska" ni to śmierć, ni to postać karnawałowa, tutaj jest niewątpliwie wyłącznie śmiercią. Jej przemarsz przez scenę - to wspaniałe widowisko porywające swą sugestywnością. No i ruch, ów rytmiczny ruch muzyczny świetnie dopełniony ru­chem scenicznym.

Reżyserowi walnie dopomogła Ewa Starowieyska tworząc piękną, wysmakowaną w swej urodzie sce­nografię ponurego, barokowego wnętrza. Również i dyrygentowi Mieczy­sławowi Dondajewskiemu należą się wielkie brawa za tak znakomi­ty poziom muzyczny tej premiery. Z grona wykonawców wymienię Ewę Werkę, świetną w ekspresyj­nej roli burmistrzowej, głównej roli tej opery.

Największym problemem jest sprawa języka. Przedstawienie rozgrywa się w języku oryginału a więc po niemiecku. Decyzję tę tak wyjaśnia Penderecki w wywiadzie udzielonym poznańskiemu "Nurto­wi": ,,Uważam, że opery nie po­winno się tłumaczyć, lecz wysta­wiać ją w języku oryginału. Zmiana tekstu sprawia bowiem, że po­wstaje jak gdyby inny utwór. Z tego względu bardzo nie lubię kie­dy tekst libretta ulega zmianie. Przypominam sobie, że słuchanie ,,Diabłów z Loudun" w innych ję­zykach, m. in. w polskim chociaż tłumaczenie pana Erhardta jest bardzo dobre, było dla mnie szokiem. Pisząc utwór w danym języku je­stem do niego przyzwyczajony. To nie jest tylko sprawa sonorystyki, ale struktury samego języka. To co brzmi w niemieckim jest lakoniczne, nie brzmi po polsku, trzeba dopisywać więcej słów itd. (...) Język polski w ogóle nie na­daje się do śpiewania. Jest chyba jednym z bardziej niewygodnych języków jakie można sobie wyo­brazić do pisania utworów z tekstem".

Mimo niejasności dramatu do­kładna znajomość jego treści jest dla słuchacza nieodzowna. W pro­gramie zostało opublikowane libretto, ale czy wszyscy zdążą je prze­czytać przed przedstawieniem? Zgadzam się z Pendereckim, zdaję so­bie sprawę, że znajomość libretta jest konieczna, a z drugiej strony przy tak instrumentalnym potrak­towaniu głosów ludzkich, jak uczynił to kompozytor, wcale nie je­stem pewien, czy polski przekład dochodziłby do słuchacza. W ja­kimś procencie tak, ale w jakim?

Jeżeli pod względem ekspresji muzycznej "Czarna maska" przy­pomina "Salome" Ryszarda Straus­sa, to gdy chodzi o przyjęcie przez publiczność, bardziej kojarzy się z inną operą tego samego kompozy­tora "Kawalerem srebrnej róży". Drezdeńska prapremiera "Kawa­lera" w 1911 roku stanowiła wiel­ką sensację światową. Do stolicy Saksonii, organizowano specjalne pociągi na spektakle tego fascynu­jącego dzieła.

W dzień poprzedzający polską prapremierę "Czarnej maski" ogrodzonego sznurami gmachu Tea­tru Wielkiego w Poznaniu strzegła milicja a przed obiektem wywie­szono kartkę przepraszającą po­znaniaków, że ze względu na ogromne zainteresowanie przedsta­wieniem zabraknie dla nich bile­tów. Rzeczywiście na premierę zjechała do Poznania cała muzy­czna Polska i sporo osobistości z zagranicy a wraz z nimi nieomal w komplecie obydwa impresariaty: Radiokomitet i "Pagart". Przy­jechali dyrektorzy teatrów opero­wych, orkiestr, soliści, krytycy i oczywiście przedstawiciele władz centralnych.

Podobnie było rok temu w Salz­burgu. Jak pisze w "Ruchu Mu­zycznym" Janusz Ekiert "cztery miesiące przed premierą wszystkie fotele w Kleines Festspielhaus zo­stały wyprzedane, a sala ta wcale nie jest mała - około 1400 miejsc. Ceny nie były przystępne: bilet na próbę generalną kosztował 2000 szylingów (ca 140 dolarów) a przed­stawienie od 1200 do 2800 (od 85 do prawie 200 dolarów). Po próbie generalnej zainteresowanie jeszcze wzrosło, a po premierze (15 sier­pnia) nawet nieprzychylni Pendereckiemu krytycy - którzy, zanim usłyszą jego nowe dzieła, już wie­dzą, że nie będą im się podobały - musieli przyznać, że był to ko­losalny sukces zarówno utworu, jak realizacji muzycznej i scenicz­nej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji