List z teatru Śnić taki sen
Wydawać by się mogło - sądząc po tym co napiszę niżej - że dramat Pedro Calderona de la Barca "Zycie jest snem" nie jest sztuką odpowiednią na sezon rozrywkowo-wypoczynkowy, który się właśnie rozpoczął. Otóż tak nie jest, obok bardzo bogatych przemyśleń filozoficznych, obok głębokiej refleksji nad istotą świata, jest to dramat pełen humoru, doskonale zresztą przez J. M. Rymkiewicza przeniesiony w sferę współczesnego języka, teraźniejszego odczucia rzeczywistości.
I
Rzecz dzieje się w królestwie Polonii, ale nie jest to Polska, jak sądzili poprzedni tłumacze Calderona (np. Dembowski) - jest to kraj bliski i daleki jednocześnie, rzeczywisty i nie istniejący, i w ten sposób powstaje świat prawdziwy, namacalny, okrutny zrządzeniami losu i świat poetyckiego snu, trącący dziecięcą kołysanką, piękny jak baśń. Ludzie tego świata snu i jawy wierząc w zrządzenia losu, nie próbując jakkolwiek im przeciwdziałać. Ale w tym niby całkowitym podporządkowaniu się wyrokom nieba postaci dramatu zastanawiają się nad "dolą człowieczą", nad celem życia z góry oznaczonym. Średniowieczna farsa z przemianą prostaka w króla służy tu innemu celowi, bowiem przemienia się królewskiego syna naprawdę - wiezionego dotąd (jeszcze jeden tradycyjny rekwizyt) w mrocznej wieży. Ta zabawa w sen - jawę obrazuje ścieranie się, przemieszanie marzeń z rzeczywistością. I dlatego zapewne jest ten dramat tak dobrze dla nas współczesnych czytelny. Któż bowiem nie zdaje sobie sprawy ze swej niewiedzy o sobie samym; a jednoczenie to przecież człowiek współczesny wie doskonale, że wszystkie te pragnienia, tęsknoty, sny przyszłościowe są składnikami naszego życia i można ich udział w organizacji tego życia wykryć.
II
Sztukę Calderona grają aktorzy teatru "Dramatycznego" ze smakiem, może z wyjątkiem Z. Kęstowicza, który swojego Astolfo chciał zbyt wyróżnić przez inny sposób prowadzenia frazy w wierszu, co w efekcie przyniosło monotonie i jałowość. Role księcia Segismundo gra Gustaw Holoubek i gra ją znakomicie. Od tej postaci uzależnione są wszystkie sytuacje sceniczne, a Holoubek rozgrywa je wspaniale przemieniając się w jednej chwili z więźnia we wdzięcznego bawidamka, dumnego władcę, czy przywódcę buntu, a nad te wszystkie wcielenia jest sobą i gdy mówi ładnie pointowany tekst widownia raz po raz wybucha śmiechem. Teatr "Dramatyczny" udokumentował tym przedstawieniem raz jeszcze swą wysoką klasę i bodajby każdy z naszych teatrów grał takie spektakle na benefis sezonu.