Szkła jak musztardówy (Dzierżoniów. Licealiści i harcerze o Cybulskim)
Gośka z IVa I LO w Dzierżoniowie w Zbyszku Cybulskim by się nie zakochała. Jej profesorka od polskiego Janina Weretka-Piechowiak też nie.
- Ja raczej jako nastoletnia kinomanka kochałam się w Janie Nowickim, Olgierdzie Łukaszewiczu - wylicza pani profesor i po chwili zastanowienia dodaje: - Cybulskiego można było podziwiać jako aktora. Trudno było go pokochać.
Natomiast Piotr z IVa - kolega Gośki - uważa, że Cybulski to genialny aktor i jakby on, Piotr, był trzydzieści lat temu nastolatką, toby za Cybulskim szalał. - On grał tak naturalnie. Nawet sposób w jaki palił papierosa w "Popiele i diamencie"... To było takie bez sztuczności. Inne - zachwyca się.
Uczniowie IVa chodzą do tego samego liceum w Dzierżoniowie, w którym maturę zdawał wielki aktor. Może dlatego mówią o nim poufale "Zbyszek". Co wiedzą o Cybulskim?
- Że był harcerzem. Że chodził do naszego liceum - rzucają.
- Jest u nas ulica Zbyszka Cybulskiego. Mieszkam przy niej - wyznaje Paweł. - To taka mała ulica. Chyba z dziesięć domów jednorodzinnych. Ale każdy taksówkarz ją zna. Innych ulic może nie znać, ale na Zbyszka Cybulskiego zawsze trafi - zapewnia Paweł.
Filmy z duszą
- Kto oglądał jakiś film z Cybulskim? Uczniowie IVa wahają się. "Popiołu i diamentu" jeszcze "nie przerabiali". Gośka widziała jeden film, ale tytułu nie pamięta. - Taki czarno-biały. Cybulski oprowadza turystkę, która przyjechała z Francji - przypomina sobie i zwierza się: - Lubię polskie stare, czarno-białe filmy. Tamto kino było dla ludzi i o ludziach i miało więcej duszy w sobie.
Piotr uważa, że we współczesnym kinie - ani polskim, ani zachodnim - nie ma aktora na miarę Cybulskiego. - Gwiazdy kina amerykańskiego są bez wartości, sztucznie wylansowane przez Hollywood - stwierdza pogardliwie. -A Cybulski... po prostu był. Zawsze grał samego siebie.
- No właśnie - przytakuje żywo profesorka od polskiego. - Kiedy byłam w waszym wieku - zwraca się do klasy - właśnie to miałam mu za złe, że w jakimkolwiek gra kostiumie, zawsze jest sobą, jest współczesny. Dopiero później doceniłam jego sposób gry.
- I te jego okulary - wtrąca Piotr. - Jak pierwszy raz zobaczyłem Cybulskiego w tych szkłach w "Popiele i diamencie", pomyślałem: "rany, ale musztardówy". Ale to te jego okulary wprowadzają widza w trans - przekonuje.
Założył i wyjechał.
Sławomir Waś, absolwent I LO. jest teraz komendantem hufca ZHP w Dzierżoniowie. Wie oczywiście, że Cybulski był współzałożycielem pierwszej polskiej drużyny harcerskiej w mieście.
- Ale to harcerstwo Zbyszka - dowodzi - było takie, że założył, wyjechał, wielkich spraw, nie dokonał. Dla nas Zbyszek to taki temat reklamowy. Hasło "Cybulski" wywołuje hasło "Dzierżoniów".
Protestuję. Mówię, że harcerze z tamtych czasów wspominają Cybulskiego jako świetnego organizatora, animatora wspaniałych obozów i wzruszających ognisk harcerskich. Komendanta moje gadanie nieco niecierpliwi.
- On zapadł w pamięć najstarszym. To były lata 40. A wie pani, ile wynosi średnia wieku instruktorów w naszym hufcu? 19 lat - podkreśla. - Nie ma już nikogo z tamtych czasów.
Przywrócić drużynę
Tadeusz Zdyb, dyrektor dzierżoniowskiej "jedynki", marzy, żeby znowu
powołać w liceum drużynę harcerską. Nosiłaby oczywiście imię Zbyszka Cybulskiego. - Może uda się nam to nawet w tym roku - zastanawia się. "Popiół i diament'" obejrzał w latach 60. Miał wtedy 17 lat i ten film to była dla niego wielka sprawa.
- Czy w szkole kultywuje się pamięć o Cybulskim? Oczywiście - mówi dyrektor. - Przed każdym zjazdem rocznicowym przypomina się w auli i na . lekcjach wychowawczych, kim był.
Rocznicą śmierci Cybulskiego uczniowie I LO specjalnie się nie zajmują. Mają teraz ważniejsze sprawy na głowie. Trwają przygotowania do studniówki, a na szkolnych korytarzach i w auli szaleje Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - dziewczyny licytują pyszne kanapki i pudełka zapałek.