W oparach alkoholu
"ATENEUM" zaprezentowało współczesną sztukę polską młodego poety Ireneusza Iredyńskiego "Męczeństwo z przymiarką".
Przez półtorej godziny pozostajemy w kręgu czworga osób (dwie kobiety, dwaj mężczyźni), pijących wódkę. Osobami tymi są: scenograf teatralny Piotr, jego żona Anna, alkoholik-deliryk Bohdan, którego Piotr poznał w jakiejś knajpie z okazji jednej z wielu kilkudniowych włóczęg pijackich, oraz uczennica klasy jedenastej Marta, szukająca uniesień miłosnych.
Najwyraźniej zarysowany jest Bohdan. Był przed wojną szarym, przeciętnym urzędniczyną pocztowym. Kiedy, jak powiada, przytrafiła mu się wojna, poczuł smak i sens życia (pomysł nie nowy, poświęcił mu kiedyś całą powieść Stefan Kisielewski). Bohdan żyje, jeżeli to można nazwać życiem, w oparach alkoholu, poza tym ma obsesję powstaniową. Wszystkie jego myśli krążą dookoła wojny; powstania, znajduje się poza dniem codziennym, który go w ogóle nie interesuje. Mniej wyraźny jest alkoholik numer dwa, scenograf Piotr. Nie wiadomo, co przeżywa naprawdę, a co jest tylko grą, ułudą, czy przekorą. Jeszcze mniej wiemy o kobietach. Anna, której hipoteka z okresu wojny nie należy do najczystszych, toleruje kobiety swego męża i sama nie pogardza mężczyznami, Marta chciałaby, ale nie bardzo wie jak.
Debiut, z którym zetknąłem się świadczy o tym, że Iredyński umie rysować postacie sceniczne. Druga zaletą jego utworu jest umiejętność prowadzenia dialogu scenicznego, zwartego, lapidarnego, nasyconego wisielczym humorem. Natomiast nie posiadł jeszcze Iredyński sztuki działania poszczególnych osób. To co robią na scenie (przeważnie piją) jest nieumotywowane, niejasne i mgliste. Byłaby może z tego wszystkiego nie najgorsza jednoaktówka o człowieku, który nie umie przezwyciężyć kompleksu wojny i powstania, ale na trzy akty, co prawda bardzo krótkie, nie starczyło jeszcze autorowi oddechu.
Sztuka, rozgrywająca się w atmosferze odrażającej, pozwala mimo wszystkich braków i zastrzeżeń, na nadzieję, że z tego irytującego chwilami pisklęcia, z czasem wyrośnie ptak, który potrafi wzlecieć wyżej i pociągnąć nasz wzrok w górę.
Z wykonawców na czoło wybija się w roli Bohdana - Jan Matyjaszkiewicz. Jego wizje i obsesje pijackie pozbawione są błazenady i szarży, mają w sobie wyrazistość, poprzez rubaszny, brutalny humor prześwieca smutek i rozpacz człowieka, który nie umie znaleźć sobie miejsca na ziemi, Jerzy Duszyński starał się wlać w papierową rolę swego Piotra odrobinę choćby życia. Hanna Skarżanka nie ze swojej winy nie potrafiła choćby w ogólnych zarysach ukazać, kim naprawdę jest jej Anna. Ewa Radzikowska dowcipnie i z temperamentem ukazała tęsknotę swojej Marty za przygodami erotycznymi.