Artykuły

Zbyszek Cybulski: aktor prawdziwy - człowiek niepraktyczny

Był chłodny, ponury świt 8 stycznia 1967 roku. Zbyszek Cybulski, który kręcił we Wrocławiu zdjęcia do filmu "Morderca zostawia ślad", miał tego dnia o godzinie 10 być w Warszawie. Nie dojechał. Nieudany skok do ruszającego pociągu na peronie trzecim wrocławskiego Dworca Głównego przerwał w sposób tragiczny życie tego "prawdziwego aktora" i "niepraktycznego człowieka".

Jeszcze dziś. po trzydziestu latach, wielu z nas ma przed oczami charakterystyczną sylwetkę Zbyszka. Pamiętamy (jego otwartą, momentami bezradną twarz, kurtkę, ciemne okulary i kilka ról filmowych - m.in. w "Popiele i diamencie". "Jak być kochaną", "Rękopisie znalezionym w Saragossie"; "Giuseppem w Warszawie". "Salcie" czy wreszcie w "Jowicie". Pamięć ta jednak okazuje się bezużyteczna, gdy próbujemy zrekonstruować portret Zbyszka Cybulskiego. Aby to uczynić, nie wystarczy bowiem wyważyć elementy tragizmu i komizmu w jego rolach czy też dokonać podsumowania całości dorobku. Byłoby to możliwe w stosunku do zwykłego aktora, przestrzegającego podziału pomiędzy planem filmowym i sceną oraz prywatnością. Lecz u Cybulskiego życiem było właśnie aktorstwo, a kolejne role nadawały owemu życiu sens. Nie będę się więc kusić o zdefiniowanie czy też zanalizowanie fenomenu noszącego miano "Zbyszek Cybulski". Niech zamiast tego przemówią - nie publikowane dotąd - zdjęcia fotooperatora Stefana Kurzypa, wybrane z wystawy prezentowanej we wrocławskiej Galerii "Folo-Medium-Art", oraz przyjaciele tragicznie zmarłego.

"Dlaczego Cybulski był aktorem prawdziwym?" - pytał Jan Kreczmar w pośmiertnym wspomnieniu o zmarłym opublikowanym przed laty w "Filmie". "Po pierwsze: był niepowtarzalny, inny i nowy. Był niewątpliwie indywidualnością, zresztą nie tylko aktorską. Ale to jeszcze za mało. Ostatecznie tego wymiaru indywidualności nie brak na świecie. I w Polsce mieliśmy niejedną. Po drugie! Zbyszek nie umiał. Był absolutnie bezradny w sferze techniki aktorskiej. Dlatego tak strasznie się męczył. Pamiętam jak przy którymś, tam ujęciu, gdy zachwycił Hasa prawdą i wynalazczością kreakcji, ten - zresztą jego przyjaciel i wielbiciel - zawołał rozpromieniony: Zbyszku, znakomicie. Jeszcze raz i kręcimy! I w tym momencie spostrzegłem w oczach Cybulskiego rozpacz. Krzyknął: Co Jeszcze raz! Myślałem, że nakręcone! Drugi raz tego samego nie zrobię, nie mogę! I rzeczywiście nie mógł. Próbowało się znowu wiele razy, bo to, co raz zabłysnęło - zginęło bezpowrotnie. Ale przy którejś próbie zjawiło się coś nowego, innego, wcale nie gorszego. I ujęcie wyszło znakomicie. Jak zresztą cała (niedoceniana) rola Zbyszka w "Szyfrach".

Napisałem, że się-męczył. Wyżej opisana scena wyjaśnia, dlaczego: nie miał techniki aktorskiej, nie umiał zatrzymać i utrwalić raz zdobytego wyrazu, raz - z bezwzględną prawdą i z autentycznym przeżyciem rozegranej sceny. Był zdenerwowany, rozkojarzony. Musiał zaczynać jeszcze raz od początku, na nowo szukać tego. co uciekło - z takim wysiłkiem i pasją, że pot występował mu na czoło, a oczy zachodziły łzami. A był za uczciwy i zanadto artystą, aby bluffować. Wył jak dziecko, I jego aktorstwo było dziecięce: autentyczne i jednorazowe. (...) Ale prawdziwość i jedyność tego aktorstwa polegała właśnie na tym, że mógł nic nie umieć i być wybitnym artystą filmowym. (..,) Tak, taki Cybulski był typowym przeżywaczem. Niestety, nie opanował techniki mowy i ruchu, (gdyby to zrobił, gdyby wreszcie (przeklęty los) żył dłużej, to kto wie, czy nie byłby nie tylko filmowym, ale i teatralnym aktorem najwyższej miary. Bo talent to był wielki i rzadki". I mimo to, a może dlatego Cybulski stał się aktorem o międzynarodowej sławie. Nazywano go polskim Jamesem Deanem", porównywano z Marlonem Brando. Podobnie jak Dean, Cybulski w jednym ze swych pierwszych filmów - "Końcu nocy" - nie-mógł wytrzymać w domu, buntował się przeciwko rodzicom, oraz rygorom pracy - i jak Brando - dzięki przypadkowej dziewczynie, brał się w cugle i myślał o ekspiacji. Jak Dean niósł w swoich rolach jakieś przesłanie, które bezbłędnie odczytywali widzowie o zbliżonej wrażliwości. Naśladowano jego sposób bycia, ubiór, jak Brando, dojrzewając aktorsko, potrafił w nowych rolach ironizować na temat poprzednich, brać siebie samego w cudzysłów. Jak Dean. Zginął bezsensownie, z własnej winy i tak samo poświęcono mu film dokumentalny "Zbyszek". Więcej jego osobowość natchnęła Wajdę do stworzenia niezwykłego filmu "Wszystko na sprzedaż". Ale i ten obraz stał się tylko kolejną alegorią, nie ułatwiającą zbytnio rozszyfrowania fenomenu "Zbyszek Cybulski". Poszukajmy zatem jego okruchów jego portretu w wypowiedzi Bogumiła Kobieli.

"Zbyszek - sprężysty organizator, wymagający kierownik artystyczny teatrzyku "Bim-Bom", wspaniały i twórczy aktor, elektryzujący wszystkich swą osobowością, stawał się zupełnie bezradny na terenie swojego życia prywatnego. Krzątanina wokół codziennych, bytowych spraw była mu zupełnie obca. Przez dłuższy czas nie miał mieszkania, pół życia spędzał w pociągach, nie płacił żadnych składek, nie gromadził niczego. Wiecznie się spóźniał. Martwił się z tego powodu ogromnie. Wysyłał dziesiątki listów, karteczek, telegramów z przeprosinami, zawiłymi usprawiedliwieniami, z obietnicami poprawy. I spóźniał się nadal. Nigdy nie mógł zdążyć na pociąg. Zwykle gonił taksówką. Czesio aż do stacji docelowej. Kiedyś został zaproszony do Poznania na spotkanie z publicznością, Oczywiście, spóźnił się na pociąg. Wsiadł w taksówkę spotkanie było bezinteresowne. Jego monologi na temat rozkładu dnia były pasjonujące. "No to 16.00 mamy próbę, o 16.30 jestem w Gdańsku w ZSP, a po drodze skoczę jeszcze na moment do Sopotu do cioci". Później okazywało się, że tego dnia miał zdjęcia we Wrocławiu". I stało się. Pociąg relacji Wrocław - Warszawa odjechał 8 stycznia 1907 roku bez Zbyszka Cybulskiego. a jego nie ma już wśród nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji