Wspaniały Lohengrin
OD lat nie oglądano w Polsce dzieł Wagnera, wśród nich i "LOHENGRINA" - jednej i najpopularniejszych oper "mistrza z Bayreuth". Dobrze więc, że znakomicie pracujący Teatr Wielki w Łodzi włączył to właśnie dzieło do swego repertuaru. Po 4-letniej działalności - (Teatr inaugurował ją w styczniu 1966 r.) dysponuje on programem bogatym i wielostronnym. Słusznie też pracę nad jednym z najpopularniejszych dzieł Wagnera powierzono jego rodakom; Wolfgang Weit i scenograf Bernhard Schroter, stworzyli wspaniały spektakl. Szczególnie pragnę podkreślić zasługi reżysera, bo rzadko mamy okazję oglądać tak dokładnie, logicznie, tak świetnie przygotowane przedstawienia operowe. Teatralno-aktorska strona przedstawienia, jest tym razem doskonała a cała grupa solistów (dwie obsady) tworzy prawdziwe, pełnokrwiste kreacje sceniczne. Szczególne uznanie budzi kreacja Jerzego Orłowskiego, który w partii tytułowej tworzy niezwykle sugestywną aktorsko i wokalnie postać szlachetnego rycerza z Monsalwatu. Także słyszana dn. 22 bm. Maria Fołtyn była bardzo interesującą Elzą, Wł. Malczewski (Telramund) i wielu innych wykonawców daje z siebie, jak się to mówi "wszystko". W sumie jest to znakomite osiągnięcie zespołowe, a orkiestra, chór i cały zespół pod kierownictwem dyr. Zygmunta Latoszewskiego zapisują "Lohengrina" jako rzetelny, piękny sukces. Długo pozostają w pamięci kostiumy zaprojektowane przez B. Schrotera, (najpiękniejsze - kostiumy Elzy). Mniej mi się podobały dekoracje - chociaż są proste i tworzą ciemne, surowe tło dla feerycznych strojów rycerzy i dam średniowiecza. Tak opracowany spektakl, ze świetnym aktorstwem, czyni z rycerskiej szlachetnej legendy o rycerzu Św. Graala wydarzenie sezonu muzycznego. Łódzcy miłośnicy muzyki otrzymali piękne przedstawienie. A może warto by zaprosić z nim łodzian do Warszawy. Powinno o tym pomyśleć kierownictwo Teatru Wielkiego.