Artykuły

Tożsamość na pierwszym miejscu

XVII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Reżyserka Maja Kleczewska wygrała zakończony wczoraj XVII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach. Najważniejszą nagrodę festiwalu, czyli Laur Konrada, otrzymała za reżyserię spektaklu "Dybuk" [na zdjęciu] zrealizowanego w Teatrze Żydowskim w Warszawie.

Przejmująca autorska wizja "Dybuka" napisanego prawie sto lat temu przez Szymona An-skiego według Kleczewskiej spodobała się trójce spośród pięciu jurorów oceniających pokazywanych w tym roku pięć konkursowych inscenizacji. Na reżyserkę swój głos oddali: reżyser teatralny Remigiusz Brzyk, kompozytor i artysta sztuk wizualnych Jan Kanty Pawluśkiewicz oraz dramatopisarka Małgorzata Sikorska-Miszczuk. - Kleczewska wspaniale przeprowadziła proces pamięci historycznej, niezwykle dla nas ważnej. Byłem bardzo poruszony wołaniem reżyserki o elementarną moralność obyczajowo-społeczną - wyjaśnia swój wybór Pawluśkiewicz.

Drugi Laur Konrada dla Kleczewskiej

Tym samym Kleczewska stała się drugą osobą, która ma już w swojej kolekcji tę statuetkę. Przypomnijmy, że reżyserka została uhonorowana Laurem Konrada już w 2006 roku za wyreżyserowanie spektaklu "Woyzeck" Georga Büchnera w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pierwszym podwójnym laureatem był Remigiusz Brzyk, który w ubiegłym roku dostał Laur Konrada za przedstawienie "Koń, kobieta i kanarek" Teatru Zagłębia w Sosnowcu, a kilkanaście lat wcześniej - w 2001 roku za "Czarownice z Salem" Teatru im. Jaracza w Łodzi. Na ponowne wystartowanie w konkursie reżyserów będących już w posiadaniu statuetki pozwala zmieniona w ubiegłym roku formuła festiwalu, która stała się bardzo pojemna. Jej celem jest po prostu prezentowanie najlepszych reżyserskich dokonań w polskim teatrze w ostatnich latach, a nie tylko spektakli młodych twórców, jak miało to miejsce do 2013 roku.

Pozostali jurorzy zagłosowali na spektakl "Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?" w reżyserii Pawła Miśkiewicza na podstawie sztuki Williama Szekspira i Samuela Becketta z Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Wizja reżysera spodobała się aktorce Ewie Błaszczyk oraz Michaelowi Ockwellowi, jurorowi z Wielkiej Brytanii, reżyserowi i dyrektorowi Mayflower Theater w Southampton. Udział gościa z zagranicy to również jeden z kilku pomysłów dyrektorki TVP Kultura Katarzyny Janowskiej, która od 2014 pełni funkcję dyrektorki artystycznej katowickiego festiwalu. - "Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?" był najbardziej inteligentną opowieścią, jaką widziałem podczas tego festiwalu. Do tego opowiedzianą przez reżysera w bardzo interesujący sposób. Miśkiewicz wysunął bowiem na pierwszy plan wątek nieporozumienia między młodymi i starymi i przejmująco przedstawił proces starzenia się człowieka. Był to spektakl mądry, smutny, poruszający i ze świetną rolą Jerzego Treli - tak swoją decyzję tłumaczył Michael Ockwell, który po raz pierwszy miał okazję zetknąć się z polskim teatrem i przyznał, że zrobił on na nim wielkie wrażenie.

Nagroda publiczności dla Eweliny Marciniak

Oprócz nagród jurorów wynoszących po 10 tys. zł każda i Lauru Konrada przyznane zostały jeszcze trzy dodatkowe wyróżnienia. Nagroda Publiczności, również w wysokości 10 tys. zł, ufundowana przez Samorząd Województwa Śląskiego powędrowała do Eweliny Marciniak, reżyserki zjawiskowego pod względem wizualnym "Portretu damy" z Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Za to przedstawienie Marciniak otrzymała także Nagrodę Dziennikarzy, czyli grafikę autorstwa Marcina Maciejowskiego. Trzecie wyróżnienie - Nagroda Dziennika Teatralnego, również w formie grafiki, dla Najlepszego Aktora - trafiło w ręce aktora Jerzego Treli za przenikliwe, dojmujące i powściągliwe pokazanie tragicznych konsekwencji błędu władcy i ojca w roli Leara w spektaklu "Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?" w reżyserii Pawła Miśkiewicza.

Jak zapisze się w historii zakończona wczoraj XVII edycja festiwalu "Interpretacje"? Na pewno jako różnorodna i tym samym bardzo interesująca. Uświadamiająca nam, że teatr to nie jest miejsce, do którego przychodzi się bezkarnie, by się pośmiać i zapomnieć o trapiących nas problemach. Wręcz przeciwnie. To przestrzeń dla sztuki traktowanej jako medium do roztrząsania ważnych tematów, które dotyczą nas zarówno w kontekście społecznym, jak i indywidualnym. Czasem są one prezentowane w sposób szalenie zajmujący, czasem nieprzewidywalny i nie do ogarnięcia naszym umysłem, a innym razem znów są po prostu nieudane, bo nudne i niejasne. Ale za to wszystkie na poważnie i z reżyserską wizją, mniej lub bardziej czytelną dla widza.

Tożsamość na pierwszym miejscu

W tym roku festiwalowi przyświecało hasło "tożsamość". Dość pojemny to termin, więc też spektakle konkursowe realizowały go na różne sposoby. "Nie-boska komedia. WSZYSTKO POWIEM BOGU!" w reżyserii Moniki Strzępki ze Starego Teatru w Krakowie i zwycięski "Dybuk" w reżyserii Mai Kleczewskiej z Teatru Żydowskiego w Warszawie inspirowały się przeszłością. U Strzępki synonimem przeszłości była zgnuśniała arystokracja, która dobrze, że przeminęła, ponieważ stanowiła źródło samego zła wobec reszty ludzkości. W "Dybuku" to historia jest tytułowym duchem, ale niekoniecznie zmarłego ukochanego, lecz w ogóle duchem zapomnianego narodu, który chce powrotu do świadomości społecznej. Dla Kleczewskiej teoria o dybuku to nie tylko ludowe bajanie, lecz mądra konieczność wspominania, rozpamiętywania i nazywania przez przyszłe pokolenia tego, co minęło. Obydwa spektakle były niebywale nasączone emocjami. U Strzępki wyrażały się one poprzez krzyki i "krwiste" aktorstwo, u Kleczewskiej - w zmysłowej, ale skupionej grze, zwłaszcza żeńskiej części zespołu.

Trzy pozostałe spektakle skupiły się na kwestiach tożsamości indywidualnej. Dość niezrozumiały pod względem adaptacji był "Faust" w reżyserii Michała Borczucha z Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Twórca bohaterką uczynił Małgorzatę, która doprowadzona przez kochanka do obłędu zabija swoich bliskich. Jej działaniom towarzyszy grupa niewidomych, dodając tym samym kolejne znaczenia i zapytując nas o to, czy - mimo posiadania zmysłu wzroku - naprawdę widzimy wszystko? "Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?" w reżyserii Pawła Miśkiewicza z Teatru Słowackiego w Krakowie w drobiazgowy, pełen intelektualnych smaczków sposób pokazywał dramat starego człowieka, który nie potrafi już komunikować się z nowoczesnym światem, zamieszkanym przez młodych, żądnych władzy ludzi. Ostatni konkursowy spektakl, czyli "Portret damy" w reżyserii Eweliny Marciniak z Teatru Wybrzeże w Gdańsku, przedstawiał z kolei tragedię kobiet, które zawsze skazane są na porażkę, bo kierują nimi emocje, a mężczyźni postrzegają je przede wszystkim w kontekście ciała. Niekoniecznie udany w aspekcie adaptacji spektakl zachwycał jednak zjawiskową sferą wizualną.

Prosta opowieść o nieznanym człowieku

Na koniec nie można również nie wspomnieć o ciekawych zjawiskach teatralnych, pokazywanych w ramach Interpretacje.doc. Moją uwagę w sposób szczególny przykuła "Margarete" Jana Turkowskiego Teatru Kana w Szczecinie, która była po prostu godzinną narracją autora z niemymi amatorskimi filmami w tle. Ale tak prosto i jednocześnie intrygująco opowiedzianej historii o nieznanym człowieku dawno nie widziałam. Bo przecież w teatrze najbardziej liczy się człowiek i jego opowieść, prawda?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji