Artykuły

Komedia z łezką

Znamy Jerzego Jurandota od lat jako dobrego majstra roz­rywkowej literatury. Ceniliśmy go, kiedy flirtował z "Syreną" i pisał dobre teksty dla kaba­retu, oklaskiwaliśmy "Takie czasy" w Teatrze Kameralnym i "Dziewiątego Sprawiedliwe­go" w Dramatycznym i żal nam było trochę, kiedy zanied­bywał teatr dla lżejszej i bar­dziej podkasanej Muzy war­szawskiej Operetki. Z tym większą radością witamy jego powrót w regiony komedii, tak bardzo poszukiwanej, tak bardzo potrzebnej. "Pamiątkowa fotografia" jest komedią udaną. Lekka, dow­cipna, z łezką sentymentu daje pole do popisu aktorom i przyjemny wieczór widzom. Jurandot wyruszył tu w podróż w przeszłość. Spojrzał na teatr swojej młodości, pokazał lu­dzi i sprawy, które znał z bli­ska. Czas ozłocił trochę te wspomnienia. Skoro wspomina tamte zdarzenia i tamtych lu­dzi jubilat, trudno mu wyzbyć się sentymentu,który łagodzi różne przykre i bolesne remi­niscencje. Mimo więc, że Jan Kwiatkowski pragnie opowie­dzieć o nich prawdę i tylko prawdę, obraz jest różowy, za­snuty z lekka niebieską mgiełką. I tak jest przyjemnie. Ju­randot zna na tyle dobrze ku­lisy życia teatru, widział go od tylu stron, jako autor, dyrek­tor, że wszystko jest tu wiarogodne i prawdopodobne, jeśli nawet niezupełnie prawdziwe. A że przepuszczone jest przez bardzo osobisty filtr pogodnego usposobienia autora, to dobre prawo pisarza i literatury. W dodatku zaś wspomnienia na­bierają niekiedy nieoczekiwa­nej aktualności,ta podróż w przeszłość okazuje się czasem powrotem do teraźniejszości. Narodowe przywary mają dłu­gi żywot, a współczesny teatr nie wyzbył się, jak widać, pewnych trudności i kłopotów znanych już przed wojną. Oglądamy więc nową sztukę Jurandota z sympatią i zacie­kawieniem, śmiejemy się z je­go dowcipów (niektórych nie najpierwszej młodości), oddy­chamy atmosferą teatru, która jest zawsze na scenie tak sym­patyczna. Temat komedii Ju­randota daje też znakomite pole do popisu reżyserowi i aktorom, znającym przecież najlepiej swój światek, swych kolegów i ich sprawy. Witold Skaruch, reżyser "Pa­miątkowej fotografii", wykazał już w inscenizacji sztuki Wit­kacego "Oni", że ma znakomi­te wyczucie stylu epoki. Umie nadawać swym przedstawie­niom formę wyrazistą, z lekka karykaturalną, ostro zarysowa­ną, a zarazem nie traci z po­la widzenia ludzkiej treści tak potraktowanych postaci, które nie stają się w jego przedsta­wieniach marionetkami,czy kukłami. Te walory reżyserii Skarucha ujawniły się w peł­ni w przedstawieniu "Pamiąt­kowej fotografii". Spektakl był żywy i wesoły, miał dobre tempo i styl, wyrazistość i lek­kość. Pomocne były bardzo reżyserowi zabawne dekoracje i kostiumy Lecha Zahorskiego, realistyczne, ale zawierające lekki ironiczny komentarz, pa­rodiujące delikatnie tak śmie­szną dziś dla nas modę lat trzydziestych. Komedia Jurandota jest sztuką "aktorską". Najwdzięczniejszą, centralną rolę jubilata Jana Kwiatkowskiego gra w warszawskim przedstawieniu Andrzej Szczepkowski, bardzo pewnie i suwerennie. Najlepiej czuje się on w tych partiach tekstu, w których dochodzi do głosu jego talent narracyjny. Opowiada znakomicie, dow­cipnie, z wdziękiem. Jest wte­dy najbardziej sobą: uroczym causeurem, jakiego znamy z występów publicznych (nie tyl­ko na scenie) i spotkań pry­watnych,kiedy potrafi czaro­wać swym dowcipem całe to­warzystwo. Umiejętność zacho­wania tego "prywatnego" stylu i sposobu bycia na scenie jest tajemnicą wielkiego sukcesu Szczepkowskiego w roli Jana Kwiatkowskiego. Zaciera się tu prawie granica między postacią aktora Andrzeja Szczep­kowskiego i aktora Jana Kwiatkowskiego, którego gra. Wokół zaś Szczepkowskiego wy­stępuję w mniejszych rolach cała galeria bardzo dobrych aktorów, stwarzających bardzo zabawne po­stacie, znane im chyba z autopsji. A więc CZESŁAW KALINOWSKI w roli kabotyna, "gwiazdora" Rolicza, BOLESŁAW PŁOTNICKI ja­ko dyrektor teatru, DANUTA SZA­FLARSKA, "aktorzyca" Kostanec­ka, RYSZARD PIETRUSKI, wiecz­nie zabiegany w poszukiwaniu pieniędzy aktor Banasik. Niezrów­nany portret satyryczny porucz­nika ułanów Krzyżapolskiego stwa­rza prawie wyłącznie środkami mimicznymi ruchem i gestem, Wie­sław Gołas. Na bardzo ciepłą wzmiankę zasługuje ZBIGNIEW KOCZANOWICZ, który zagrał trudną rolę Szwarcglasa, wydoby­wając zarówno humor, jak i lirykę tej postaci. Był śmieszny i wzru­szający, szczególnie w ostatniej scenie, na którą padł cień zagłady Żydów polskich. Ładnie i ciepło zagrała też role Garderobianej Pigłaszewskiej HELENA DĄBROW­SKA. LUCYNA WINNICKA wy­wiązała się poprawnie z roli sekre­tarki teatru.

"Pamiątkowa fotografia" cie­szyć się będzie zapewne (jak większość utworów Jurandota) zasłużonym powodzeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji