Artykuły

Masłowska na deskach

Dotąd czytaliśmy powieści Doroty Masłowskiej teraz będziemy ją oglądać na scenie. Łukasz Kos - reżyser teatralny zakochany w powieści "Paw królowej" przenosi ją na scenę bez skrótów. Spektakl ma trwać pięć godzin - piszą Magdalena Łukaszewicz i Joanna Ruszczyk w Newsweeku Polska.

"Paw królowej", rymowana powieść Doroty Masłowskiej wydana ledwie pół roku temu, będzie mieć dwie teatralne adaptacje. Warszawska inscenizacja w Teatrze Wytwórnia w reżyserii Jacka Papisa (premiera 7 marca) będzie rockowa, a nie hiphopowa, choć Masłowska napisała powieść w rytmie rapu. Przygotowując jednak oprawę muzyczną spektaklu, reżyser szuka ostrzejszych brzmień. Wszystko wskazuje na to, że pisarka zagra w przedstawieniu MC Doris - postać, która w książce jest jej alter ego. Jacek Papis stawia na muzykę, a jako oprawę wizualną planuje przygotowanie kilku rockowych teledysków. Konkurencyjną inscenizację powieści Masłowskiei przygotowuje Łukasz Kos w łódzkim Teatrze Studyjnym. Tutaj reżyser koncentruje się na tekście. Zrezygnował ze scenografii (na ścianach będą tylko slajdy twarzy aktorów) i oprawy muzycznej. - Na początku do pomysłu realizacji "Pawia..." miałem stosunek sceptyczny. Słyszałem, że to książka niesecniczna, rymowana, hiphopowa. Jednak po przeczytaniu kilku stron byłem pewien, że chcę to wystawić. A w wyobraźni usłyszałem rymujących aktorów. Poza tym rzecz dzieje się na Pradze, tam, gdzie się wychowałem - mówi Kos. Reżyser tak zakochał się w tekście Masłowskiej, że nie wykreślił z niego ani słowa. Show potrwa pięć godzin, jak zniosą to widzowie, okaże się już 27 stycznia.

Obaj reżyserzy są przekonani, że ich spektakle spotkają się z żywym odbiorem, takim jak książka. Rymowana historia o bezwzględnych mediach z plejadą barwnych postaci: Patrycją Pitz (najbrzydszą dziewczyną świata), Katarzyną Lep (sklepową na Pradze), Stanisławem Retro (przygasłą gwiazdą pop), menedżerem Szymonem Rybaczko i narratorką MC Doris podzieliła czytelników i krytyków, jedni pisali, że to wydmuszka i tandeta, inni - że arcydzieło.

- To najlepszy polski współczesny tekst teatralny, jaki czytałem. A Patrycją Pitz i pozostali bohaterowie to świetnie skrojone postaci - ekscytuje się Kos i porównuje powieść do "Beniowskiego" Słowackiego. Wychwala też wyjątkowy słuch językowy Masłowskiej. Jacek Papis, który sam jest autorem kilkunastu dramatów, twierdzi, że nad "Pawiem..." świetnie się pracuje w teatrze, bo nadaje się bardziej do słuchania niż czytania. Może wynika to z tego, że Dorota Masłowska pracowała nad tekstem jak dramaturg. - Wyobrażałam sobie każdą scenę. Teraz mam okazję zobaczyć je w rzeczywistości - mówi pisarka.

I to jest być może powód, dla którego książka nie osiągnęła aż takiego sukcesu jak "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną". Sprzedała się "tylko" w 30 tysiącach egzemplarzy. Jak na polski rynek to wielki sukces, ale w zestawieniu ze 120 tysiącami "Wojny..." - porażka. Jeśli wierzyć reżyserom. "Pawia królowej" czeka wielka przyszłość w teatrze. Co do spektaklu Łukasza Kosa pewne wątpliwości ma jednak sama Masłowska. - To będzie strasznie długie przedstawienie. Nie wiem, czy wytrzymam, bo wciąż się śmieję ze swoich żartów - mówi.

A jak widzowie zareagują na obecność na scenie autorki "Pawia królowej" w warszawskim przedstawieniu?

Jej występ w jednej z piosenek zespołu Cool Kids of Death recenzenci ocenili jako udany.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji