Artykuły

Śmierć i dziewczyna

"Szepty i krzyki" w reż. Ivo van Hovego w wyk. Toneelgroep Amsterdam na VIII Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Dialog-Wrocław. Pisze Michał Centkowski dla e-teatru.

Poszukiwaniu wartości w świecie pozbawionym aksjologicznej osi, w świecie bez absolutu, na którym ufundować moglibyśmy porządek etyczny i poczucie sensu - zadedykowali organizatorzy VIII edycję Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog we Wrocławiu. Właśnie o potrzebie autentycznego dialogu poprzez teatr mówiła, odbierając Złoty Krzyż Zasłużony dla Kultury Gloria Artis, pomysłodawczyni i wieloletnia dyrektorka festiwalu Krystyna Meissner.

I nie przypadkiem festiwal zaczyna się dość kameralnym, pomimo rozbudowanej inscenizacji, spektaklem inspirowanym późną twórczością Ingmara Bergmana. "Szepty i krzyki" van Hovego z 2009 roku to przejmujące studium odchodzenia, samotności i próba poszukiwania sensu cierpienia. W chłodnym, niemal sterylnym wnętrzu eleganckiego domu (zaprojektowanym przez Jana Versweyvelda) odbywa się przejmująca ceremonia powolnego zanikania głównej bohaterki. Z rzadka przerywana jedynie chwilowymi atakami bólu, metaforycznie splatającymi się z twórczymi aktami, oraz powracającymi wspomnieniami dziecięcych chwil szczęścia. Umierająca na raka Agnes (Chris Nietvelt) rozpaczliwe pragnie bliskości, i choć w ostatnich dniach towarzyszą jej siostry Marie i Karin, rzadkie chwile autentycznej czułości i ulgi odnajduje jedynie w relacji z milczącą, introwertyczną opiekunką Anna (Maria Kraakman).

Van Howe bezlitośnie obnaża mechanizm obronny, który w momentach granicznych, w obliczu "metafizycznego skandalu", sprawia, że cały ten złożony i dramatyczny splot uczuć ustępuje miejsca konwencji, serii mechanicznie wykonywanych gestów, kulturowo regulowanemu rytuałowi. To długie, niemal zupełnie nieme "ujęcie", przerywa, przejmująca swą gwałtownością, scena śmierci bohaterki.

Po niej, pieczołowicie, choć z pewnym dystansem, reżyser odmalowuje obraz skomplikowanych relacji rodzinnych sióstr: uprzedmiotowienie, przemoc, samotność. W tym świecie śmierć Agnes przestaje jawić się jako coś przerażającego. Dla Marii i Karin śmierć tak boleśnie i niedawno uobecniona, chwilami zdaje się być wybawieniem. Czy wobec obezwładniającej perspektywy ciągłego "bycia ku śmierci" zatruwającej świat bohaterów, spektaklu mamy jakiekolwiek szanse?

Van Howe daje w finale spektaklu zaskakująco prostą odpowiedź. Nie jest nią sztuka, choć z uporem, wciąż i na nowo, uprawiamy ten naiwny protest wobec śmierci. Pozostaje nią drugi człowiek oraz te rzadkie chwile bliskości, jakie się pomiędzy nami wydarzają. Tylko tyle. Banał? Czy raczej lekarstwo na cynizm?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji