Artykuły

Święto w Teatrze "Ateneum" w Katowicach. Festiwal i jubileusz

- Zawsze staramy się zapraszać na nasz festiwal teatry z miast partnerskich Katowic. W tym roku są to słowackie Koszyce i francuska Saint-Étienne. Poza tym przyjadą do nas teatry z Włoch, Izraela, Grecji, no i oczywiście kilka świetnych lalkowych scen z Polski - mówi Krystyna Kajdan, dyrektor naczelna Śląskiego Teatru Lalki i Aktora "Ateneum", przed rozpoczynającym się tam dzisiaj Międzynarodowym Festiwalem Teatrów Lalek "Katowice - Dzieciom".

W tym roku Śląski Teatr Lalki i Aktora "Ateneum" założony przez Juliusza Glatty'ego w Katowicach świętuje jubileusz 70-lecia. Obchody rozpoczną się wraz z inauguracją 12. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek "Katowice - Dzieciom", czyli we wtorek 13 października. Z tej okazji rozmawiamy z Krystyną Kajdan, dyrektor naczelną teatru.

Marta Odziomek: W tym roku "Ateneum" świętuje 70. urodziny. Co przygotował z tej okazji?

Krystyna Kajdan: Przede wszystkim podczas 12. edycji zbliżającego się Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek "Katowice - Dzieciom", który zaczyna się we wtorek 13 października. Ale nie tylko, ponieważ chcemy, żeby cały sezon miał charakter jubileuszowy. Zaczynamy od wernisażu intrygującej wystawy, której bohaterami są pracownicy teatru. Wszyscy, przebrani w kostiumy, wzięliśmy udział w sesji fotograficznej, której tematem przewodnim była "Operetka" Witolda Gombrowicza. Pomysłodawcą zdjęć jest Przemek Wiśniewski, którego wernisaż zaplanowaliśmy wieczorem w dniu otwarcia festiwalu w Galerii "Ateneum". Ponadto pragniemy gościom festiwalowym, wśród których będzie wielu dawnych współpracowników i byli dyrektorzy tej sceny, zaprezentować 4 ostatnie produkcje "Ateneum" dla dzieci oraz "Lament w Galerii" dla dorosłych.

Jakie premiery czekają na nas w najbliższym sezonie?

- Już w listopadzie Teatr Drammatico Vegetale z Rawenny we Włoszech przygotowuje dla nas adaptację "Małego Księcia" pod tytułem "Narysuj mi baranka". Będzie to spektakl w konwencji teatru cieni nie tylko dla dzieci. Zapowiada się bardzo ciekawie. Pierwszą premierą w 2016 roku na przełomie stycznia i lutego będzie przedstawienie dla najmłodszych widzów, czyli "najnajów" pod roboczym tytułem "Animacje". Realizacji podjął się Wiesław Czołpiński. W marcu planujemy baśń dla dzieci przedszkolnych "O królewnie Wełence" w reżyserii Janusza Ryl-Krystianowskiego. A w maju na Metropolitalne Święto Rodziny chcemy przygotować "Miłość do trzech pomarańczy" w reżyserii Zbigniewa Głowackiego, który zaproponował dla tej inscenizacji trudną formę włoskiej komedii dell'arte. W międzyczasie planujemy jeszcze sztukę "Kukuryku na patyku, czyli o dwóch takich". Tak więc jubileuszowy sezon zapowiada się bardzo pracowicie.

Wracając jeszcze do festiwalu - na jakie spektakle gościnnie mogą liczyć festiwalowicze w tym roku?

- Zawsze staramy się zapraszać na nasz festiwal teatry z miast partnerskich Katowic. W tym roku są to słowackie Koszyce i francuska Saint-Étienne. Poza tym przyjadą do nas teatry z Włoch, Izraela, Grecji, no i oczywiście kilka świetnych lalkowych scen z Polski. Po raz pierwszy układając program festiwalu mieliśmy ten komfort, że mogliśmy wybrać bardziej rozbudowane inscenizacje, ponieważ kilka spektakli granych będzie w sali teatralnej Pałacu Młodzieży, która to umożliwia.

Chcemy też wyjść z festiwalem w miasto. Jeden ze spektakli pt. "Braciszek Jelonek" Teatru Lalek z Koszyc pokażemy w Galerii Katowickiej, która w ramach projektu kulturalnego Wyższy Poziom udostępnia salę na 2 piętrze dla działań artystycznych i edukacyjnych. Co więcej, teatry zagraniczne, które zostały zaproszone na festiwal, będą prowadziły działania warsztatowo-edukacyjne z obszaru teatru lalek dla dzieci we wszystkich Miejskich Domach Kultury. Tak więc festiwal dotrze do każdej dzielnicy Katowic. Warsztaty poprowadzi także José Alvarez, znakomity lalkarz i mim z Chile, który o katowickim festiwalu dowiedział się przez przypadek i go zaprosiliśmy. Dodam jeszcze, że w ramach imprez towarzyszących Teatr Sztuk z Oleśnicy pokaże "marię.s", Akademia Teatralna z Białegostoku "Any-Body" a Olsztyński Teatr Lalek "Historię całkiem zwyczajną". Na tych spektaklach będą się dobrze bawić również dorośli.

Pragnę podkreślić, że od samego początku nasz festiwal jest adresowany głównie do dzieci. Stąd też zrodziła się piękna nazwa tego festiwalu: "Katowice-Dzieciom".

Ale teraz organizowany jest co dwa lata.

- Tak, przez 10 lat festiwal był organizowany co roku, aby w świadomości społecznej utrwaliła się jego marka. W 2013 roku postanowiliśmy, że przyjmie formułę biennale. Łatwiej go w ten sposób organizować, także ze względów finansowych. Realizujemy go również w innym terminie tj. w połowie października w ramach Europejskiego Tygodnia Demokracji Lokalnej, którego celem jest m.in. poznawanie przez społeczeństwo innych kultur. Wcześniej festiwal odbywał się w czerwcu, z okazji Dnia Dziecka. Jednak wtedy jest tak dużo różnych atrakcji dla dzieci, że wychowawcy mieli dylemat, co wybrać dla swych podopiecznych.

Kto finansuje festiwal?

- W ramach dotacji Urzędu Miasta przeznaczyliśmy na niego kwotę ok.100 tys. zł. Drugie tyle dało nam Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Warsztaty w dzielnicach sfinansuje zaś Instytucja Kultury Katowice - Miasto Ogrodów w ramach współpracy.

A jak wygląda budżet teatru?

- Działalność teatru dotuje Urząd Miasta w wysokości około 3 mln zł, w tym 100 tys. zł na remonty. Dużą część tej kwoty pochłaniają wynagrodzenia plus pochodne od nich oraz opłaty za wynajem lokali użytkowych i ich utrzymanie.

To znaczy?

- Teatr swe zadania statutowe realizuje w trzech punktach miasta. Przy ulicy Andrzeja mamy wszystkie pracownie Teatru: plastyczną, krawiecką, konstruktorską i stolarską ponieważ tutaj przy ul. św. Jana, w tej skądinąd od niedawna przepięknie odrestaurowanej kamienicy, nie ma odpowiedniego zaplecza. Ich utrzymanie, niestety kosztuje, ale jest to konieczne.

Bardzo cieszymy się z posiadania od 2007 roku Galerii "Ateneum" przy ul. 3 Maja 25, która szalenie ułatwia nam pracę. Możemy tam zarówno odbywać próby, wystawiać spektakle dla dorosłych oraz dla dzieci najmłodszych, a także organizować wystawy i promować młodych artystów. Gdyby teatr był w posiadaniu autonomicznego budynku, to nie musiałby płacić za wynajem. Ale tak nie jest.

Za to siedziba główna wygląda po remoncie świetnie.

- Tak. Z zewnątrz promieniuje urodą secesji, w środku mamy XXI wiek ze szklaną windą i kładkami. Ulica jest na nowo wybrukowana; otwarta na rynek cieszy pełnią światła, jasności i zieleni. Wewnątrz teatr też przeszedł mały lifting. W tym roku całkowicie odświeżyliśmy salę widowiskową. Wymieniliśmy fotele, podłogę oraz kurtynę, pomalowaliśmy ściany i sufit. Udało nam się zakupić nową nastawnię komputerową oraz system interkomowy dla inspicjenta. Warunki pracy, dzięki remontowi kamienicy, poprawiły się nam bez porównania.

Marzy się mi jeszcze remont foyer. Projekt już jest, wykonał go czeski scenograf Pavel Hubieka. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się to marzenie zrealizować.

Jak Pani wspomina swoje początki w tym teatrze?

- Proszę sobie wyobrazić, że ja świętuję wspólnie z teatrem. Razem z jubileuszem 70-lecia teatru "Ateneum" obchodzę 45-lecie pracy. Zaczynałam tutaj w 1971 roku od jubileuszu 25-lecia, kiedy dyrektorem był Zygmunt Smandzik. Właściwie całe życie zawodowe związałam z tym teatrem, tylko wcześniej krótko pracowałam w innej firmie. Choć proponowano mi lepiej płatną pracę, nigdy nie chciałam stąd odchodzić, ponieważ pokochałam ten teatr całym sercem. Zostałam, nie żałuję. Nigdy nie jest nudno, zawsze coś się dzieje. Przez te lata awansowałam od referenta ds. administracyjnych aż po stanowisko dyrektora. Przez 24 lata byłam zastępcą kolejnych dyrektorów. Dyrektorem Teatru zostałam w 2007 roku. I jeszcze nie grozi mi emerytalny żywot, ponieważ umowę na zarządzanie teatrem przedłużono mi o kolejne 3 lata.

Z iloma dyrektorami "Ateneum" Pani współpracowała?

- Pierwszy był Zygmunt Smandzik. Przyjmował mnie do pracy. Potem byli Leszek Śmigielski, Zbigniew Poprawski, Jan Walaszek, Grzegorz Ślosarski, Jerzy Połoński, Adam Kwiatkowski, Jarosław Czypczar, Maciej Tondera, Janina Keszkowska, Bogumił Pasternak. Jak zostałam dyrektorką, to do współpracy artystycznej zaprosiłam Karela Brožka i Petra Nosalka, znakomitych reżyserów z Czech, a obecnie Irenę Józefiak z Teatru Lalek Rabcio. Jak widać, było ich wielu. Każda dyrekcja była inna, równie ciekawa. Mnóstwo wspomnień zachowuję w swym sercu.

Co chciałaby Pani zmienić?

- Zależy mi na tym, bym jako dyrektor tej instytucji miała możliwość podwyższania pensji pracownikom teatru. Niestety, płace wciąż są limitowane i zbyt małe, by były satysfakcjonujące. Martwię się, że gdy większość długoletnich pracowników odejdzie za parę lat na emeryturę, to trudno będzie ich zastąpić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji