Artykuły

Działanie daje podstawę do rozmów

Na początkowym etapie zależało nam przede wszystkim, żeby uczestnicy zrezygnowali z reklamowania siebie, zbudowali grupę, otworzyli się na siebie, ale też zrozumieli, że każdy widzi rzeczywistość w różny sposób - z Pauliną Chodnicką i Małgorzatą Znosko z Fundacji "Dobra Wola" rozmawia Katarzyna Piwońska.

Wasz projekt "W mojej skórze, w Twoich butach" opiera się na pracy z nastolatkami metodami teatru forum. Nie są one w Polsce dobrze znane i domyślam się, że część osób spodziewała się zajęć o innym charakterze. Jak młodzież zareagowała na Waszą propozycję?

Paulina: Zrobiliśmy wśród uczestników ankietę dotyczącą oczekiwań. Pojawiły się tam głosy typu: "zastanawiam się, czy nauczę się tu nowych technik teatralnych i wzbogacę swój warsztat" lub "spodziewam się samorozwoju". Na początku skupiłyśmy się na przekazaniu, jak istotny jest dla nas społeczny wymiar projektu i otwarcie powiedziałyśmy, że zakładamy rozwój uczestników przede wszystkim na tej płaszczyźnie. Chcemy pomieszać ze sobą dwa obce sobie światy - młodzieży, która na co dzień obcuje z kulturą i świata poza nią nie widzą oraz nastolatków, którzy czas spędzają głównie przed komputerem lub na boisku - i łamać wzajemne stereotypy.

Jak wprowadzaliście grupę w specyfikę tego teatru?

Paulina: Oczywiście nie wystartowałyśmy z robieniem scenek forumowych pierwszego dnia! Dwa dni przeznaczyłyśmy na integrację - wprowadziłyśmy dużo zabaw, które powodowały, że musieli działać jako zespół. Czerpałyśmy z boalowskich gier dla aktorów i nie aktorów. Były więc bardzo proste rzeczy, jak prowadzenie się głosem w parach lub mini-scenki, w których spotykają się dwie osoby i rozmawiają wokół zadanego tematu - np. o majonezie lub ogniu. Ciekawe efekty dało bardzo proste ćwiczenie Gosi: wszyscy patrzyliśmy na krzesło i kolejno je opisywaliśmy. Ktoś zwrócił uwagę na przyklejoną pod krzesłem gumę, ktoś eliptyczny kształt albo policzył dziurki. Każdy miał inny sposób opisu i zwracał uwagę na odmienne rzeczy. Młodzież była w ciężkim szoku, gdy sobie uświadomiła, jak wiele może być perspektyw patrzenia na tę samą rzecz.

Małgorzata: Na początkowym etapie zależało nam przede wszystkim, żeby uczestnicy zrezygnowali z reklamowania siebie, zbudowali grupę, otworzyli się na siebie, ale też zrozumieli, że każdy widzi rzeczywistość w różny sposób. Kolejne dni dotyczyły już teatru forum: mówiłyśmy do czego zmierza, po co się go używa. O samym Boalu opowiedziałyśmy dopiero czwartego dnia. Ale teoria nie ma sensu bez praktyki - im więcej tej drugiej tym lepiej, bo działanie daje podstawę do rozmów, w które wszyscy się angażują. Łatwiej mówić, czym ten teatr w istocie jest, odwołując się do wspólnych doświadczeń.

Paulina: W teatrze forum liczy się przede wszystkim spotkanie ludzi i to, co chcą sobie opowiedzieć wzajemnie. To typ teatru, który mocno koncentruje się na problemie - robiąc spektakl wychodzimy do ludzi z ważnym dla nas tematem i pytamy ich o zdanie, pomysły rozwiązania sytuacji. To pozwoli nam w przyszłości reagować inaczej, szczególnie w trudnych sytuacjach.

Podstawą teatru forum jest konflikt. W jaki sposób pracowałyście nad tym zagadnieniem?

Paulina: Któregoś dnia tworzyliśmy dekalog zachowań, które mogą prowadzić do konfliktu. Młodzież rysowała komiksy - kilkuobrazkowe historyjki przedstawiające codzienne epizody, a następnie wprowadzała do nich elementy, które mogły być konfliktogenne, a nawet doprowadzać do patowej sytuacji. Pojawiła się na przykład scenka ze strojącą się dziewczyną i zniecierpliwionym chłopakiem, którą potem uruchamialiśmy w improwizacji. W teatrze forum ważnym etapem jest interwencja, czyli próba zmiany biegu historii. W tej scenie pytaliśmy, co by można zrobić, żeby nie zranić dziewczyny, a jednocześnie zasugerować, że mamy mało czasu. Każdy uczestnik proponował swoją wersję wydarzeń, swoje rozwiązanie. Poruszaliśmy przy tym również bardziej ogólne zagadnienia: czy da się zawsze wszystkich zadowolić?

Małgorzata: Ważne było, żeby na początku uczestnicy dotknęli istoty różnicy pomiędzy forum a tradycyjnym teatrem, w którym cała para idzie w samo rozgrywanie historii. Kiedy już mieliśmy poczucie, że wszyscy wiemy, w czym rzecz, przeszliśmy do najtrudniejszego chyba dla uczestników etapu: opowiadania konfliktowych sytuacji - w bardzo szerokim rozumieniu - z własnego życia. Ostatecznie młodzież wybrała wspólnie ze wszystkich opowieści trzy historie, które okazały się ważne dla nich wszystkich. To nimi będziemy się zajmować w kolejnych dniach pracy. Na przykład dzisiaj zadanie protagonistów - czyli osób, których opowieści wybrała grupa - polegało na ustaleniu przebiegu historii w kolejnych scenach. Na koniec prezentowaliśmy je sobie wspólnie, ale tylko w charakterze pojedynczych klatek obrazujących kluczowe momenty i zwroty akcji.

Paulina: W kolejnych dniach zamierzamy dynamizować te sytuacje i pogłębiać postaci, odwołując się już nie tylko do relacji protagonisty, ale też doświadczeń i pomysłów pozostałych osób. Dziś prosiliśmy ich, żeby przed kolejnym dniem pomyśleli o jak największej liczbie rzeczy ważnych dla ich postaci - dzięki temu będą mieli się do czego odnosić podczas dalszych ćwiczeń np. gorących krzeseł. Ogólnie na tym etapie pracy chodzi o to, żeby dowiedzieć się, co komu siedzi w głowie.

W Waszym projekcie zaplanowałyście liczne warsztaty cyrkowe. Jak zamierzacie je wykorzystać w pokazie?

Paulina: Sceny forumowe nie mogą być zbyt blisko siebie osadzone - musimy zostawić przestrzeń do interwencji i omówienia. Dlatego w charakterze symbolicznego komentarza do naszych historii pojawią się etiudy akrobatyczne.

Najtrudniejszym momentem dla uczestników będzie chyba spotkanie publicznością... Jak zamierzacie się do tego przygotować?

Paulina: Właśnie zastanawiamy się nad tym, jak wprowadzić publiczność w finałowy pokaz. Na pewno zależy nam, żeby widzowie byli zbliżeni wiekowo do naszych uczestników, bo wtedy jest większa szansa, że prezentowane problemy okażą się dla nich istotne, przez co łatwiej o interwencje. Z jednej strony musimy zadbać, żeby widzowie rozumieli, w czym biorą udział, a z drugiej strony - żeby nasza młodzież czuła się pewnie w tej sytuacji. Uczestnicy muszą mieć mocne poczucie tego, że nie są poza sceną tą postacią - nikt ich nie oceni za przekonania, zdania i reakcje, które prezentuje ich postać. W całym procesie bardzo zwracamy uwagę uczestników na aspekt fikcyjności. Już przy dzieleniu się historiami okazało się ważne podkreślanie, że chociaż opowiadają swoje prywatne doświadczenia, to nie jest to równoznaczne z braniem na siebie odpowiedzialności za cały spektakl, bo wszyscy uczestnicy, używając różnych technik, pogłębiając postaci, dzieląc się innymi historiami zbieżnymi z podejmowanym tematem, sprawiają, że zostaje on przeniesiony na poziom fikcyjności i wspólnotowości.

Dziękuję za rozmowę!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji