Artykuły

Biblijne kobiety kuszą kompozytorów

Od ponad 40 lat żaden polski teatr nie sięgnął po "Hagith", nigdy jej nawet nie wydano, tę premierę trzeba było przygotować z rękopi­su. A przecież Szymanowskim co­raz bardziej interesuje się świat. Na wrocławską premierę przyjechał na przykład dyrektor słynnego fe­stiwalu w Bregenz David Pountney, gdyż chce jego utwory umieścić w programie swej imprezy.

Szymanowski, pisząc "Hagith", nie potrafił się uwolnić od wpły­wów Richarda Straussa. Ale wystar­czy posłuchać wstępu do niej, by docenić oryginalność jego wła­snych pomysłów. W warstwie or­kiestrowej ta muzyka jest najcie­kawsza, a "Hagith" mogłaby liczyć na zainteresowanie i poza Polską. Zwłaszcza że zagraniczny odbiorca nie musiałby się zmagać z mielizna­mi młodopolskiego tekstu opowie­ści - zaczerpniętej z Biblii - o sta­rym królu Dawidzie. Przed śmier­cią może go ocalić jedynie młoda dziewczyna, Hagith, która przy­bywszy na dwór, zapałała jednak miłością do królewskiego syna.

Utwór urzeka bogactwem mu­zycznych motywów, które staran­nie ukazał, prowadząc orkiestrę, Tomasz Szreder. Jest tu też efek­towny duet tytułowej bohaterki i Młodego Króla czy piękna pieśń Hagith, we Wrocławiu zaśpiewana przez Wiolettę Chodowicz (to dru­ga po Marii w warszawskim "Wozzecku" udana rola w tym sezonie młodej artystki). Ciekawe zatem, czy obecna premiera przywróci nam na stałe "Hagith", czy znów jest to jednorazowe z nią spotkanie?

Skoro polskie teatry boją się Szymanowskiego, na co może li­czyć Tomasz Praszczałek, mimo że jego pierwsza opera jest zadziwia­jąco dojrzała? "Ester" także wywo­dzi się z biblijnej opowieści o żonie króla Achaszwerosza, która ocaliła od zagłady naród żydowski. Mu­zycznie plasuje się na przeciwnym biegunie niż "Hagith". Jej tkanka orkiestrowa jest delikatna, ale du­żo tu ciekawych rozwiązań. Kom­pozytor umiejętnie prowadzi też solistów, każdemu przydzielając odmienną stylistykę i dbając, by wszystkie partie miały swą urodę wokalną. Ester obdarzył oriental­nymi ozdobnikami, pięknie zaśpie­wanymi przez Aleksandrę Buczek, król (Jacek Jaskuła) jest odpowied­nio dostojny, a złemu doradcy Amanowi (Sebastian Kaniuk) przy­pisał groteskowe motywy rosyj­skie.

Dla opery Praszczałka reżyser Michał Znaniecki znalazł na doda­tek interesujący pomysł insceniza­cyjny. "Hagith" zrealizował konwen­cjonalnie, natomiast opowieść o Es­ter przedstawiają podczas postoju żydowscy zesłańcy podróżujący bydlęcym wagonem ku, być może, najgorszemu. Ubogi, na wpół jar­marczny spektakl daje im nadzieję, iż zagłada nie jest nieuchronna. Ale zapewne była to tylko krótka prze­rwa w podróży.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji