Jeden przeciw wszystkim
Za sprawą jednego aktora, Daniela Arbaczewskiego, na scenie Teatru Andersena toczyć się będzie wielka bitwa między Francuzami i Maurami
Daniel Arbaczewski, młody aktor Teatru Andersena, wpadł na zupełnie szalony pomysł. Przerobił na monodram słynny francuski epos "Pieśń o Rolandzie", w którym trup ściele się gęsto, bo walczą ze sobą dwie potężne armie. Tylko jak to pokazać, używając jedynie własnych dwóch rąk?
Arbaczewski jest jednocześnie: reżyserem, autorem scenariusza, Rolandem, Karolem Wielkim, królem Marsylem, biskupem Turpinem, Olivierem, Blakandrynem, Ganelonem oraz kwiatem francuskiego rycerstwa i wojskiem Saracenów. Jak potoczy się wielka bitwa na hiszpańskiej ziemi, wiemy - Roland zginie, zdradzony przez swoich. Mamy wszak nadzieję, że autor spektaklu wyjdzie z tej batalii zwycięsko. Premiera w sobotę.
"Pieśnią o Rolandzie" Teatr Andersena przywraca do życia dawno już nieczynną "dorosłą" scenę. W kolejce na realizację czeka "Końcówka" Samuela Becketta, którą wyreżyseruje dyrektor teatru Arkadiusz Klucznik. O ile Beckett wymaga dojrzałego odbiorcy, to na Rolanda mogą przychodzić młodzi widzowie, w wieku od 12 lat. Najstarszy i najbardziej popularny francuski epos rycerski powstał w XI wieku, autor nieznany. Polskiego przekładu dokonał w 1932 r. Tadeusz Boy Żeleński i na jego tłumaczeniu Daniel Arbaczewski oparł swój scenariusz. Wybrał tylko jeden wątek, próbę podboju Hiszpanii przez Karola Wielkiego. Anonimowy twórca "Pieśni" mocno podkolorował rzeczywistość. Według niego, Francuzi opanowali prawie całą ziemię Maurów, do zdobycia pozostała im tylko Saragossa, ale właśnie na niej Karol Wielki połamał sobie zęby. Maurowie przekupili jednego z francuskich baronów, a ten wystawił swoich rodaków na żer muzułmańskiej armii. Chciał upokorzyć hrabiego Rolanda, najdzielniejszego z francuskich rycerzy, któremu pozazdrościł sławy bohatera. Młody arystokrata poległ w walce z przeważającymi siłami wroga. Wezwanie pomocy uważał za niehonorowe. Tyle legenda. W rzeczywistości Roland, hrabia Bretanii, trzymając straż na tyłach frontu, został zaskoczony przez oddziały Basków, a po zaciętej walce zabity razem z towarzyszami.
- "Pieśń o Rolandzie" to tekst trudny, wręcz niemożliwy do przeniesienia na scenę. Tylko teatr lalkowy jest w stanie udźwignąć, a jednocześnie złamać patos tej historii - uważa twórca przedstawienia.
Dodajmy, że Daniel Arbaczewski nie całkiem sam zrobił ten spektakl. Opracowanie muzyczne powierzył Agnieszce Kołczewskiej, mistrzyni instrumentów perkusyjnych, związanej z Orkiestrą Św. Mikołaja, która zagra na żywo na bębnach, congach, darabukach i... deszczowych kijach. Scenografię zaprojektował i wykonał Łukasz Głowacki, lublinianin z dyplomem gdańskiej uczelni plastycznej. Uprawia malarstwo i performance. W "Pieśni o Rolandzie" zadebiutuje w teatrze, podobnie jak Agnieszka.