Artykuły

Odkrywanie

Nie chodzi wcale o to, żeby dzieciaki do nas wracały na kolejne "Lato w teatrze". I nie chodzi zupełnie o to, by dalej działały teatralnie. Przeciwnie - niech odkrywają tu swoje pasje i rozwijają je dalej - mówi Agata Łukaszewicz, koordynator "Lata w teatrze" realizowanego przez Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych i Aktywności Lokalnej Dla Ciebie w Pobiedziskach, w rozmowie z Justyną Czarnotą.

W Domu Zakonnym w Pobiedziskach realizujecie drugi raz pod rząd "Lato w teatrze" i po raz kolejny łączycie dzieciaki z tej miejscowości oraz członków Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych i Aktywności Lokalnej Dla Ciebie. W tym roku zmieniliście skład prowadzących. Okazało się, że praca z niepełnosprawnymi nie jest dla każdego?

Absolutnie nie o to chodzi! Na przykład w ubiegłym roku warsztaty prowadziła Ewa Obrębowska-Piasecka, która w tym roku nie mogła być z nami. Ona nawiązała z podopiecznymi Stowarzyszenia naprawdę wyjątkową więź. Jeden z uczestników warsztatów Patryk, w dużym stopniu upośledzony fizycznie, przed ubiegłorocznym "Latem w teatrze" właściwie nie miał kontaktu z nikim. Dopiero Ewie udało się z nim wypracować specyficzny język porozumiewania się. Okazało się, że Patryk ma wielki talent teatralny i świetne wyczucie sceny - jeszcze w tym roku kalendarzowym Grażyna Wydrowska, która jest u nas główną prowadzącą warsztaty, przygotuje z nim spektakl. Bo pani Grażynka od trzech lat pracuje teatralnie na stałe w Stowarzyszeniu, czyli zna podopiecznych i oni ją znają. Sytuacja wygląda więc zupełnie inaczej niż poprzednio. Zresztą, ja się bardzo bałam, że wpadniemy w utarte schematy wypracowane w trakcie ubiegłego roku. Uważam, że trzeba się rozwijać i iść dalej. Dlatego w tym roku zaprosiłam do współpracy Mikołaja Mikołajczyka i Patryka Lichotę.

To znani w całej Polsce artyści. Jak Wam się współpracuje?

Na pewno dla mnie to niezwykle ciekawa sprawa, żeby połączyć ze sobą tak różne osoby, z których każda ma inne doświadczenia, no i swoje ambicje. Uważam, że bardzo ważne są rozmowy - i to już od samego początku, jeszcze przed projektem - między instruktorami. Tak naprawdę to oni muszą między sobą poustalać mnóstwo rzeczy. Według mnie dobrze działa, gdy prowadzący spotykają się ze sobą regularnie po każdych zajęciach - wtedy łatwiej tworzyć jakąś strukturę, dzielić się zadaniami, nadawać kierunek projektowi i planować to, co dzieje się na poszczególnych warsztatach. Jako koordynator niestety nie mam czasu być na zajęciach, bo ciągle coś trzeba załatwić, proste na pozór organizacyjnie rzeczy okazują się problemem, kiedy się pracuje w przestrzeni nieteatralnej... To wszystko sprawia, że trudno mi przejść do skupiania się na tym, co jest istotą warsztatów.

A co jest według Ciebie tą istotą?

To bardzo trudne pytanie. Ale opowiem Ci historię, która dla mnie dużo znaczy. W ubiegłym roku był na naszych warsztatach Filip - chłopiec dość wycofany, niezbyt aktywny na zajęciach. Jak go spytałam, w czym rzecz, to powiedział, że nie do końca rozumie, o co chodzi w warsztatach, które prowadzimy. Pani Grażyna wyjaśniła mu, ale to nie przekonało go do większego udziału. Zauważyłam, że Filip cały czas ma przy sobie aparat. Zaproponowałam mu więc, żeby został naszym fotografem. Okazało się, że ma niesamowite wyczucie - robił lepsze zdjęcia niż profesjonalna fotografka zatrudniona przez nas do dokumentowania warsztatów! W tym roku Filip nie zapisał się na warsztaty, ale zapisała się jego siostra Zosia. Wypytywałam rodziców o Filipa i powiedzieli, że bardzo się zmienił przez ten rok - stał się otwarty i kontaktowy oraz zdecydował się wybrać na... kurs fotograficzny. Poczułam sens tej pracy. Nie chodzi wcale o to, żeby dzieciaki do nas wracały na to "Lato w teatrze". I nie chodzi zupełnie o to, by dalej działały teatralnie! Przeciwnie, niech odkrywają tu swoje pasje i rozwijają je.

Wspominałaś, że w ubiegłym roku odkryliście prawdziwe zwierzę teatralne w Patryku. Czy w tym roku też macie podobne odkrycia?

Każde dziecko jest warte naszej uwagi na "Lecie w teatrze", nie chodzi przecież o szukanie jednej wzruszającej historii jako tematu, czy o koncentrowania uwagi wszystkich wokół jednego uczestnika. Ale na przykład mieliśmy taką sytuację: Tomek, jeden z podopiecznych Stowarzyszenia, długo opowiadał o tym, że jego największe marzenia to zostać spawaczem. I patrzymy, a na warsztatach muzycznych Patryk Lichota wyciąga lutownicę i mówi mu: "Patrz, tu masz blaszkę, tu kabelek, jak to przylutujesz, to będzie mikrofon". I on się tak zapalił, że zrobił tych mikrofonów mnóstwo. I one wszystkie działają! Wyobrażasz sobie? A z drugiej strony - ta Zosia, siostra Filipa, o której wspominałam. Po paru dniach warsztatów przyszedł do mnie jej tata i mówi: "słuchajcie, ja patrzę na tę Zosię, a ona jest zupełnie inna, ona dorosła"! Mam nadzieję, że każde dziecko przeżywa na tych warsztatach coś ważnego, przechodzi przez jakiś proces i wynosi coś dla siebie.

Jako koordynator masz pewnie przecieki, jak będzie wyglądał pokaz finałowy...

Pierwsza część to pokaz muzyczno-filmowy, który zaprezentujemy w podziemiach Domu Zakonnego. To efekt warsztatów z Patrykiem Lichotą. Złożą się na niego film z wypowiedziami naszych uczestników i instruktorów wokół tematu dorosłości - motywu przewodniego naszych warsztatów. Druga część, o charakterze teatralnym, odbędzie się w sali widowiskowej. Ostatnia to korowód, podczas którego uczestnicy będą wspólnie animować obiekt wykonany na warsztatach plastycznych. W każdym razie tak wygląda wstępny plan...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji