Artykuły

Proces warsztatowy jest najważniejszy

- Nie jesteśmy ani psychologami, ani terapeutami, a przecież rozmowa o lękach to trudna sprawa. Chcemy przygotować przedstawienie, które będzie artystycznie udane, ale też takie, które nie zburzy niczyjego komfortu emocjonalnego - mówi Renata Derejczyk z Teatru Bagatela w Krakowie w rozmowie z Katarzyną Piwońską.

Katarzyna Piwońska: Projekt, który realizujecie w ramach tegorocznego "LwT" nosi tytuł "Strach się bać!". Czego boją się organizatorzy na starcie turnusu?

Renata Derejczyk: To nasza czwarta edycja "LwT", ale przed rozpoczęciem byliśmy zestresowani bardziej niż zazwyczaj. Zastanawiałam się dlaczego i wydaje mi się, że to z powodu tematu, który młodzież sama sobie wybrała. W ubiegłym roku zajmowaliśmy się fantazjami dotyczącymi przyszłości, jak i czy będziemy żyli za sto lat. Na koniec przeprowadziłam wśród uczestników sondę: co chcieliby widzieć jako motyw przewodni kolejnej edycji - bardzo często w ich odpowiedziach powracał temat horroru. Stąd wziął się pomysł projektu o naszych codziennych lękach i strachach. Jednak im bliżej było do dnia rozpoczęcia warsztatów, tym więcej wątpliwości pojawiało się w naszych rozmowach: czy to przypadkiem nie jest zagadnienie niebezpieczne? Czy wystarczy nam umiejętności pedagogicznych? Nie jesteśmy ani psychologami, ani terapeutami, a przecież rozmowa o lękach to trudna sprawa. Chcemy przygotować przedstawienie, które będzie artystycznie udane, ale też takie, które nie zburzy niczyjego komfortu emocjonalnego.

Podczas spotkania wprowadzającego dla uczestników Łukasz Drewniak mówił o tym, żeby się nie obawiali: nie chodzi o prowadzenie dwutygodniowej terapii lęków przez teatr, ale o przyjrzenie się rzeczom, które wzbudzają lęk - z boku, z dystansu sceny. Nie zostanie przekroczona granica, której nikt nie chciałby przekraczać i upubliczniać.

- Dokładnie. W ubiegłym roku wypracowaliśmy model pracy nad spektaklem, który polega na tym, że w pierwszych dniach turnusu każdy uczestnik odbywa z Łukaszem kilkudziesięciominutową rozmowę. Opowiadają o swoich lekturach, filmach, ulubionej muzyce. Szukają inspiracji w snach i dziwnych zdarzeniach codziennych. Razem tworzą bohatera i sytuację, które powinny pomóc im te wszystkie dziwności nie tyle objaśnić, co zmaterializować na scenie. Z wymyśloną postacią, zarysem sceny albo jakimś zadaniem scenicznym młody aktor przychodzi do reżysera. Kojarzymy bohaterów ze sobą, wchodzą na przemian do swoich snów, uczestniczą w inscenizacjach cudzych fantazji i traum. Każdy staje się integralną cząstką spektaklu.

Z czego wynikała ta zmiana modelu warsztatowego?

- Trzy lata temu też pracowaliśmy bez scenariusza, ale uczestnicy byli podzieleni na grupy - aktorską, plastyczną, dziennikarską i na stałe do nich przypisani. Im bliżej premiery tym więcej osób chciało wystąpić w przedstawieniu. Postanowiliśmy im to umożliwić. Potem nawet samo pojawienie się na scenie okazało się niewystarczające - dzieciaki chciały też uczestniczyć codziennie w warsztatach aktorskich. Kiedy to zrozumieliśmy, zdecydowaliśmy się zrezygnować ze ścisłego podziału na grupy - obecnie wszyscy przechodzą przez ten sam cykl zajęć. W ubiegłym roku działało to w ten sposób, że każdy pisał swoją scenę i zapraszał do niej kilka osób i sam był zapraszany przez innych. To działało bardzo integrowało grupę. Głośno mówimy o tym, żeby się nie bać - chcesz, żeby cię było więcej na scenie, powiedz o tym. Ale nikogo na siłę nie wyciągamy. Podczas pracy nad "Cyberiadą" ta formuła bardzo się sprawdziła, dlatego znów z niej korzystamy.

Czyli uczestnicy poczuli się całościowo odpowiedzialni za swoich bohaterów a przez to i za cały spektakl?

- Tak! Szybko ujawniają się różne zainteresowania uczestników i w miarę swoich możliwości staramy się na to reagować. Na przykład w ubiegłym roku kilka osób było ciekawych, jak prowadzi się spektakl od strony technicznej - pozwoliliśmy się im tym zająć. Jedna z uczestniczek zainteresowana charakteryzacją zrobiła projekty makijażu dla wszystkich postaci, bardzo była zaangażowana. Wiemy, że w tym roku nie będzie tak samo, ale w każdej grupie kryją się osoby ze zdolnościami - my tylko pomagamy tym talentom się ujawnić. W ubiegłym roku nikt niczego nie narzucał uczestnikom, a mimo tego panowała atmosfera wytężonej pracy. Bo jednak, żeby powstało przedstawienie, wszyscy mamy sporo do zrobienia przez te dwa tygodnie. Choć każdy z nas ma stale w głowie zdanie, że to przede wszystkim proces warsztatowy jest najważniejszy.

Przypuszczam, że teatrom trudniej niż domom kultury czy stowarzyszeniom oderwać się od myśli o pokazie finałowym

- Według mnie dzięki temu, że powstaje efekt końcowy - czyli spektakl, młodzież ma okazję poznać doświadczalnie wszystkie elementy, które się na niego składają. Wiem, że oni mają z tego frajdę, kiedy mogą się charakteryzować, zakładać kostiumy, śpiewać na scenie. Są wtedy dumni z siebie i czują się gwiazdami.

Już czwarty raz robicie "Lato" w porozumieniu z "Siemachą". Czy ta współpraca jakoś wpływa na teatr?

- Magda Kawalec, która jest pedagogiem w "Siemasze", od początku współpracuje z nami przy "Lecie". Dzięki niej mam przez cały rok kontakt z młodzieżą, możemy ich zapraszać na nasze spektakle lub na Laboratorium Młodej Reżyserii, czyli czytania i dyskusje. To sprawiło, że zmieniliśmy formułę doboru tematu warsztatów. Za pierwszym razem ja go wybierałam. Zaproponowałam "efekt motyla", ale wytłumaczenie tego młodzieży okazało się ogromnie skomplikowane. Pomyślałam, że możemy po prosu pytać dzieciaki z "Siemachy", czym chcieli by się zajmować podczas "Lata".

Dzięki spotkaniu z podopiecznymi "Siemachy" zaczęliśmy więcej myśleć o tym, co jako Teatr Bagatela możemy zaoferować dzieciom i młodzieży. W efekcie wprowadziliśmy program "Zabierz dziecko do teatru" adresowany do grupy wiekowej 5-12 lat. W jego ramach czytamy wtedy bajkę i wokół niej prowadzimy zabawy i zajęcia plastyczne - w tym samym czasie rodzice oglądają spektakl. Wiem, że wiele teatrów już robi podobne akcje, ale w Krakowie to nowość. Jeśli jest zapotrzebowanie od grupy młodzieżowej, to organizujemy specjalnie sprofilowane dla niej warsztaty. W tym roku rozszerzymy działalność o klasę patronacką, bo przygotowujemy teraz w teatrze spektakl "O krasnoludkach i sierotce Marysi". Zaprosimy klasę ze szkoły podstawowej do uczestniczenia w próbach, będą mogli się przyglądać powstawaniu spektaklu. W teatrze nie ma jeszcze pionu edukacji, nie prowadzimy na razie zbyt wielu działań tego typu, ale na pewno z roku na rok ich liczba wzrasta i ma to związek również z "LwT".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji