Jurandot w Dramatycznym
Jerzy Jurandot, kabarecista lat trzydziestych, satyryk i komediopisarz lat czterdziestych i pięćdziesiątych, założyciel i wieloletni kierownik teatru "Syrena"' wylądował na scenie teatru Dramatycznego ,w Warszawie. Wylądował komedią "Dziewiąty sprawiedliwy", wystawioną w reżyserii Ludwika René z muzyką Tadeusza Bairda. Fakt ten może mieć znaczenie dla rozwoju polskiej dramaturgii i polskiego teatru. Od lat obserwujemy kryzys polskiego repertuaru popularnego. Kryzys wciąż się pogłębiający, w miarę jak rośnie zapotrzebowanie na ten rodzaj repertuaru. Ratujemy się importem zachodnich sztuk bulwarowych. Sztuki te mają charakter wyraźnie użytkowy: pisane są dla publiczności mieszczańskiej i dla mieszczańskiego teatru bulwarowego. Może właśnie dlatego okazują się trudno przenośne, są to bowiem teksty opierające się na szablonach,i kliszach, które wytworzył teatr mieszczański. Sztuki te nie trafiają na właściwe sceny; w Polsce nie ma teatru bulwarowego o własnej publiczności i ustalonej tradycji. (Czy za taki teatr może być uważana "Syrena" albo żoliborska "Komedia"?). Stąd osobliwe paradoksy. Bulwarowa Saganka grana jest przez rafinowany i ambitny Teatr Współczesny; bulwarowy Wydrzyński trafia na scenę Teatru Dramatycznego; bulwarowy debiut Ligockiej wystawia szacowny Teatr im.Słowackiego. Zatraciliśmy umiejętność rozróżniania sztuk bulwarowych i sztuk wielkiego repertuaru. Z naszej skali wypadła nieodzowna dla normalnej egzystencji teatru klasa średnia. Albo Brecht, Dürrenmatt, Beckett - albo Gozdawa i Stępień. Tej klasy średniej, którą żywi się teatr bulwarowy, nie zastąpi ani teatr studencki, ani kabaret polityczny. Należą one do innego zakresu bardziej elitarnej rozrywki.
Otóż tę nie istniejącą klasę średnią między Różewiczem, Mrożkiem a Gozdawą, Stępniem i Wiktorczykiem" próbuje wypełnić Jerzy Jurandot. Jest to próba licząca się ze swoistymi polskimi warunkami: ze znacznym spopularyzowaniem światowej awangardy teatralnej a także istnieniem w naszej dramaturgii nazwisk, które prawomocnie do tej awangardy należą.
Jurandot przestudiował "Operą za trzy grosze" i "Dobrego człowieka z Seczuanu" i "Romulusa" i parabolę "Anioł zstąpił do Babilonu". Przestudiował i starał się zrozumieć, jakie konsekwencje wynikają z tych dzieł także dla komedii popularnej. A jednocześnie nie chciał wyrzec się swoich doświadczeń kabaretowych, swego zamiłowania do skeczu, do kalamburu, do form rewiowych. Tak powstała oparta o wątek ze Starego Testamentu komedia o trzech aniołach, którzy przybywają do Sodomy,aby odnaleźć dziesięciu sprawiedliwych. To jest cena, za którą można uratować miasto. Z największym trudem znajdują zaledwie ośmiu kandydatów,bardzo naciąganej zacności. Dziewiąty kandydat demaskuje sens trudności: nie upadek obyczajów, lecz konformizm, który wrodzoną poczciwość każe ukrywać pod maską występku. Rzecz zmierzająca ku ciętej, parodystycznej krytyce mitu, kończy się unikowo poczciwym morałem. Na scenie Teatru Dramatycznego komedyjka Jurandota zyskała wielką skalę i jakby przesadnie okazały aparat. Nienajkorzystniej oddziałały też skojarzenia teatralne, jakie ma mimowolnie publiczność która na tejże sali, w wykonaniu tych samych aktorów, widziała i owego "Człowieka z Seczuanu" i "Romulusa" i "Anioła". Bo jeśli nawet dramaturgia tego typu stanowiła wzór dla Jurandota, to przecież jego zamierzenie było zupełnie inne. Jurandot napisał pożyteczną komedię bulwarową dla bulwarowego teatru. W starannym wykonaniu Teatru Dramatycznego Jurandot jawi się sztywny, wykrochmalony, z paraboliczno-moralitetowym zadęciem. Zabrakło owej nieuchwytnej aury nonszalanckiej swobody, ryzykownego pogranicza kiczu i tandety, formalnej żonglerki i głupawego humoru (najlepsze dowcipy są, jak wiadomo, głupie), tego wszystkiego, co ożywia i czyni autentycznym dobry teatr bulwarowy. Godzi się natomiast podnieść szczęśliwy wkład Tadeusza Bairda; muzyka przypominała kabaretowo-rewiową proweniencję Jurandota. Wdzięcznym wykonawcą kupletów okazał się Wojciech Pokora; bardzo zabawna była Krafftówna i dobrze utrafiony w tonacji Wyszyński.
Scenografia, bardzo zresztą inwencyjna, zwłaszcza w pierwszym akcie, pchała sztukę w kierunku monumentalnej skali, parodystycznego moralitetu, nie potrafiła podkreślić pół kabaretowego, pół rewiowego zamysłu Jurandota. Może to i ona przyczyniła się do tego, że płaskie dowcipy i aktualizacje, które są legalną domeną teatru bulwarowego, przyjmowane były w skupieniu i z powagą, godną wyższych wtajemniczeń. W ten sposób wracamy do puntu wyjściowego naszych uwag. Gdyby w Polsce istniał teatr bulwarowy; gdyby taka na przykład "Syrena" czy "Komedia" rozumiały swoje zadanie - wówczas może pisarstwo Jurandota znalazłoby właściwą ramę. W każdym razie warunkiem powstania teatru bulwarowego w Polsce jest rodzimy repertuar. Ten repertuar wzbogaca wydatnie swoją pracą Jerzy Jurandot.