Brawurowe porwanie
W sobotę na oczach 550 widzów Teatru im. Słowackiego miało miejsce zuchwałe porwanie. 23-letni Tomasz K., posługując się włoskim skuterem uprowadził wprost ze sceny aktorkę Bożenę Miller-Palazzo. Dzięki szybkiej akcji sztuki aktorka po niespełna 3 godzinach została odnaleziona.
Fikcyjne porwanie towarzyszyło autentycznemu, w które zamieszana jest o wiele większa liczba osób: włoski pisarz, odtwórca głównej roli, reżyser i autor dekoracji. Porwana i zniewolona znakomitą premierą została publiczność Teatru im. Słowackiego.
Filippo w Krakowie
"Wielka magia" trafiła na deski krakowskiego teatru dzięki organizowanemu już po raz drugi minifestiwalowi Dico Cracovia. Pomysłodawcą przeglądu polskich prapremier XX-wiecznej dramaturgii włoskiej był nieżyjący już prezydent IDI (Instituto del Dramma Italiano) Ghigo de Chiara oraz zamieszkały i pracujący od lat w Krakowie reżyser Giovanni Pampiglione.
Dwa lata temu, za sprawą Dico '95, Kraków i Polska dowiedziały się o istnieniu znakomitego twórcy "realizmu minimalnego", autorze "Stacyjki" -
Umberto Marino. Dico '97 odkrywa dla Polski Eduarda De Filippo.
Zmarły przed 13 laty jeden z najwybitniejszych aktorów i dramaturgów włoskich grany był w wielu krajach świata, w tym również w Polsce, w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Przypomina o tym wystawa afiszów i druków ulotnych "Eduardo na świecie", otwarta w Teatrze im. Słowackiego w sobotę i czynna do 25 czerwca.
Filippo, jak większość współczesnych dramaturgów włoskich z wyjątkiem Lu-igi Pirandella, nie miał dotychczas szczęścia do Polski. Należy ufać, że udana sobotnia premiera odmieni nieco tę sytuację.
"Wielka magia" opowiada historię z pogranicza fikcji i rzeczywistości. Za sprawą sztuczki, a właściwie dzięki pomocy podupadłego iluzjonisty żona ucieka z kochankiem swemu zazdrosnemu mężowi. Przez lata rozłąki iluzjonista, który szczyci się, że jest obdarzony trzecim okiem - okiem myśli, podtrzymuje w zdradzonym wiarę i nadzieję. Co się w tym czasie dzieje, nie chcę opowiadać, bo zachowałbym się jak człowiek opowiadający pointę dowcipu przed zakończeniem. A "Wielka magia" napisana jest tak, że jednocześnie ma walory farsy, łzawego melodramatu, sensacyjnej historii i filozoficznej przypowieści o człowieku, którego życie jest nieustającą grą na pograniczu świata faktów i iluzji.
Publiczność zniewolona
Zdradzonego Calogero di Spelta gra Andrzej Grabowski. W złożonej roli dowodzi wszechstronności swojego aktorstwa. Na początku jego Calogero odpycha wyniosłością, za chwilę wzrusza, przeraża, później budzi litość i trwogę. Najwspanialszy jest wtedy, gdy śmieszność, groza, mądrość i naiwność pojawiają się i znikają w jego zachowaniu z szybkością wiosennej błyskawicy. Tak jest na przykład, w scenie "wielkiego żarcia".
Widzowie znający Grabowskiego z przedstawienia "Audiencji" Schaeffera znajdą oczywiście w obiadowej scenie niejeden element z tego popisowego spektaklu. Nie przynosi to żadnej ujmy artyście, a raczej dowodzi, jak doświadczenie wyniesione z awangardowej formacji MW2 może współgrać z tradycyjnym rzemiosłem aktora dramatycznego.
Grabowski nie jest sam na scenie. Bardzo przekonywujący w mądrej, pozbawionej cienia efekciarstwa roli iluzjonisty jest Ryszard Sobolewski, najlepsze drugoplanowe partie komediowe kreują Marek Sawicki (sierżant karabinierów) i Anna Tomaszewska (Zaira).
Pełna, "bizantyjska" (albo raczej neapolitańska, bo tam rozgrywa się akcja) dekoracja Waldemara Zawodzińskiego wywołuje po podniesieniu kurtyny burzę oklasków. O takich reakcjach dawno zapomnieli widzowie i lubujący się w ubóstwie scenografowie.
Bogdanowi Hussakowskiemu należą się podwójne brawa - za dyrektorską decyzję zaprezentowania spektaklu z tak wielkim rozmachem i za reżyserski
efekt artystyczny. Jedyne, co mam mu za złe, to dłużyzny w ostatniej części przedstawienia (np. w monologu głównego bohatera), ale jak wieść niesie, autor inscenizacji już pracuje nad ich usunięciem.
Drugie, po niedawnej premierze "Pekosia", zniewolenie publiczności przez Teatr im. Słowackiego powinno chyba zasiać twórczy niepokój w Starym Teatrze, który zgodnie ze swoją nazwą nie przedstawił w ostatnich miesiącach nic nowego.