Artykuły

Prawda to zły nawyk myślowy

"Sprawa Gorgonowej" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Magdalena Konarska w portalu teatrakcje.pl

Margerita Gorgon zwana Ritą, z pochodzenia Chorwatka, a urodzona w Dalmancji, dopuściła się czynu karygodnego, który nie sposób odkupić nawet najdotkliwszą karą. W nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku z zimną krwią zamordowała Lusię - córkę Henryka, lwowskiego architekta. Kobieta nie przyznała się do winy, a dowody nie przesądzają o dokonaniu przez nią tejże zbrodni, mimo, że poszlaki ewidentnie wskazują na mordercę - Ritę Gorgon. Czym jest prawda i czy najsłynniejsza zbrodnia II RP zostanie kiedykolwiek rozwikłana?

Gorgonowa w latach 20 XX w. otrzymała posadę Guwernantki u architekta ze Lwowa, Henryka Zaręby. Wprowadziła się do jego rezydencji, a z czasem relacje natury szef - pracownica zmieniły nieco swój charakter. Rita została kochanką Zaręby, a jej kontakty z dziećmi pogorszyły się. Scena Kameralna w krakowskim Teatrze Starym pomogła nam zobrazować sobie nieco owe "ognisko domowe". Scenografia Michała Korchowca była fenomenalna i niezwykle wymowna. Na scenie bowiem jawił się dom, w którym mieszkała rodzina Henryka wraz z Gorgonową. Kontakty Rity z dziećmi opisywane były jako poprawne, wkrótce wszystko miało się jednak zmienić. Domowe ognisko przygasa, a dom szybuje z dymem w górę sceny. Lusia zostaje zamordowana.

Cała sztuka jest swoistym poszukiwaniem odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytanie: kto zabił? Przedstawione zostają sceny, w których to brat zamordowanej - Staś składa swoje zeznania, plącząc się nieco. Twierdzi on bowiem, że widział tajemniczą postać za choinką, postać, którą z pewnością była Gorgonowa - zabójczyni Elżbiety. W toku trwania sprawy dowiadujemy się, że narzędziem zbrodni był łamacz do lodu, a Rita w futrze oficjalnie została uznana za winną.

Na szczególną uwagę zasługuje tutaj gra aktorów. Marta Ścisłowicz rewelacyjnie wcieliła się w postać Gorgonowej. Z typowo teatralnym rozmachem ukazała emocje targające główną bohaterką. Nie pozwoliła także jednoznacznie osądzić Gorgonowej. Nutka szaleństwa i częste wywody Rity pozostawiły ją bowiem za zasłoną tajemniczości. Przedstawienie, mimo iż stanowiło o niezwykle ciężkiej tematyce - morderstwie - zawierało w sobie humorystyczne wątki, które być może wynikały jedynie z sytuacyjnych kontekstów.

Sprawa Gorgonowej była jedną z pierwszych tak nagłośnionych przez media zbrodni. Miał nawet powstać film, którym zająć się mieli amerykańscy producenci. Ten wątek również pojawił się w sztuce. Szymon Czacki, wcielający się w postać amerykańskiego producenta, miał wbrew pozorom ciężki orzech do zgryzienia. Jego rola nie należała do tych miłych dla oka. Niezrozumiałe dla mnie były momenty, w których aktor ustami pełnymi ziemi wykonywał tajemnicze "wygibasy". Być może głębokość tej metafory mnie przerosła i spadłam na sam jej dół.

Reżyser w niezwykły sposób ukazał wielowątkowość całej historii. Wyodrębnione zostały także historie każdej z istotnych dla sprawy osób. Ciekawy był również zabieg, dzięki któremu mogliśmy przenieść się na sądową salę rozpraw. My, będąc publicznością, uczestniczyliśmy w procesie Margerity Gorgon.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji