Artykuły

Nasz bulwar

Krystyna Meissner - dyrektorka wrocławskiego Teatru Współczesnego i reżyserka - wraz z piątką aktorów przygotowują na 9 czerwca premierę kameralnej "Komedii bulwarowej" Olivera Bukowskiego.

- Ostre, szydercze, a nawet bluźniercze spojrzenie na życiowych nieudaczników pociągnęło mnie w tym tekście - mówi Meissner. We Wrocławiu to będzie ostatnia premiera sezonu w teatrach dramatycznych.

Bukowski urodził się w Cottbus, w NRD. - Ci ludzie mimo pojednania naprawdę są inni od Niemców z Zachodu - opowiada Krystyna Meissner. - Patrzą na świat ostrzej, nie przebierają w języku, w sytuacjach, które przenoszą na scenę. Takiemu widzeniu Bukowski dał formę pozornej, choć śmiesznej komedii, która w finale okaże się zupełnie nieśmieszna. Śmiejemy się za autorem ze świata, który jest straszny.

- To jest komedia o nieudacznikach, stosujących modne wzory robienia kariery, którym jednak nic nie wychodzi, więc porażki przypłacają życiem - dodaje.

Oliver Bukowski studiował filozofię i nauki społeczne na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie. Od 1991 roku napisał 14 sztuk, 8 słuchowisk i scenariusze filmowe. Wykłada dramaturgię w Wyższej Szkole Sztuk w Berlinie, prowadzi warsztaty pisarskie. Na jednym z nich spotkał Wernera Schwaba, autora, którego estetyka i problemy, znane nam choćby z inscenizacji "Prezydentek" w Teatrze Polskim, są mu dość bliskie.

Bukowski odnotował do dziś ponad 70 inscenizacji. Był tłumaczony na siedem języków, otrzymał m.in. Nagrodę im. Hauptmanna. Chętnie portretuje Ossich (Niemców z byłej NRD), używając stereotypów rozmyślnie demaskowanych, może nawet odrażających bohaterów. Postacie z "Komedii bulwarowej" także żyją w świecie iluzji, które nigdy się nie spełniają. Zepchnięci "na dno" (taki jest tytuł oryginału) społeczeństwa dobrobytu, które ich nie potrzebuje i ma im wiele za złe, odpowiadają Wessim w pełnym klątw i szamaństwa języku, przekonani o bezsensie życia. Jedni z nich to straszni mieszczanie, których nasyca gorycz i wzajemna nienawiść, powodująca, że zachowują się groteskowo, ale i groźnie, jak zepsute dzieciaki - potrafią napluć sobie do kompotu, ale i dosłownie zagryzać się ironią. Inni znów to fujary, marzące o szczęściu, którego nigdy nie dostępują z powodu tzw. okoliczności, ale i własnego niezgulstwa.

"Do dna" to także dramat czerpiący z konwencjonalności teatru. Sensacyjność akcji często ociera się w nim o parodię czarnej komedii, czyli swoistej pulp fiction. Nie do końca zatem wiemy, czy oglądamy dramatyczną historię czy teatralną zabawkę. - Zmieniłam tytuł - mówi Krystyna Meissner - bo poprzedni kojarzył mi się za bardzo z "Na dnie" Gorkiego, a to naprawdę jest komedia.

Komedia bulwarowa to coś lekkiego, niewinnego, zabawa. - Zagra niewiele osób, ale dobrych - zapewnia reżyserka. Ujrzymy Włodzimierza Maciudzińskiego, Jerzego Senatora, Krzysztofa Kulińskiego, Wojtka Kulińskiego oraz Ewelinę Paszke. Scenografię opracowała Anna Sekuła. Premiera we wrocławskim Teatrze Współczesnym 9 czerwca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji