O Maryni, co świnkę zdradziła
Marynia hoduje świnki. Do jednej przywiązuje się szczególnie. Sprawia jej łóżeczko, miseczkę na płatki śniadaniowe, kupuje ubranka. Ale świnka dorasta i zostaje przeznaczona na rzeź...
Teatr Animacji z Poznania pokaże "Małą świnkę" Akumala Ramachandera w Teatrze Małym.
- Nie jest to bajka ze szczęśliwym zakończeniem - uprzedza reżyser Janusz Ryl-Krystianowski. - Przyzwyczailiśmy się, że sztuki dla dzieci muszą być optymistyczne. Tymczasem ta jest bliższa przypowieści, porusza problem winy i kary, wierności i odpowiedzialności.
Melodia, którą zawsze nuci Marynia, zaprowadzi świnkę do furgonu wiozącego świnie na rzeź. Świnka wydostanie się na wolność. A ponieważ dla tych, którzy zawiedli zaufanie, nie ma żadnych okoliczności łagodzących, Marynię spotka kara...
Podobno w Anglii w teatrze West Yourkshire Playhouse w Leeds rodzice trzyletniego chłopca podali do sądu teatr za to, że przedstawienie "Piotrusia Pana" wpędziło dziecko w taki strach, że przez 45 minut przesiedziało ono z twarzą ukrytą w ramieniu ojca, jęcząc "zabierz mnie stąd".
Na "Małą świnkę" dzieci reagują rozmaicie. Jedne przestraszone chowają się za rodzicami, inne zaliczają tę "bajkę" do najukochańszych. Z widowni dochodzą krzyki, śmiech i pochlipywania.
Historia świnki, kochanej, a następnie zdradzonej przez swoją właścicielkę została przetłumaczona na kilkanaście języków. Autor, hinduski intelektualista, Akumal Ramachander często odwiedza Polskę. Zaczęło się od tego, że w 1979 roku uczestniczył w festiwalu filmu polskiego w Bangalore. Później, zaproszony przez Krzysztofa Zanussiego, trafił w 1980 roku na festiwal filmowy w Gdańsku. W 1983 roku poznał Stasysa Eidrigeviciusa, który ilustrował polskie wydanie "Małej świnki".
Teatr Animacji przygotował przedstawienie familijne, dla dzieci (od lat siedmiu) i rodziców.
- To teatr ruchu, prawie balet - mówi reżyser. - Ze sceny pada niewiele słów. Dopełnieniem jest muzyka Grzegorza Turnaua.