Powrót Wagnera
Nawet jeśli nie udało nam się obejrzeć "Złota Renu", warto wybrać się do Hali Ludowej na "Walkirię" - najpopularniejszą część mistrzowskiej tetralogii Richarda Wagnera "Pierścień Nibelunga".
Dla niewtajemniczonych - po raz kolejny spotykamy się z niektórymi bohaterami "Złota Renu", czyli władcą bogów - Wotanem i jego żoną Fryką. Dochodzą jednak nowe postaci dramatu - dzieci Wotana ze śmiertelniczką - rodzeństwo Siegmund i Sieglinde oraz ukochana córka władcy bogów, czyli Brunhilda oraz jej osiem sióstr walkirii.
Na scenie zobaczymy przede wszystkim wielką miłość, w dodatku napiętnowaną, bo zakochają się w sobie brat i siostra - Siegmund i Sieglinde.
Dramaty Wagnera, a zwłaszcza jego tetralogia mają specjalny status w sztuce operowej. To dla Richarda Wagnera szalony król Ludwig II Bawarski wybudował olbrzymi teatr w Bayreuth, by muzyka jego ukochanego kompozytora miała właściwą oprawę. Do dzisiaj co roku wystawia się tam dramaty słynnego Niemca, a zdobycie biletu na spektakl graniczy niemal z cudem.
- Wagner wywołuje skrajne emocje, od miłości do nienawiści - mówi Ewa Michnik, dyrektor Opery Dolnośląskiej. Wrocławska ubiegłoroczna premiera "Złota Renu" była sensacyjna z kilku powodów. Dramaty Wagnera bardzo rzadko gościły na powojennej scenie wrocławskiej opery. - Na Zachodzie, jeśli się mówi, że orkiestra operowa wykonała Wagnera, to oznacza, że pokonała najwyższy stopień trudności. Można to zauważyć także u nas. To, co wydawało nam się trudniejsze np. w "Falstaffie", teraz nie sprawia żadnego kłopotu, bo na Wagnerze dopracowaliśmy muzycznie wiele rzeczy - uważa Ewa Michnik.
Reżyserować będzie, podobnie jak poprzednią część tetralogii, Hans-Peter Lehmann, który w swojej wieloletniej karierze realizatorskiej miał okazję pracować w Bayreuth u boku Wolfganga Wagnera, wnuka Richarda, który od wielu lat jest dyrektorem festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth.
- Wagner został okrzyknięty geniuszem, który na każde przedsięwzięcie potrafił zdobyć pieniądze, podobnie jak Ewa Michnik - żartuje Lehmann. A finanse mogły się okazać przeszkodą - jeszcze kilka miesięcy temu realizacja "Walkirii" stała pod znakiem zapytania z powodu wycofania się sponsora.
Wszystkie trudności udało się jednak pokonać i 16 października Ewa Michnik będzie dyrygowała w Hali Ludowej kolejnym arcytrudnym spektaklem Richarda Wagnera. - Jeżeli ktoś bardzo kocha jakiegoś kompozytora żadne trudności nie mają znaczenia - podkreśla dyrektorka opery.
Trochę trudności mogą mieć widzowie, którzy nie przywykli do długich spektakli, "Walkiria" w Hali Ludowej potrwa 5 godzin. Zaplanowano jednak dwie przerwy - każda po 45 minut (początek spektakli o godz. 17).
W trakcie przerw będzie można się posilić potrawami kuchni niemieckiej i polskiej. Będzie pod dostatkiem golonki, bigosu i pierogów. Podczas premiery specjalną potrawę ugotuje Robert Makłowicz. Melomani będą mogli coś zjeść, lub po prostu napić się kawy, a potem wrócą na salę, by śledzić dramatyczne losy bohaterów "Walkirii".