Artykuły

Barciś wraca do Częstochowy

- Mojej pracy w teatrze częstochowskim towarzyszą ogromne emocje: sentyment, a równocześnie poczucie ogromnej odpowiedzialności - mówi pochodzący z Częstochowy warszawski aktor ARTUR BARCIŚ, reżyserujący w Teatrze im. Mickiewicza.

. W Sylwestra Teatr im. Mickiewicza proponuje swojej publiczności premierę komedii "Ja się kocha w niższych sferach". Reżyseruje ją Artur Barciś - znany aktor teatralny, telewizyjny i filmowy.

- Co zrobić, żeby ukryć romans ? - treść spektaklu referowała podczas konferencji prasowej Ewa Oleś, kierowniczka literacka teatru. - Nic prostszego, trzeba swoje późne powroty do domu tłumaczyć pomocą koledze z pracy, którego żona zdradza i nie rozumie... A najlepiej wyjawić, że tym zdradzonym jest wspólny znajomy... I wszystko układa się dobrze dopóty, dopóki zdradzana żona nie próbuje także pomóc "pokrzywdzonemu" znajomemu. To powoduje lawinę komicznych, dziwnych sytuacji... A próba zatarcia śladów romansu przez zdradzającego przyczynia się tylko do spiętrzenia absurdu.

Tadeusz Piersiak: Wszyscy w mieście wiedzą, że możemy uważać Pana za częstochowianina. Dlaczego?

Artur Barciś: Urodziłem się tutaj. Nie w samej Częstochowie, ale w Kokawie. Tam też najpierw mieszkaliśmy, a do szkoły chodziłem w Mykanowie. Później rodzice przeprowadzili się do Rędzin, gdzie spędziłem całe dzieciństwo i młodość. W pobliskich Rudnikach skończyłem liceum.

Miał Pan kontakty z częstochowską sceną?

- Oczywiście, pierwszy raz w życiu w teatrze byłem właśnie tutaj. Pamiętam, że zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Do tego stopnia, że w dzieciństwie tak naprawdę podobały mi się tylko dwie rzeczy: kościół i teatr.

Na tych deskach stawał Pan też podobno jako finalista konkursu recytatorskiego?

- Kiedy byłem w liceum, reprezentowałem najpierw szkołę, potem powiat częstochowski w Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim, wreszcie województwo katowickie. Na koniec wygrałem OKR, zdobyłem tytuł Recytatora Roku i wszystkie możliwe nagrody. Oczywiście, reprezentowałem Częstochowę. I z tamtych czasów pamiętam dwóch ludzi, którzy mnie tutaj kształtowali, aktorów tego teatru: Łozińskiego - nauczył mnie podstaw i Łyczkowskiego - później miał na mnie spory wpływ. Dlatego też dzisiaj mojej pracy w tym teatrze towarzyszą ogromne emocje: sentyment, a równocześnie poczucie ogromnej odpowiedzialności - wiadomo, tutaj nie mogę sobie pozwolić na jakąś porażkę...

A kiedy miał Pan z Teatrem im. Mickiewicza swój ostatni profesjonalny kontakt?

- Podczas wystawienia tutaj mojego monodramu muzycznego "Gra, czyli musical na jednego aktora". Chyba z dziesięć lat temu.

Jeszcze za dyrekcji Marka Perepeczki mówiło się w kuluarach: Barciś będzie u nas reżyserować. A stało się to prawdą dopiero teraz. Dlaczego?

- Były takie, ale bardzo luźne propozycje. Nic konkretnego. Ja też nie miałem czasu. A nie zabiegałem, bo nigdy tego nie robię. Aż doszło do mojego spotkania z Markiem Ślosarskim podczas Kongresu Częstochowian. Zapytał, czy nie miałbym ochoty... Powiedziałem, że oczywiście, miałbym.

Pan zaproponował sztukę?

- Nie, to była sugestia dyrekcji. Przeczytałem, spodobała mi się, głównie z powodu konstrukcji dramatu. Symultaniczna akcja to pole do popisu dla reżysera, można się wtedy pobawić konwencją.

Jak układają się kontakty z aktorami?

- Klimat jest twórczy, aktorzy są zdyscyplinowani. Nie mam większych problemów i mam nadzieję, że tak będzie do samego końca. Problemy się pojawiają, kiedy reżyser zaczyna wymagać pewnych rzeczy. Na razie wiele elementów jeszcze nie wymagam, bo wszystko się dociera. A w takiej komedii, która jest pod względem technicznym jak taniec, wszystko trzeba wyćwiczyć, mamy na to mało czasu.

Bywało, że znany aktor, reżyserując w naszym teatrze, pojawiał się też jako aktor w spektaklu. Tym razem tak nie będzie.

- Nie, bo tu jest sześć dużych ról. Gdybym miał grać jedną z nich, nie byłbym w stanie reżyserować. To zbyt skomplikowane konstrukcyjnie. A poza tym raczej nie gram w spektaklach, które reżyseruję.

Ale dałby się Pan zaprosić do naszego teatru jako gościnnie występujący aktor?

- Wszystko jest kwestią przyszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji