Artykuły

Treliński znów w kolorach

Cztery gwiazdki za muzyczną robotę włoskiego gościa, dyrygenta Carlo Montanaro, ale i za wyjście poza krąg banalnych wnętrz i rekwizytów. W nowej inscenizacji "Turandot" Mariusz Treliński i Boris Kudliczka częściowo wracają do stylistyki uprawianej we wcześniejszym okresie wspólnej działalności: jest tu odważne operowanie przestrzenią sceny, swoisty estetyzm, ponownie pojawiają się barwy, inaczej niż w poprzednich, dość przygaszonych realizacjach. Kilka elementów jest naciąganych, np. ministrowie Ping, Pang i Pong jako transwestyci czy dopisany na pierwszych nutach wstęp fabularno-pantomimiczny, na szczęście krótki. Można zauważyć czasem zbyt intensywne poszukiwanie łatwego efektu, jed-nak przynajmniej coś się dzieje i ma to coś wspólnego z treścią, co we współczesnych realizacjach wcale częste nie jest.

Minusem, i to dużym, jest dobór solistów pod względem wyglądu, zamiast głosu (dotyczy to zwłaszcza postaci tytułowej: w drugiej obsadzie Włoszka Francesca Patane w roli tytułowej denerwuje ostrą, brzydką barwą głosu); w efekcie też druga obsada jest dużo gorsza od pierwszej, co w teatrze na poziomie nie powinno się zdarzać. Za drugą obsadę powinnam dać spektaklowi co najmniej o gwiazdkę mniej. Najlepsi są obecni w obu obsadach: Rafał Siwek jakoTimur, ojciec Kalafa, i sędziwy Kazimierz Pustelak w roli Cesarza, ojca Turandot.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji