Artykuły

Panowie coraz młodsi

Scenariusze, te, które szczęśliwie się zachowały, są wciąż bardzo dowcipne, zabawne, uniwersalne - Z MONIKĄ i GRZEGORZEM WASOWSKIMI, autorami książki "Starsi Panowie Dwaj. Kompendium niewiedzy" rozmawia Jolanta Gajda-Zadworna w tygodniku W sieci.

Im więcej lat upływa, tym Starsi Panowie wydają się młodsi. Co więcej, wciąż aktualni. Czy odczuwaliście to państwo, przygotowując materiały do książki? Monika Wasowska: Na przykład gdy dotarliśmy do nagrań "Eterka", czyli pierwszej wspólnej pracy radiowej Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Teatr Uniwersalny "Eterek" powstał w 1948 r. Kiedy słuchaliśmy nagrań czy czytaliśmy scenariusze, te które szczęśliwie się zachowały, okazywało się, że to wciąż jest bardzo dowcipne, zabawne. Uniwersalne. Owszem, są tam odniesienia do powojennej sytuacji Warszawy, ale to wydaje się nam dodatkowym atutem.

Grzegorz Wasowski: Tych odniesień nie jest dużo, dominuje humor, który lubimy - absurdalny, uniwersalny. Nie wiadomo też, jak tę ponadczasowość traktować, czy jako znajomość natury ludzkiej, czy też, że jesteśmy niezmiennie tak banalni i pospolici, iż możemy się odnajdywać w tekstach sprzed lat.

M.W.: Z pewnością Starsi Panowie byli znakomitymi obserwatorami ludzkiej natury.

Mieliście jakieś szczególne refleksje, tropiąc, odkrywając, przywracając lub wręcz pokazując w książce "Starsi Panowie Dwaj. Kompendium niewiedzy" (wyd. Znak) materiały do tej pory nieznane?

G.W.: Jedyna myśl, jaka nachodziła mnie permanentnie, to: jaką byłem trąbą, że nie pytałem o różne rzeczy. Mając możliwość. Teraz już niestety nie zapytam.

Czuł się pan zobligowany do utrwalania pamięci o Starszych Panach i wybrał słowo?

G.W.: Zająłem się pisaniem, bo nie miałem talentu do komponowania. Nigdy w życiu nie udało mi się wymyślić żadnej melodii. Ubolewałem nad tym. Raz postanowiłem, że coś skomponuję, chodziłem przez cały dzień i nic z tego nie wynikło. Stąd nawet moje przypuszczenie, że być może moim ojcem jest wuj Przybora.

Przewrotnie zatytułowaliście swoją książkę "Kompendium niewiedzy", ale jest w niej też rozdział, który wiedzę zakłada - "Ulubione". Macie w nim niezmienne pozycje?

M.W.: Cały Kabaret. To nie podlega dyskusji, ale też przy okazji tej książki dotarliśmy do pozostałej twórczości. Przy kolejnych przesłuchaniach chociażby Kabaret Jeszcze Starszych Panów zyskał. Szczególnie nowe piosenki.

G.W.: Ja nadal jestem w kontrze. Tata też był temu przeciwny. Nie da się powtórzyć czegoś, co było 20 lat wcześniej. Inne czasy, inny wiek i doświadczenie autorów i wykonawców. Młodzi, znakomici skądinąd, aktorzy nie wpasowali się w ten świat. Ani Marek Kondrat, ani Piotr Fronczewski. To nie było to. Jedyny plus stanowiły nowe piosenki i fantastyczna scenografia Alicji Wirth.

M.W.: Ale od miłośników gatunku wiemy, że tęsknią za nagraniem Kabaretu Jeszcze Starszych Panów na DVD. O to cały czas walczymy.

G.W.: I to jest nieustająca gehenna - z publiczną telewizją i radiem o te nagrania. Niestety nie mamy do nich praw.

M.W.: Na razie wciąż jesteśmy na etapie gromadzenia i porządkowania istniejących materiałów. Naszym utrapieniem jest brak rzetelnego skatalogowania zbiorów Polskiego Radia i TVP. Wciąż natrafiamy na nowe materiały, często w nieoczywistych miejscach.

Przekopujecie archiwa i...?

M.W.: Natykamy się np. na papierowe skarby w Narodowym Archiwum Cyfrowym.

G.W.: No tak, "Ząb Hugona". To było dość przykre natknięcie, bo ten poemat -przedstawiony w jednej z pierwszych, a może nawet pierwszej audycji - wujo wspominał jako utracony. W memuarach przytaczał cztery zapamiętane wersy. A myśmy dotarli do większej części. Audycja się nie zachowała, ale teksty są, cały scenariusz. I tylko przykre jest to, że nie możemy mu tego wręczyć.

M.W.: Odnaleźliśmy też pierwsze scenariusze "Eterka" i audycje, które nie są objęte naszą książką, bo dotyczą samego Jeremiego Przybory, czyli "Pokrzywy nad Brdą".

Wędrując przez archiwa, czujecie się bardziej jak tropiciele czy odkrywcy?

G.W.: Moim dominującym odkryciem jest wściekłość - tyle widzę zniszczeń, i to planowanych, bo miałem w rękach katalogi dotyczące różnych piosenek Taty z adnotacjami "do kasacji". Barbarzyństwo. I te niechlujne opisy.

M.W.: Taki system archiwizacyjny brał się też z biedy ówczesnych czasów - wszystko było drogie, taśmy radiowe również. Chcemy jeszcze przeszukać archiwa rozgłośni regionalnych, np. Radia Bydgoszcz, w którym Jeremi Przybora w latach 1945-1948 zaczynał karierę. Pierwsze "Eterki" transmitowano właśnie z Bydgoszczy.

G.W.: Można pojeździć. Kiedyś program Kabaretu "Smuteczek" z urwanym końcem został znaleziony na telewizyjnym śmietniku w Gdańsku. Być może gdzieś w telewizji są jeszcze nieopisane taśmy.

M.W.: Mamy przy okazji tych poszukiwań trochę znaków zapytania. Może któryś z czytelników wskazałby nam trop, jeśli notował sobie np. daty emisji programów. Można się z nami skontaktować przez założoną niedawno stronę: Jerzywasowski.pl.

Przytaczacie w książce tylko pierwsze wersje tekstów. Dlaczego?

G.W.: Nigdy nie byłem miłośnikiem poprawek Wuja, który nieustannie coś zmieniał. Dowodem jest tomik wydany przez Muzę "Jeremi Przybora. Piosenki prawie wszystkie". Moim zdaniem jego poprawianie polegało na tym, że lepsze fragmenty wyrzucał, a wstawiał gorsze. Ja jestem za oryginałami, czyli m.in. wersją wykonaną przez Kalinę Jędrusik.

M.W.: Odwołujemy się do nagrań z Kabaretu Starszych Panów, bo to teksty, które odbiorca kojarzy, i dlatego dajemy im pierwszeństwo, chociaż "Księżyc na czarnej lśni tacy" podobało mi się bardziej, niż "na srebrnej...".

G.W.: Ale to wyjątkowo. A teraz nie jesteśmy kontenci, że młodzi wykonawcy często sięgają po te poprawione wersje.

M.W.: Sięgają po te, do których mają dostęp, czyli znajdujące się w Internecie. Dlatego jeśli ktoś się do nas zwróci, a czasem tak się zdarza, choć nie za często, to dajemy wersję, którą uważamy za właściwą.

Wywołaliście pytanie o współczesny żywot piosenek Starszych Panów. Czy któryś z wykonawców lub któraś z interpretacji szczególnie przypadły wam do gustu?

M.W.: Piotr Kosewski, laureat konkursu Wojciecha Młynarskiego, zdobywca III miejsca na przeglądzie Jeremiego Przybory w Kutnie. Widzieliśmy dwa jego przedstawienia, w których pojawiał się jako aktor, reżyser i choreograf. To było w sopockim Teatrze na Plaży - "Balladyna '68" i "Medea, moja sympatia". Ma pomysł na wystawienie "Divertimenta Stomatologicznego", czemu przyklaskujemy.

G.W.: Ewę Konstancję Bułhak bardzo wspieramy. Podsunęliśmy jej trochę piosenek.

M.W.: Zrobiła "Siodło Pegaza". Znakomicie je przygotowała. Niestety zeszło już z afisza Teatru Narodowego, ale będzie pokazywane w innych miastach.

GW.: Jeśli uznać za młodego Grzegorza Turnaua, to chyba możemy też wspomnieć płytę "W kawiarence Sułtan" - wspaniała i na razie jedyna, którą przyjęliśmy bez zastrzeżeń.

Wróćmy jeszcze do "...Kompendium niewiedzy". Co każdemu z państwa ono przyniosło?

M.W.: Mnie radość ogromną i dużo wiedzy.

G.W.: Niedosyt, że jest jeszcze tyle pustych miejsc. Nawet taki detal: tylko w jednym przypadku - "Do ciebie szłam" - Tata najpierw skomponował muzykę, a Wujo dopisał słowa. Jak to się stało i dlaczego tak? Nie mam pojęcia. Wujo też nie zapytał i też żałował.

A gdyby, jakimś cudem, pojawiła się możliwość zadania np. pięciu pytań Starszym Panom. Co chciałby pan przede wszystkim zweryfikować?

G.W.: Trudne...

M.W.: Nie zapytałbyś o wyniki prac badawczych Taty?

Jakich prac?

M.W.: Badał zasady matematyczne w muzyce.... Jak to się dzieje, że słuchając jednych dźwięków, czujemy się poruszeni, a przy innych nie.

G.W.: Zapisał kilkanaście brulionów, dopełniając je matematycznymi wykresami. Zajmował się tym w każde wakacje, bo kiedy indziej nie miał na to czasu. W sierpniu 1984 r. powiedział mi, że rozwiązał to zagadnienie, a we wrześniu umarł. Pozostały jego zapiski, ale nikt ich nie rozumie.

A pytanie do Jeremiego Przybory?

G.W.: Trochę się ich zebrało. Także do nich obu. Kiedy zaczęli współpracę, mieli po lat... to był rok 1948, więc Tata miał 35, Wujo 33. W grudniu minie setna rocznica urodzin Wuja.

Będzie okazja, by częściej przypominać spuściznę Starszych Panów? Zaangażujecie w to kolejne pokolenie Wasowskich?

G.W.: Jak mój Tata w moje, tak ja nie wtrącam się w decyzje syna. Niczego mu nie narzucam, ale jest w naszej Fundacji Wasowskich, więc myślę, że jeśli będzie trzeba, wesprze nas. Musi jednak sam o tym zdecydować.

M.W.: Jurek już wszedł w ten świat. Napisał pracę dyplomową o Kabarecie Starszych Panów.

To teraz rodzinnie możecie o Starszych Panach mówić. Czujecie się w obowiązku?

M.W.: Jak nie my, to kto?

G.W.: Nie można oczekiwać, że ktoś to za nas zrobi, ale liczymy na wielbicieli twórczości Starszych Panów.

M.W.: Może wspomogą nas swoją pamięcią. Zachęcamy do sięgnięcia po książkę i zajrzenia na stronę Jerzywasowski.pl.

**

Monika Wasowska, Grzegorz Wasowski "Starsi Panowie Dwaj. Kompendium niewiedzy", wyd. Znak

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji