Artykuły

Ile może ważyć rękawiczka?

"Kraina kłamczuchów" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Katarzyna Kachel w Gazecie Krakowskiej

Czy jest waga, która odmierzy ciężar uczucia spowodowanego jednym małym gestem, jednym niezauważalnym ruchem, pod wpływem którego kawałek materiału ześlizguje się z kobiecej ręki? Nie ma, bo miłość, nawet gdy zrodziła siew wyobraźni, może jedynie mieć ciężar powietrza lub w wyjątkowych przypadkach sonetu. W "Krainie kłamczuchów" Macieja Wojtyszki nad sceną unosi się ta jedwabista lekkość, mgła poezji, która zawisła nad życiem Francesco Petrarki za sprawą pięknej Laury.

Maciej Wojtyszko napisał i wyreżyserował na Scenie Miniatura Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie sztukę o kilku chwilach z życia włoskiego poety. Mieszka on w Padwie z matką swoich dzieci, kobietą piękną i dobrą. Ona, wykonując prozaiczne, codzienne czynności, wciąż z niepokojem spogląda na swego mężczyznę. Boi się, że jej życie, jaki życie jej dzieci, może lec w gruzach przez Laurę - kobietę widmo, która krąży nad ich związkiem.

Joanna Mastalerz w roli matki dzieci poety jest przede wszystkim łagodna, łagodnością kochającej kobiety. Jest zdolna jednak do wielu rzeczy, by zatrzymać przy sobie ukochanego mężczyznę. Posunie się nawet do kradzieży jego wierszy, aby przekonać się, czy wyidealizowana Laura rzeczywiście nie żyje. Mariusz Wojciechowski jako Petrarka ma w sobie coś wyniosłego, melancholijnego, a jednocześnie bardzo ludzkiego, kiedy głośno krzyczy podczas zmiany opatrunku, i gdy za chwilę próbuje Ją namówić na łóżkowe uciechy. Jednak najlepszy jest wtedy, gdy wychodzi z niego kabotyn, zdający sobie sprawę z własnego talentu i wielkości; mistrz, który mizdrzy się jak debiutant, nazywając swoje utwory zaledwie próbkami.

Prowokuje go do tego Giovanni Boccaccio, który przybywa do domu poety, by namówić go do powrotu do Florencji.

Autor "Dekameronu" w wykonaniu Marcina Kuźmińskiego jest podobny do swego dzieła. Trzpiotowaty, kochający życiowe przyjemności, usiłuje uwieść Ją tak, jak robił to już z wieloma kobietami. Nie przeszkadza mu to w wyrażaniu autentycznego podziwu dla mistrza i prowadzeniu z nim dysput, w które włączają syna Petrarki - Giovanniego. Fantastyczny student krakowskiej PWST Krzysztof Piątkowski jest tu chłopcem jakby wprost wyciągniętym z filmów Pasoliniego. Wnosi do ich rozmów ducha młodzieńczego buntu, dowcipnie wymyślonego przez Macieja Wojtyszkę. Młody człowiek wypowiada swoje zdanie na temat literatury, jaką chciałby tworzyć, opowiadając XIV-wiecznym pisarzom, iż tematem jego dzieła mogłoby być dwóch takich, którzy na kogoś czekają, a ten nie przychodzi, albo człowiek nie wiadomo o co oskarżony, któremu wytoczono proces, też nie wiadomo o co. Jednak spektakl Wojtyszki byłby tylko obyczajową, inteligentnie wymyśloną historią, gdyby nie niepokój, jaki od początku wisi w powietrzu. Niepokój, który przejawia siew akordach muzyki Natali Babińskiej, niepokój, który początkowo waży tyle, co jedwabna rękawiczka, a który w miarę upływu czasu narasta, powalając na końcu swoją siłą niczym bokserska rękawica. Ten niepokój to niosąca śmierć zaraza, która zawisła już nad bohaterami "Dekameronu", kiedy opowiadali sobie frywolne historyjki. Rozciąga ona też swoje macki nad Petrarka, Boccacciem, Nią. I nawet miłość mająca ciężar powietrza, a czasem sonetu, nie może jej zwyciężyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji