Artykuły

Dawid Kartaszewicz: Powinienem urodzić się wcześniej

- Okolę, moja dzielnica, w której się wychowałem, to tam nauczyłem się jak być twardym, a jak wiadomo w zawodach artystycznych trzeba mieć twardy tyłek - inaczej giniesz! Krótko mówiąc - dzieciństwo spędziłem w dzielnicy dresów i dobrze mi z tym - rozmowa z aktorem, bydgoszczaninem.

Z aktorem Dawidem Kartaszewiczem rozmawia:

Czysta, czy z colą...

- Nie piję, taki pech!

Tylko barmanowi powiedziałbym...

- F... off, dlatego, żeby mnie nie ruszył. W końcu klient nasz pan!

Sprawdzony sposób na chandrę...

- Siłowienka!

Czy przystojnemu jest łatwiej?

- Oczywiście, że tak!

Czy dzisiaj męskość przeżywa kryzys?

- Myślę, że pojęcie męskości zmieniło znaczenie. Kiedyś męskość kojarzyła się z chłopem, który był lekko przybrudzony, silny. Dziś wszystko uległo zmiękczeniu, jakieś to takie niedookreślone. Czy to wina tylko i wyłącznie nas, mężczyzn? Nie wiem. Kobiety dziś wykonują wiele zawodów, które od zawsze były przypisane do mężczyzn. Nastąpiła zamiana ról. Może też dlatego, że kobieca psychika jest sto razy mocniejsza od naszej. Jedno jest pewne, faceci zmienili zwyczaje. Moja babcia patrząc w ekran widzi wszędzie ten sam smukły i delikatny model niby-mężczyzny. Staram się być męski według przepisu babci. To mi wystarczy. Męskość przeżywa kryzys, jeżeli brać pod uwagę ogół.

Jak kobieta może najlepiej dotrzeć do męskiego serca?

- Poznałem wiele kobiet, których najlepiej wyspecjalizowaną umiejętnością jest wbijanie szpili prosto w serce. Taki mają sposób na docieranie do niego (śmiech). Ze mną jest tak: idę ulicą, widzę piękną niewiastę i myślę sobie: wow!!! A że często mi się to zdarza (bo jak wiadomo Polska to kraj z najpiękniejszymi kobietami), to też często docierają do mojego serca.

Co kobiety wnoszą do męskiego świata?

- Delikatność, wrażliwość i spójrzmy prawdzie w oczy - są naszymi opiekunkami.

Czym facet musi imponować kobiecie?

- Wierzę, że jest coraz więcej kobiet, którym facet imponuje sprawnym mózgiem. I tym powinien imponować, ale też pasją, zacięciem i fantazją, taką porywającą i bezkresną.

Czego kobiety nie wiedzą o mężczyznach?

- Nie powiem, czego nie wiedzą, bo gdybym to zrobił, to już by wiedziały. Niech i one mają swoje tajemnice działań ukrytych, tak jak my. Panowie, sami dobrze wiemy, jak potrafimy działać perswazją.

Która z kobiet wywarła na Pana największy wpływ... obojętnie pod jakim kątem...

- Moja mama Jolanta. Kobieta, która nie miała i nie ma łatwego życia, zawsze potrafi wyjść z opresji i najprościej mówiąc radzi sobie. Pielęgnuję te cechy charakteru, które odziedziczyłem po niej.

Jest Pan Danielem w "Barwach szczęścia". Czy to prawda, że aktorzy są skłonni zaryzykować swój wizerunek dla dużych pieniędzy, które ponoć się zarabia w serialach?

- Wielu jest skłonnych zaryzykować. Szanuję każdą pracę, a rola Daniela to etap. Pieniądze zawsze będą częścią tej karuzeli, ale nie wygląda to tak pięknie, jakby się mogło wydawać. Praca, praca i jeszcze raz praca.

Rola Daniela czy Kobry? Współczesność czy historia?

- Historia!!! Ja w ogóle powinienem urodzić się wiele lat wcześniej, żeby poczuć, jak wyglądał wtedy prawdziwy patriotyzm. To takie moje marzenie. Może wymyśli ktoś w końcu machinę czasoprzestrzenną. Rola Kobry była idealna dla mnie. Śpiew i gra aktorska to połączenie, które ciężko zapomnieć.

Jako chłopiec wystąpił Pan kiedyś w "Szansie na sukces". Czy nadal ciągnie Pana do śpiewania?

- Śpiewam, tworzę muzykę, piszę teksty. Powstanie coś fajnego, obiecuję. To część mojego życia, która zawsze będzie ze mną.

Pana najważniejsze wspomnienie związane z Bydgoszczą?

- Okolę - moja dzielnica, w której się wychowałem, to tam nauczyłem się jak być twardym, a jak wiadomo w zawodach artystycznych trzeba mieć twardy tyłek - inaczej giniesz! Krótko mówiąc - dzieciństwo spędziłem w dzielnicy dresów i dobrze mi z tym.

Jakie są obecne Pana związki z rodzinnym miastem?

- Kupiłem tu mieszkanie, jest mi tu dobrze, miło tu wracać, gdzie święty spokój, a ludzie życzliwi. Bydgoszczanie to fajni ludzie, przynajmniej ci, których poznaję. Może znajdzie się też jakaś bydgoszczanka dla mnie. Mój numer 66... (śmiech).

***

Dawid Kartaszewicz - bydgoszczanin, rocznik 85, absolwent Wydziału Aktorskiego PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie, magister pedagogiki i psychologii, znany z serialu telewizyjnych: "Przyjaciółki", "Misja Afganistan", "Głęboka woda", "Czas honoru", "Barwy szczęścia", gra w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji