Artykuły

Listy z Berlina. Konrad Swinarski do Barbary

Berlin 21 11 55

Rybo Luba!

Gdybym miał talent pisarski - to moje listy na pewno byłyby ciekawe. Zawsze z trudem myślę o tym, jak zacząć, co ważne, a co nie - potem dochodzę do wniosku, że najważniejsze jest to, co Ciebie może w ogóle obchodzić i tak w kółko. W piątek byłem na wielkim ochleju u Jakubowsklej, to jest attaché kulturalny Polski w Berlinie. Ważne było to tylko o tyle, o ile z Ambasady można wydębić różne zezwolenia. Poznałem ambasadorową itp., a co najważniejsze Mariana Podkowińskiego, który jest wielkim specem od spraw wszelkiego rodzaju, zna się na wszystkich i na wszystkim, a ponieważ chodzi na wszystkie premiery, więc będę chodził z nim. Kulisiewiczowi dałem dla Ciebie kokosa - bo, Rybo, 1) nie mam pieniędzy i ta zaraza będzie mnie prześladować do stycznia. Kupiłem teczkę nie bacząc, że z obiecanych 600 - przy potrąceniach zostaje 416 mrk - co jest nasze 1500. - Wyobrażasz sobie, jak żyje. Wydałem prawie jako zadatek 300 - a teraz do 18 grudnia zostało mi 100. Dzięki Bogu, ma się krewnych. Mam już wiele rzeczy dla Ciebie upatrzonych - torebka etc. Elegancja tutejsza jest w najlepszym wypadku na miarę Łodzi. Oczywiście na Wschodzie. Zadziwiający jest brak kawiarń i sklepów z książkami, to, co dla nas w Warszawie jest najważniejsze, tutaj nie istnieje. Ustawicznie sklepy z konfekcją i radiami. O mojej rodzinie można by pisać książki. Wypowiedzi Zimmermanna są płynną literaturą. Cały Berlin gra w Totto i w końcu wiem, skąd Laurentowskiego nazwy Totto-Lotto. Cały Berlin upstrzony jest tymi terminami. Cola w Stanach to szczeniak wobec tych reklam.

Otóż Zimmermann kupuje tygodniowo 30 losów i twierdzi, że w końcu musi wygrać... und dann zieh ich die Schalousie, lass mir mein Arsch totografieren, stell się zum Schaufenster, damit die Kunden sehen wo der Zimmermann sie hat. Często tam chodził nie będę, bo to straszny facet. Ciotka haruje jak służąca, a on jako elegancki pan bawi klientelę. Ich synek Seppel - objechał metodą zatrzymywania samochodów całą Europę mając niespełna 14 lat. Peter też tą metodą podróżuje. Jedna rzecz razi mnie potwornie - tutaj wszyscy są zupełnie pozbawieni (oprócz teatru oczywiście) ambicji intelektualnych. Dobrobyt robi z ludzi cywilizowane zwierzęta. Wpływ reakcji katolickiej jest olbrzymi - zasady moralne są dla nas nie do zniesienia - po prostu infantylne.

W teatrze jestem bardzo zajęty, bo na próbach jest Brecht i mam wiele do roboty. Cały klimat, ukłony itd. łącznie z tańcami jestem zmuszony zrobić. Nie będę pisał o tym, na ile jestem zaaklimatyzowany, bo wiem, że to, co powinno Cię cieszyć, często Cię boli. W każdym razie sytuację mam korzystną. Widziałem tutaj teatr prowincjonalny z Zittau w Łużyckiem. Nasze polskie teatry o wiele lepsze na prowincji. Rozpiętość repertuaru wobec sytuacji, jaka istnieje, jest olbrzymia. O' Neill-Goethe-Schiller-Gorki-Zuckmayer itd. - wszystko.

Z Ostrowskiego wiele nie wyjdzie, bo Berti (tak mówi jego córka o nim) nie potrafi robić tego repertuaru (przeostrza wszystko), a Angelika ma talent reżyserski Turskiej. Ja się trochę wstydzę za tę premierę. U Brechtów byłem już co najmniej 10 razy. Z klozetu BB patrzy się na grób Hegla - mieszkają Chausseestrasse - przedłużenie Friedrichstrasse. Raz nawet widziałem u nich na podwórzu kalesony (z cyklu Matka Boska kupy nie robi).

Dzisiaj nadeszły gazety, serd. dzięki. List odebrałem także na dworcu daleko za miastem. Nie przysyłaj poleconych. Nasza rozmowa odbywała się w obecności Weigel, która cały czas stała, groziła palcem i mówiła "Barbara! Barbara! nicht lügen, alles sagen!".

Było to podczas próby, na którą zostałem telefonicznie wyciągnięty przez BB z przedstawienia - od tego czasu nie wolno mi nie być na próbie, a nudzę się jak mops. Moja gospodyni wobec tego, że często nocuję u Praksi, ma mnie za ostatniego łajdaka, ale to wszystko pozory. Rybeczko, jest już bardzo późno - za parę dni znowu napiszę - tymczasem put - put. Konrad.

Tutejsze Koło kredowe jest b. dobre, ale ja tej sztuki nie lubię! "Simony" nie ma w maszynopisie i nie wiem, co robić.

Berlin 25 11 55 Rybko Luba!

Nie wiem, czy list ten otrzymasz przed Imieninami, ale w związku z tym chciałem Ci przesłać jak naj-naj-serdeczniejsze życzenia zdrowia, szczęścia itp. i niech Cię Pan Bóg ma w swojej opiece (co należy uważać za życzliwy persyflaż). A propos Boga. Nie zdajesz sobie sprawy z wzrostu i potęgi wiary chrześcijańskiej, z całym swoim ascetyzmem jest niesłychanie popularna. Przeciętny człowiek z Zachodu na nasze pojęcia jest kompletnie bezbronny w sprawach ideowych, jedyny ideał to zasady Boga - to jest ich kręgosłup. Teraz dopiero widzę, na ile u nas zaczęto wierzyć w własny rozsądek, w zdrowy rozum. Czasami mi się wydaje, że mam do czynienia z zabobonną grupą kupców. Dziwne, bo więzy rodzinne wobec Praksi są tego typu, że Ona mnie o nic nie pyta (sprawy ideolo), prawdopodobnie z przekonania, że poruszając ten temat dowiedziałaby się dla siebie rzeczy przykrych. Przeciętny student jak Peter jest światopoglądowo naiwny do ostatnich granic, teraz widzę, na ile dobrobyt pozbawia ludzi konfliktów.

Na próbach jest bardzo nieciekawie - ten Ostrowski będzie zły i Brecht o tym wie - nudzi się sam, ponieważ Angelika jest ważna, boi się ingerować i w związku z tym ja jestem zmuszony robić uwagi "od strony obyczaju". Taki obyczaj nazywa się u nas reżyserią. Miłe to nie jest, ale przynajmniej wiem, że jestem przydatny. Cała sztuka została już przedstawiona. Angelika będzie do końca życia mówiła, że ja stanąłem jej na drodze do kariery reżyserskiej. Dzięki Bogu, nie jest moją żoną ani kochanką. Wczoraj dostałem "Simonę" i "Galileusza". "Simonę" będziesz miała tylko Ty - "Galileusza" niestety porwali przede mną. O ile wiem, to Szewczyk albo Vogler. "Galileusz" jest najlepszą sztuką, jaką chyba w ogolę czytałem. Przeczytaj sama i napisz, co sądzisz. "Simonę" chcę robić sam i obgadać z Axerem. U Brechta mam już zamówioną rozmowę - grudzień "Simonę", od stycznia "Nie-Boska". Jeżeli byś mogła wydębić od Basi tekst "Kramu z piosenkami", to mi przyślij. O ile Basia nie będzie tego robiła sama. Wiesz, od wczoraj właściwie zacząłem pracować. Siedzę w Universitätsbibliothek u.d. Linden. Mam tekst Cskora niemiecki "Nie-Boskiej". Zamówiłem już w archiwach sztychy z tego okresu - po za tym czytam Russela. Czuję, że wpadnę w wir pracy, jak to się banalnie mówi.

Rodzinę już odbębniłem. Mąż Siegi jest bardzo miły, ale nudny. Zimmermanna się wprost boję, bo jest nieodpowiedzialny. Z Praksią widuję się często. Wczoraj kupiła mi na Stalinallee wspaniały materiał na ubranie, jak i oddała do krawca. To jest straszne, że nie mam się w co ubrać. Teraz znowu było przyjęcie u Ambasadora, no i odmówiłem, bo gala obowiązuje, co zrobić, w teatrze też nie można pożyczyć. Ciotka dała mi jeszcze 2 ubrania. Jedno będzie do odebrania po przeróbce. U krawca, który jest od 25 lat w partii i ma dyplom na ścianie. Ciotka zna go od dawna i wiele mi mówiła o nim b. ciekawych rzeczy. Brecht jest zadziwiająco podobny do Andrzeja Makarewicza - jest właściwie w dobrym humorze jak Makarewicz, skromny, nogi do środka, bojaźliwy w złości (2 razy dziennie), jest bratem mlecznym Korzenia - istny Bodzio - tupie nogami. Na razie już dwa razy opierdolił, dlaczego nie mówię uwag głośno, tylko jemu do ucha albo pod nosem. Ciotka właściwie nie wie, jak mi dogodzić, kupuje mi banany w tajemnicy przed mężem, żeby go nie drażnić. Peter też nie może o tym wiedzieć. Marcella to dziwny człowiek, można by ją postawić jako przykład bezmyślnego szczytu praktyczności [...] Ma amerykański styl bycia - bez uprzedzeń.

Wstaje o 5-ej, kładzie się o 10-ej, bo tego wymaga zdrowie, pali 5 papierosów dziennie i czyta jedną książkę na tydzień, przepisowo - najczęściej amerykańską literaturę: Hemingway, Fast, Steinbeck. Behawioryzm i katolicyzm to 2 maksymy Zachodu. Utrzymuje krąg znajomych, z którymi koresponduje, i krąg, z którymi się widuje. Dzień zaplanowany na dwa tygodnie naprzód. Rozum zaplanowany chyba już do śmierci - niestety. Ci ludzie nie mają nic, co by mogło od podstaw podważyć ich mizerne życie. Za dwa lata zostanie sędzią. Zimmermann twierdzi, że nosi togę, ale ona przeczy, że jest u krawca i na miesięczne spłaty za dwa lata będzie ją miała. Na moje twierdzenie, że w tym trybie powinna już zbierać na karawan - powiedziała, że jest ubezpieczona. Rybko, za recenzje serd. dzięki - także dwie pocztówki przyszły. Klipsy już kupiłem, tylko czekam na okazję, ażeby Ci posłać.

Simona Machard jest trudna obsadowo. Nie wiem, ale chyba Przesmycka to zły pomysł obsadowy. Rola jest naprawdę świetna i trzeba by autentyczną dziewczynkę w wieku lat 8-10, a skąd, przecież to cholernie trudna rola. Pomyśl tylko, gdyby tę sztukę opracować na tle jakiejś polskiej legendy - bo pomysł jest znakomity. Można się tylko dziwić, jaki ten człowiek ma pomyślunek. Literacko ta sztuka jest słabsza od innych, ale we Współczesnym albo w Nowej Warszawie mogłaby iść, nie sądzisz? Nie mogę przejść nad "Galileuszem", ale jak to w Polsce obsadzić. Tam są genialne sceny. Jeśli ktoś zna Brechta, to wie, że scena końcowa jest jego wyjazdem z Władywostoku. Scena z dziećmi z "Woyzecka" (coś pięknego, wierszyk o obsranej koszuli Matki Boskiej), no i najważniejsze to zdanie: (wisi u mnie nad łóżkiem).

BESSER BEFLECKT ALS LEER - mowa o rękach Galileusza, który odwołuje przed Papieżem swoją naukę i któremu uczeń z tego czyni zarzut. ,,W obliczu niebezpieczeństw najkrótszym połączeniem dwóch punktów bywa krzywa".

Nie wiem, Rybo, ale zdaje mi się, ze to jest najlepsza sztuka Brechta - a jaka przy tym współczesna. I pomyśleć, że Brecht od 6 lat pisze sztukę o Einsteinie. Przez Kulisiewicza przesłałem do Wilczka podania - jedno do niego, drugie do Prez. Stołecznej Rady z prośbą o przesłanie do Gabinetu Ministra. Przedtem wysłałem listem poleconym to samo do Sokorskiego. Bądź tak dobra i dbaj o to w Gabinecie Ministra. Kulisiewicz miał się z Tobą zobaczyć - mieszka na Mazowieckiej nad sklepem sportowym - bądź taka dobra, jeżeli jeszcze nie widziałaś się z nim, to się z nim zobacz. Tymczasem put-put, jeszcze raz z okazji Imienin - pozdrów Andrzeja Makarewicza, Krakowskich, Rutowicza - Konrad.

PS. Andrzej M. niech się nie martwi - wszystko będzie dobrze - napisałem o tym do Erwina, nie tając mojego zdania. Wszystkim wrogom wysłałem życzenia i pozdrowienia z Berlina.

około 30 11 55

Rybko Luba!

Dzisiaj nadszedł Twój Novelist (wybacz neologizm), ale czym można określić to dzieło. Radość była wielka, tym bardziej, że po pierwszym liście jak i żądaniach luminalu (tutaj tylko na przepis lekarza) obawiałem się, że zjawisz mi się jako duch. W międzyczasie napisałem Ci już ze trzy listy. Zdaje mi się, ze 3-ci jest już prawie logiczny. Z całego listu wnioskuję, że żyjesz i nawet dosyć nie najgorzej - bo zawsze narzekania są chwilowe. Siedzę w stołówce i czekam na Kathe, która załatwia Brechtowi wyjazd do Polski na kurację sercową - Nie wiem jeszcze dokąd.

Dzisiaj była próba generalna "Ziehtochter" - bardzo to słabe przedstawienie. Berti jedzie na miesięczną kurację, po czym rozpoczną się próby "Galileusza". (Tekst wysyłam równocześnie.) Sztuka "Pauken und Trompeten", której tekst prześlę Ci również jak i "Simonę Machard". Zaproponuj obie Hurwinkowi, dając uprzednio tekst z zaznaczeniem miejsca i terminu odbioru, ażeby nie zginęły. Napisz koniecznie, kto usiłował przeszkodzić w Berlinie (w wyjeździe), bo przyjedzie tutaj scena z "Dziadów", więc może można kogoś pomścić. Tak czy inaczej, widzę już chorą wątrobę Listka na mój widok, no i postaram się oczywiście o wyraźny obraz mojej osoby na tle tego teatru.

W ostatnim czasie zdany jestem na towarzystwo wszystkich swoich krewnych ze względu na fakt, że pieniędzy już nie mam. Wstyd na ten temat urągać, ale tak jest.

Widziałem "Carlosa", o którym pisze Tarn. Carlos sam wspaniały. [Jak] młody J.-L. Barrault - chyba także z płci, ale wielki talent. Przedstawienie jest z pogranicza smaku Wiercińskiego i rewii amerykańskiej. Dwór hiszpański z błyszczącymi wachlarzami na czarnym tle. Obroty konstrukcji dekoracji z przechodzeniem aktorów (świetne numery, ale nie teatr). Poza tym jakiś obrzydliwy estetyzm. Aktorzy jak i całość na poziomie Teatru Vilara (bez przesady) technicznie.

Tymczasem put-put, bo wysyłam "Galileusza" pocztą - Konrad.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji