Artykuły

Chodź na piwko naprzeciwko

"Nie ma jak lata 20., lata 30." wg scenar. Ryszarda Marka Grońskiego w reż. Artura Hofmana w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Zgadzam się z Arturem Hofmanem, że gdyby twórcy piosenek, które wykorzystał w spektaklu "Nie ma jak lata 20., lata 30.", żyli w dzisiejszych czasach, mieliby szanse na nagrody Grammy a może nawet Oscary w kategorii piosenka. Niestety, spektakl w Teatrze Muzycznym może liczyć jedynie a może aż na względy i poklask publiczności. Na premierze klaskała ona nawet na stojąco. A ja siedziałem i zastanawiałem się, po co było robić ten spektakl i jak on się ma do "nowej drogi" Teatru Muzycznego?

Zdaję sobie sprawę, że trudno skonstruować spektakl z piosenek, które niemal każdy zna i potrafi zanucić pod nosem. Pomysł z producentem (Arnold Pujsza) i reżyserem filmu (Wiesław Paprzycki) jako klamra spinająca całość nie jest ani nowy, ani oryginalny, ale wygodny. Można dowolnie montować poszczególne piosenki, pilnując dramaturgii przedstawienia. Szkoda tylko, że autor scenariusza Ryszard Marek Groński nie napisał dla nich oryginalnych dialogów a reżyser Artur Hofman zdecydował się na odgrzewanie starych szmoncesów, które publiczność pamięta z mistrzowskich wykonań między innymi w Kabarecie Dudek.

Wiem, że są zabawne, wiem, że czasami bywają nadal aktualne, ale w Poznaniu, w 2015 roku, pozbawione kontekstu wcale mnie nie śmieszą. Domyślam się, że postaci producenta i reżysera zostały potraktowane jako pastiż figur wykreowanych przez film. Niech będzie, ale poproszę wtedy o dyscyplinę aktorską.

O ile Arnold Pujsza zagrał swoją postać koncertowo, po mistrzowsku wręcz, o tyle Wiesław Paprzycki co jakiś czas "wychodził" z roli, zapominając o konsekwencji właśnie. Żeby nie było, że się czepiam. Piosenkę "Ten wąsik" Wiesław Paprzycki wykonał rewelacyjne zarówno od strony wokalnej jak i aktorskiej. Wielkie brawa. A tak w ogóle niektóre piosenki były wyreżyserowane ze smakiem, wdziękiem i dowcipem, a inne ocierały się o banał i sztampę. Niektóre zbladły, bo zabrakło dobrego wykonawstwa, inne osunęły się w rejony taniego dowcipu, który mnie nie bawi. Część publiczności opuszczając teatr nuciła piosenkę "Ach, jak przyjemnie", a ja "Chodź na piwko naprzeciwko", bo tylko to mi zostało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji