Artykuły

Posmak pyrrusowego zwycięstwa

Sylwestrowa premiera w war­szawskim Teatrze Współcze­snym - "Łgarz" Carla Goldoniego, to komedia udana, acz błaha. Inscenizacja Giovanniego Pampiglione nie przynosi nic ponad niefrasobliwą rozrywkę. Widzów, któ­rzy w karnawałowym nastroju znajdą czas na wizytę w teatrze, na pewno nie zawiedzie Krzysztof Kowalewski - rola Doktora Balanzoniego w jego wykona­niu to klasa sama w sobie. Każde jego pojawienia się na scenie mimowolnie przeobraża spektakl w rodzaj rozgryw­ki: Kowalewski kontra reszta świata (ze­społu). Wygrana świetnego aktora ma tu jednak posmak pyrrusowego zwy­cięstwa.

Wenecjanin Carlo Goldoni, osiem­nastowieczny odnowiciel komedii dell'arte, temat do "Łgarza" zaczerp­nął ze sztuki Corneillea. "Widząc ją na scenie - wspomina Goldoni w swych Pamiętnikach - powiedziałem so­bie: oto dobra komedia, ale z charak­teru łgarza wydobyć można o wiele więcej komizmu". Nie zmienia to fak­tu, że intryga sztuki oparta jest na jed­nym pomyśle. Lelio, ukochany jedy­nak weneckiego kupca Pantalona, spędza życie - a to w Neapolu, a to w Rzymie, a to w Wenecji - na zdoby­waniu względów urodziwych córek szacownych patrycjuszy. W tym celu nie waha się przed przypisywaniem sobie zasług innych. Bez skrupułów posługuje się kłamstwami w sposób tyleż przewrotny, co głupi. Od począt­ku wydaje się rzeczą oczywistą, że wielopiętrowe konstrukcje łgarstw Lelia, które w jego ustach stają się czymś w rodzaju sztuki dla sztuki, lada chwi­la legną w gruzach. Nie przekonał mnie w roli Lelia Piotr Adamczyk. Pokazał sceniczne wyobrażenie jakiegoś chłodno kalku­lującego osobnika, zupełnie nie przy­stające do pełnej temperamentu posta­ci Lelia-fanfarona. stworzonej piórem Goldoniego. Lelia improwizującego,

Lelia kierującego się impulsem, w koń­cu również rozpaczliwą desperacją w uporczywej obronie świata stworzo­nego kłamstwem. Świata, w który nie wierzy już nikt, poza nim samym.

Uczucie niedosytu towarzyszyło mi także przy roli Pantalona, którego po­czciwość i niedołęstwo Krzysztof Stel­maszyk markuje głównie koślawie­niem nóg.

W tym kontekście słowa uznania należą się Ewie Gawryluk, która swą postać sprytnej pokojówki nasyciła za­lotnym wdziękiem, temperamentnej Rozaurze w wykonaniu Agnieszki Suchory oraz biegle śpiewającej wenec­kie canzony Joannie Jeżewskiej.

Krzysztof Kowalewski jako jowialny lekarz, ojciec dwóch córek na wyda­niu (oprócz Rozaury także Beatrice, granej przez Monikę Kwiatkowską), stworzył kolejną z najzabawniejszych ról w swoim dorobku. W "Łgarzu" Ko­walewski ujawnia tylko część swojej niekwestionowanej siły komicznej. Wydawać by się mogło, że jakiś we­wnętrzny nakaz powstrzymuje go za­wsze przed przekroczeniem owej cienkiej granicy, dzielącej sztukę od banału przypodobania się publiczno­ści, do czego konwencja komedii dell`arte - obecna w inscenizacji choćby w maskach na twarzach sług - skądinąd skłania. Jeśli polecałbym "Łgarza", to ze względu na niezaprze­czalnie wielką rolę Krzysztofa Kowa­lewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji