Artykuły

Sen Tatiany czy majaki reżysera

"Eugeniusz Oniegin" w Operze Wrocławskiej. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.

"Eugeniusza Oniegina" w Operze Wrocławskiej petersburski reżyser Yuri Alexandrov wystawił co prawda w ogródkowych obracanych dekoracjach a la Czechow - oczywiście z padającym śniegiem w scenie pojedynku - za to akcję postawił na głowie. Oglądając, trudno się tego domyślić, ale reżyserskie objaśnienia głoszą, że całość opowiedzianej przez Czajkowskiego na podstawie Puszkina historii jest jedynie snem Tatiany. Choć nie bardzo wiadomo, kiedy ten sen miałby się zaczynać, a kiedy kończyć. W tej wersji zatem Tatiana (w premierowej obsadzie obiecująca Magdalena Molendowska) jest wyrośniętym podlotkiem z warkoczem, w marynarskim ubranku lub nocnej koszuli, który towarzyszy wszystkim scenom, także pojedynkowi Oniegina z Leńskim, po którym Oniegin siedzi i przeżywa. Przeżywającą również Tatianę zabiera ze sceny dopiero jej przyszły mąż, by mogła ubrać się w różową suknię.

Większości zachowań nie da się sensownie wytłumaczyć, co oczywiście łatwo wpakować do worka "logiki snu" - to często używany wytrych reżyserów, podobnie jak umieszczenie akcji w szpitalu psychiatrycznym jako miejscu odpowiednim dla bezsensownych historii. Tylko Oniegin jest taki jak zawsze; na premierze świetnie się sprawdził sprowadzony na nagłe zastępstwo Tomasz Rak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji