Artykuły

Umówili się na trudne życie

Bydgoski Teatr Lalek Buratino, jedyna scena dla dzieci w mieście, zdobywa uznanie w kraju i za granicą. Wkrótce wystąpi na dwóch ważnych festiwalach - pisze Dorota Witt w Expressie Bydgoskim.

To już pięć lat, odkąd działa u nas scena lalkowa dla dzieci.

- A ciągle zdarza się, że po spektaklu podchodzi do mnie mama małego widza i mówi: "Jak tu wspaniale, tylko dlaczego ja wcześniej nie wiedziałam o waszym istnieniu?!" - mówi Czesław Sieńko, szef teatru. - W pojedynkę nie jestem w stanie zorganizować wszystkiego. Boję się, że i aktorów, absolwentów wydziałów lalkarskich szkół teatralnych i bydgoskiej Akademii Muzycznej, nie zatrzymam w teatrze samą ideą i obietnicami...

Buratino nie jest teatrem instytucjonalnym, a co za tym idzie - nie dostaje dotacji: ani miejskich, ani ministerialnych. Rocznie przygotowuje jedną premierę, gra od 60 do 70 spektakli, które w ciągu pięciu lat obejrzało już ok. 40 tysięcy widzów - dzieci z Bydgoszczy i okolic. - Nie powiem, że w tym momencie istnienie teatru jest zagrożone, ale jest nam trudno - przyznaje Czesław Sieńko. - Bardzo źle było trzy lata temu, kiedy nie mieliśmy gdzie grać. Wtedy dostaliśmy wsparcie z Urzędu Miasta, znalazło się dla nas miejsce w Miejskim Centrum Kultury. Jest łatwiej: magazyn mieści nasze sprzęty, garderobę mamy z prawdziwego zdarzenia, no i wreszcie możemy robić spektakle na dużą scenę. Nie marzymy o zinstytucjonalizowaniu Buratina, ważne, by znaleźć formułę na systematyczne wsparcie finansowe naszych działań od Urzędu Miasta, co uchroni teatr przed zamknięciem.

Marzą za to o siedzibie. To nie musi być miejsce wyłącznie dla Buratina, ale musi to być scena stricte teatralna. Z szyldem nad drzwiami. W takim miejscu teatr będzie mógł się w pełni rozwijać.

Twórcy od samego początku sami finansowali działanie teatru. - Jak wiele podobnych inicjatyw, które rodzą się same z siebie, do tworzenia teatru zabrało się kilku entuzjastów - opowiada Czesław Sieńko. - Umówiliśmy się od początku na "trudne życie" i rzeczywiście nie było łatwo. Spotykaliśmy się w kościelnej piwnicy, domu nauczyciela, prywatnych mieszkaniach - wszędzie, gdzie udawało się wykroić przestrzeń dla prób z lalkami i w żywym planie. Nie opuszczał nas entuzjazm, dlatego udało się przetrwać te najgorsze dwa lata.

Pierwszy spektakl "Ach, ta Mysia" wychowuje już kolejne roczniki bydgoskich przedszkolaków. Nie traci na aktualności ani na atrakcyjności.

Ostatnio laury zdobywa "Koziołek Matołek" [na zdjęciu]. To z tym przedstawieniem aktorzy pojadą na dwa ważne festiwale. 25 lutego pokażą adaptację bajki o przygodach wesołego koziołka na Festiwalu Teatru dla Dzieci w Nowej Hucie. Wystąpią w towarzystwie teatrów dramatycznych z Częstochowy, Sosnowca, Zabrza i Tarnowa, a także lalkowych z Będzina, Kielc i Rabki. Jesienią "Koziołka Matołka" w reżyserii Czesława Sieńki zobaczy publiczność Festiwalu Teatrów Lalek w Czadcy na Słowacji.

To nie pierwsze wyróżnienia bydgoskich lalkarzy, dwa lata temu zaproszono ich do programu Teatr Polska, organizowanego przez Instytut Teatralny. Docierali wtedy ze swoimi sztukami tam, gdzie na co dzień sztuka nie dociera - na peryferia, do małych miejscowości.

Skąd się wziął Buratino?

Buratino to wzorowany na Pfnokiu bohater książki dla dzieci "Złoty kluczyk, czyli niezwykłe przygody pajacyka Buratino" Aleksieja Nikołajewicza Tołstoja, na polski przetłumaczonej przez Juliana Tuwima. Postać Burattino pochodzi z commedia deirarte, czyli komedii ludowej. "Storia di un burattino" było pierwszą wersją książki "Przygody Pinokia" Carla Collodiego. Ze względów politycznych Buratino był popularniejszy w ZSRR (i początkowo w krajach socjalistycznych) od kapitalistycznego Pinokia.

W bydgoskim Teatrze Lalek Buratino grają: Karolina Kasprzak, Jarosław Siech, Karolina Suchodolska, Iga Jambor-Skupniewicz, Łukasz Seremet, Izabela Gordon-Sieńko, Adrian Wśniewski, Damian Wilma i Magda Król. Teatr współpracuje z Miejskim Centrum Kultury. Spektakle "Przygody Kaja i Gerdy" oraz "Zabawki" wystawiono ze środków tej instytucji.

- Staramy się uniknąć tego, czym często kończą się podobne inicjatywy - nie chcemy stać się teatrem objazdowym, odwiedzając przedszkola, występując w salach gimnastycznych - mówi Czesław Sieńko. - Teatr dla dzieci potrzebuje oprawy, od początku gramy w pięknych miejscach, używając pełnej scenografii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji