Artykuły

Ostrowska była dyskretna w swoim pisaniu. Warto o niej pamiętać

Pół wieku temu była prawdziwą gwiazdą lokalnej sceny pisarsko-publicystycznej. Dziś z jej bogatego i różnorodnego dorobku nie zostało prawie nic. Dlaczego? Zastanawia się Andrzej Fac, autor opracowania przypominającego Różę Ostrowską i jej twórczość - pisze Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Przemysław Gulda: Właśnie ukazuje się publikacja poświęcona Róży Ostrowskiej, którą przygotowałeś. Co się na nią złożyło?

Andrzej Fac: Tak naprawdę publikacja ta ukazała się już pod koniec zeszłego roku i została wydana przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczna im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego w Gdańsku, w ramach serii "Pomorskie Bibliografie". Nie mogłaby się ukazać gdyby nie pomoc i przychylność władz Samorządowych Województwa Pomorskiego. Książka, zatytułowana "Róża Ostrowska. Bibliografia oraz trzy szkice o życiu i twórczości", oprócz bibliografii publikacji samej Ostrowskiej i materiałów o niej, zawiera kalendarium życia i twórczości Róży Ostrowskiej i tytułowe trzy teksty. Prof. Józef Bachórz przygotował materiał o pisarstwie Ostrowskiej, nieżyjąca już niestety prof. Miłosława Bukowska-Schielmann - o świecie teatru Róży Ostrowskiej, a ja napisałem krótki szkic biograficzny, będący próbą uchwycenia fenomenu tej artystki.

Kim była Róża Ostrowska, osoba niezwykle ważna dla lokalnego życia literackiego kilka dekad temu, a dziś już całkiem zapomniana?

- Zacznijmy od początku. Ostrowska urodziła się w 1926 roku w Wilnie, w rodzinie inteligenckiej: oboje jej rodzice żywo brali udział w życiu intelektualnym miasta. Ojciec, Wiktor Piotrowicz, oprócz działalności, którą można nazwać polityczno-dyplomatyczną, pisał recenzje teatralne oraz literackie. Matka, Jadwiga z Wokulskich, była autorką dwóch tomów wierszy i tomu opowiadań, wydanych przed wojną oraz pracy doktorskiej o Michale Czajkowskim, przygotowywanej i obronionej na Uniwersytecie Stefana Batorego. Rozprawa ta powstała pod kierunkiem prof. Stanisława Pigonia. Po wojnie matka Ostrowskiej wykładała w Studium Nauczycielskim w Gdańsku. Sama Róża była przede wszystkim niezwykle odważną, inteligentną i otwartą kobietą, pisarką związaną blisko z teatrem, literaturą i Kaszubami. Była autorką jednej świetnej powieści ("Wyspa"), niezwykle w swoim czasie popularnej, dwóch tomów opowiadań, "Bedekera kaszubskiego", a także wielu felietonów i recenzji. Pośmiertnie, w 1977 roku, ukazał się "Mój czas osobny". To nieskończona powieść, której akcja toczy się w dwóch miejscach: na Kaszubach i na Wileńszczyźnie. Były to dwie ukochane przez Ostrowską krainy. Rodzinna Ziemia Wileńska i ta nowa, zresztą także ukochana, druga ojczyzna - Kaszuby. Oprócz działalności pisarskiej Ostrowska była przez prawie całe lata 60-te kierownikiem literackim Teatru Wybrzeże. Związana bardzo mocno ze sceną, pisała felietony przedpremierowe czy recenzje. Jej związek z Teatrem skończył się nagle i w zupełnie niezamierzony sposób. W marcu 1968 roku napisała wraz z Leszkiem Bądkowskim i Franciszkiem Fenikowskim list w obronie bitych i prześladowanych studentów. Władze zareagowały szykanami. Choć formalnie zwolniono ją znacznie później, od tego czasu miała bardzo niewielki na kształt przedstawień. Ostrowska brała żywy udział w życiu społecznymi i politycznym. Była zaangażowana w poparcie działań zmierzających do demokratyzacji kraju po Październiku 1956 roku. Brała czynny udział w pracach Oddziału Gdańskiego Związku Literatów Polskich. Dla wielu osób była symbolem autentyzmu i wolności. Jednocześnie była piękną kobietą i taką ją zapamiętano.

Co dziś z dorobku Ostrowskiej wydaje się najbardziej ciekawe, aktualne i warte przypominania?

- Myślę, że z dorobku pisarskiego warta uwagi pozostaje niewątpliwie "Wyspa", wydana w 1960 roku, zwracająca uwagę swoim klimatem. Z jednej strony portretowała nieistniejący już dziś świat kaszubski z tamtych dni: w powieści pojawia się wzorowana na Wdzydzach miejscowość Rybaki, z drugiej pokazywała uniwersalne dylematy życiowe i moralne głównej bohaterki. Jeśli wczytać się głębiej, sposób prezentacji postaci nie jest wcale staromodny i sentymentalny, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało. Drugą niewątpliwe ważną książką był i jest "Bedeker kaszubski", który Ostrowska pisała razem z dziennikarką i przyjaciółką Izabellą Trojanowską. I tutaj, obok rzeczowego materiału, przygotowanego z naukową powagą, możemy także znaleźć anegdoty i małe narracje zbudowane w sposób jak najbardziej literacki. Przecież "Bedeker" to jeden wielki esej i to raczej do czytania niż do studiowania na uczelni. Jeśli można by go porównać z jakimiś współczesnymi książkami dotyczącymi Pomorza i Gdańska, pod względem formy przypomina np. książki Jerzego Sampa. Dodałbym jeszcze do tej listy jej recenzje teatralne, a właściwie, w większej części, felietony przedpremierowe, publikowane na łamach "Głosu Wybrzeża".

Co, twoim zdaniem, zaważyło na tym, że Ostrowska wypadła z ludzkiej pamięci, ale także z obiegu myśli na trójmiejskiej scenie literackiej? Czemu się jej dziś nie czyta, a młodsi twórcy nie odwołują się do jej dorobku i nie dyskutują z nią?

- Z jeden strony początkowo, czyli w latach 70-tych i 80-tych, o jej nieobecności decydowała sytuacja polityczna. Wtedy właściwie starano się skazać ją na zapomnienie. Była oczywiście pamięć części środowiska literackiego, aktorskiego i pamięć Kaszubów z Lechem Bądkowskim na czele. Ale władze robiły wszystko, aby osoba o takiej odwadze w myśleniu i tak niezależnych sądach nie gościła zbyt często na łamach czasopism i w innych mediach. Z drugiej strony lata 70-te i 80-te to także czas politycznych i artystycznych przełomów, w Gdańsku i nie tylko. To wtedy przecież przyszło nowe pokolenie, np. całe roczniki związane z nurtem zwanym Nową Prywatnością oraz ci, którzy wiązali się raczej z wrażliwością Nowej Fali i tego co z niej wyrosło. I na literackiej scenie wszystko się zmieniło. A Róża Ostrowska była już wtedy jednak z nieco innej bajka. Miała zupełnie inną wrażliwość. A jeśli chodzi o czasy najbardziej współczesne, myślę, że Ostrowska jest dziś po prostu zupełnie nieznana. Można właściwie mówić o całkowitym zapomnieniu, zarówno jeśli chodzi o nią, jak i innych autorów z jej czasów. Przykładem niech będzie, mimo wszystko, słaba pamięć o takich poetach jak np.: Mieczysław Czychowski czy Jerzy Afansjew. Ten ostatni wspominany jest przede wszystkim przy okazji Bim-Bomu. Natomiast pełne absurdy utwory Afanasjewa w ogóle nie są czytane. Tak też się dzieje z Różą Ostrowską. Ostrowska była w swoim pisaniu bardzo dyskretna i obcy był jej język szokowania za wszelką cenę. Ale jeśli chodzi o pamięć dzisiejszych artystów o Ostrowskiej, są wyjątki - np. Olo Walicki, który na swojej płycie pt. "Kaszëbe", wydanej w 2007 roku, użył w utworze "Te dwa" jej głosu i dedykował jej cały ten utwór.

Promocja tomu "Róża Ostrowska. Bibliografia oraz trzy szkice o życiu i twórczości", pod redakcją Andrzeja Faca, odbędzie się w najbliższy piątek, 6 lutego, o godz. 18, w Bibliotece Pod Żółwiem (Gdańsk, ul. Św. Ducha 111/113). Rozmowę z Józefem Bachórzem i Andrzejem Facem poprowadzi Anna Sobecka. Wstęp wolny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji