Artykuły

Teatr Variete z różową blondynką na inaugurację

"Szydłowski, ten od Łaźni Nowej, zakłada teatr musicalowy?" - spytała mnie, nie kryjąc zdziwienia, koleżanka. Chodziło jej oczywiście o Janusza Szydłowskiego, aktora, reżysera, doktora sztuki teatralnej związanego z Wydziałem Wokalno-Aktorskim PWST w Krakowie. Bartosz Szydłowski - "ten od Łaźni" - z Variete nie ma nic wspólnego - pisze Mateusz Borkowski w Gazecie Wyborczej - Kraków.

A jakie tworzy musicale Janusz Szydłowski, można przekonać się na scenach Bagateli i Opery Krakowskiej.

Szydłowski zapragnął założyć własny teatr już w 2001 roku. W końcu po latach starań decyzją hojnych krakowskich radnych w ubiegłym roku udało się stworzyć miejską instytucję kultury pod nazwą Krakowski Teatr Variete. Miasto oddało na ten cel budynek dawnego kina Związkowiec. Remont i dostosowanie obiektu pochłonęły blisko 30 mln zł, a roczna dotacja wynosi 2 mln zł. Tak oto miasto stworzyło przy Grzegórzeckiej Broadway w krakowskim wydaniu - w sąsiedztwie hal i magazynów.

Istnieją teatry z takim repertuarem

"Na repertuar Krakowskiego Teatru Variete składają się lekkie dzieła rozrywkowe: musicale, komedie muzyczne, wodewil czy burleska. Różnorodne formy sceniczne, takie jak kabaret czy teatr grozy, z pewnością zaspokoją wszystkie upodobania estetyczne oraz poczucie humoru gości" - informuje strona internetowa teatru.

Czytając te słowa, można mieć déja vu, w końcu w Krakowie od dawna istnieją teatry prezentujące tego typu repertuar - jak Bagatela, Teatr Ludowy, Groteska, a musicale obecne są także na scenach Teatru im. Słowackiego, Opery Krakowskiej czy Teatru PWST. Inna sprawa, że na całym świecie teatry o takim charakterze finansowane są ze środków prywatnych. Tak działają wszystkie teatry na Broadwayu, w londyńskim West Endzie, a także w Niemczech, Holandii czy Korei.

Ktoś powie, że w Polsce mamy odmienny model finansowania kultury, zatem podaję też przykłady prywatnych teatrów stołecznych: założone przez Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosę Studio Buffo, Teatr Polonia i Och-teatr Krystyny Jandy (w tym drugim wystawiono kultowy musical "The Rocky Horror Show") czy Teatr 6. Piętro Michała Żebrowskiego.

Za późno jednak na nawoływania o rozsądek, bo mleko już się rozlało.

Musical o perypetiach blondynki

Jako znawcę i miłośnika musicali (sic!) interesuje mnie wizja artystyczna i to, co nowy teatr zaproponuje za cenę 90 zł (tyle ma wynosić średnia cena biletu). Otóż na swoją inaugurację Variete przygotowuje musical "Legalna blondynka" ("Legally Blond"), który wyreżyseruje Janusz Józefowicz (dla zainteresowanych aktorów musicalowych - castingi odbędą się w siedzibie teatru 8 i 15 lutego).

Tak proszę państwa, to adaptacja amerykańskiego komediowego hitu z 2001 roku z Reese Witherspoon w roli głównej. Przypomnijmy, bohaterkę filmu Elle Woods (scenarzyści kreśląc tę postać, obficie korzystali z wszelkich stereotypów dotyczących blondynek) rzuca chłopak. Ta jednak postanawia dostać się do Harvardu na studia prawnicze i odzyskać w ten sposób ukochanego.

Cóż, musical o perypetiach blondynki, której towarzyszy uroczy piesek Bryś, nie należy do czołówki gatunku. Daleko mu zarówno do takich arcydzieł jak "Koty", "Król Lew", "Rent" czy "Les Miserables", nie ma w nim też znanych przebojów, z których złożone są popularne obecnie musicale składanki w rodzaju "Mamma Mia!" czy "Jersey Boys". Wystawiany w latach 2007-2008 na Broadwayu musical z muzyką Laurence'a O'Keefe'a doczekał się 595 przedstawień, co jak na amerykańskie warunki nie jest porażającą liczbą. Mimo mnóstwa nieprzychylnych recenzji produkcja osiągnęła komercyjny sukces. Twórcom nie udało się jednak uzyskać ani jednej zapewniającej prestiż statuetki Tony.

Dużo lepiej poszło w Londynie, gdzie spektakl grany był przez trzy lata do 2012 roku. Nie zmienia to faktu, że "Legalna blondynka" to dla mnie musicalowa popelina z miałką, cukierkową muzyką, adresowana przede wszystkim do gimnazjalistek.

Potrzeba odwagi

Dziwi mnie też zaproszenie do premierowej realizacji, która ma być wizytówką nowego teatru, Janusza Józefowicza. Nie umniejszając jego zasług, jego największym sukcesem pozostaje do dziś kultowe "Metro" z 1991 roku. Chcąc prezentować w Krakowie teatr musicalowy na miarę XXI wieku, Janusz Szydłowski mógł zaprosić do współpracy liczącego się dzisiaj twórcę musicalowego, jakim jest Wojciech Kościelniak, ale na to potrzeba i odwagi i długofalowej wizji. A tak pozostaje nam różowa blondynka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji