Zwariowana dyrekcja
8 lat temu Grzegorz Jarzyna debiutował "Bzikiem tropikalnym" w Teatrze Rozmaitości. Jego dyrekcja artystyczna obfitowała w wydarzenia sceniczne i obyczajowe, skandale i przełomy. Od 1 stycznia będzie również dyrektorem naczelnym sceny - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.
Na afiszu podpisał "Bzika tropikalnego" jako Horst D'Albertis. Po premierze odbierał brawa w jawajskiej masce. Mówiło się, że to tajemniczy uczeń Krystiana Lupy. Potem już zawsze sygnował przedstawienia pseudonimami, ale ważniejsze okazały się teatralne tematy i język. Dramat niespełnienia Debiutanckie przedstawienie oparte jest na połączeniu dwóch witkiewiczowskich dramatów "Mistera Price'a" i "Nowego Wyzwolenia". Interpretowano je również jako parodie egzotycznych powieścideł z początku XX wieku. Kiedy debiutował Jarzyna, przeżywaliśmy zalew harlequinów i oper mydlanych. Stawały się jednym z najważniejszych zjawisk kultury masowej. Młody reżyser, idąc tropem Witkacego, odnalazł w tandetnej, egzaltowanej formie - stanowiła pożywkę dla znakomitej parodii - współczesny dramat niespełnienia i nienasycenia ludzi z agencji reklamowych i koncernów. Obracających gigantycznymi pieniędzmi, ryzykującymi co chwilę wszystko. Wyładowujących napięcia i frustracje w alkoholowych, narkotycznych i seksualnych orgiach. Jarzyna pokazał, że ludy pierwotne i społeczeństwo industrialne epoki elektronicznych mediów różnią się tylko pozornie.
Złamali tabu
Absolwent krakowskiej reżyserii przyszedł do Rozmaitości w punkowym stroju i zmienił prawie wszystko. Wprowadził wraz w Krzysztofem Warlikowskim dramaturgię brutalistów, w tym Sarah Kane. Pojawiły się tematy narkomanii, odmienności seksualnej, pedofilii, kazirodztwa, które stanowiły tabu w polskim teatrze. Warszawscy radni żądali głowy Jarzyny za "Shoping And Fucking". Jednak teatr okrzepł i przebił się zarówno w Polsce, jak i za granicą, będąc naszym najważniejszym zespołem eksportowym.
Intrygujące jest to, że młody buntownik odnalazł się w fotelu dyrektora. Zainicjował projekt TR Warszawa, który sukcesy aktorskich gwiazd zrównoważył pracą w nieteatralnych obiektach Warszawy, w trudnych niskobudżetowych warunkach z nową dramaturgią. W tym sezonie ogłosił nowy program i rozpoczął poszukiwanie polskich tekstów dramaturgicznych. Wyreżyserują je młodsi o pokolenie Maja Kleczewska i Jan Klata.
Zainteresowanie sprawami programowymi Jarzyny łączone jest też z nierówną formą reżyserską. W tle odbywa się rywalizacja z Warlikowskim, który w wieku Jarzyny dopiero dochodził do życiowej formy. Mimo sporów programowych i estetycznych obaj reżyserzy tworzą jeden z najciekawszych teatrów. Są jak McCartney i Lennon. Może dożyją starości tak jak sto lat temu Konstanty Stanisławski i Władimir Niemirowicz-Danczenko w Moskiewskim Teatrze Artystycznym.
Na zdjęciu: scena z "Bzika tropikalnego" w Teatrze Rozmaitości.