Artykuły

Flirty ze współczesnością

Utwory XX-wieczne i te najnowsze znajdowały się rzeczywiście w mniejszości w tegorocznym programie Sceny Młodych. Dawały za to tworzywo do znacznie śmielszych poczynań inscenizacyjnych niż klasyka - pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.

Kamila Michalak (absolwentka Wydziału Reżyserii AT w Warszawie) "Bachantkami" (16, 17 października) przypomniała, że Warszawska Opera Kameralna, udostępniając scenę młodym, oczekuje rozmaitych form. Przedstawiła więc spektakl, którego podstawą były fragmenty dramatu Eurypidesa, a w tekst wplotła fragmenty opery "Bachantki" z 1931 roku Egona Wellesza, jednego z kompozytorów austriackich, którzy musieli uciekać przed Hitlerem. Wellesz osiadł w Wielkiej Brytanii, jego wcześniejszy dorobek popadł w zapomnienie, po śmierci zaczęto do niego wracać. Kamila Michalak skupiła się na rozterkach króla Penteusza, który jako jedyny w Tebach nie poddał się urokowi Dionizosa, choć ciekawość łączyła się w nim z namiętnością, co wiarygodnie pokazał w tej roli Jakub Wieczorek. Fragmenty z Wellesza miały być przeciwstawieniem realności opisanej słowem. Aleksandra Klimezak (sopran) to jedyna przedstawicielka opery w aktorskim - i wyłącznie męskim - świecie. Cała zaś inscenizacja miała surowość antycznej tragedii.

Bardziej karkołomnego zadania podjęły się działające dotąd na styku teatru i sztuki mimu Ewelina Grzechnik i Marta Grądzka. Jako reżyserki, autorki scenografii i kostiumów w "Wieczorze współczesnej opery kameralnej" (5, 6 listopada) połączyły aż trzy utwory. Były to "Three Tall Tales of Doctor Monsieur Facade" Brytyjczyka Ryana Latimere'a (rocznik 1990), "Labirynt Orfeja" o rok młodszej Nikolety Burzyńskiej - katowiczanki z urodzenia, ale studiującej kompozycję w uczelni warszawskiej i "Wasserstimmen" najstarszego w tym gronie Dariusza Przybylskiego (1984). Choć akcja wszystkich utworów rozgrywa się na pograniczu jawy i realności, wyszła całość mało spójna, złączona jedynie postacią mima, który otwierał kolejne sekwencje. Poszatkowane fragmenty opery Brytyjczyka nie pozwalają niczego powiedzieć o całości utworu. Muzykę Nikolety Burzyńskiej przytłoczyło napuszone, na poły grafomańskie libretto Jacka Dobrowolskiego. Odkryciem okazało się natomiast "Wasserstimmen": utwór powstał w 2009 roku na Międzynarodowy Konkurs Kompozytorski Berliner Opernpreis i został już wystawiony w berlińskiej Deutsche Oper.

W opowieści inspirowanej eskimoską legendą o rybaku, który, wyłowiwszy ludzki szkielet, ożywił utopioną przed wiekami kobietę, Dariusz Przybylski dał dowód, że potrafi pisać muzykę o wyrazistej dramaturgii, ale potoczystą, w której głos śpiewaka otoczony jest misterną tkanką orkiestrową. Dał więc okazję do zabłyśnięcia śpiewakom: Oldze Siemieńczuk i Michałowi Przygońskiemu oraz Jarosławowi Praszczałkowi, prowadzącemu pięcioosobowy zespół instrumentalny. Ta skromna, kameralna opera sprawdziłaby się na każdej profesjonalnej scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji