Pora zrzucić maski
Czy autor nie podpowiada nam: "odkryj siebie?". W stadzie błaznów, za którym podążasz, nie znajdziesz szczęścia. Nie bój się innych, bo oni prawdopodobnie męczą się tak samo jak ty. Ktoś musi wreszcie zrobić pierwszy krok..
Gdy w 1979 r. Andrzej Strzelecki na scenie Teatru Powszechnego wystawił sztukę swego autorstwa, zatytułowaną "Clowni", rzecz stała się z miejsca wydarzeniem - nie tylko artystycznym. Wszyscy wówczas posługiwali się aluzją. Pod maską strachu ukrywaliśmy nasze prawdziwe poglądy, nasze nadzieje, naszą odmowę na świat fikcji, w którym uczestniczyliśmy. Żyliśmy oczekiwaniem tego, co przyniosły lata osiemdziesiąte. Wyczuwaliśmy przecież to podskórne wrzenie, które w końcu wybuchło i objawiło się zwycięstwem "Solidarności". Nastrój tamtej premiery był więc nastrojem niemal odświętnym. Kryliśmy się jeszcze pod maskami błaznów, ale już czuliśmy się ludźmi - i to ludźmi wolnymi. Wiedzieliśmy, że oto za chwilę zatryumfuje prawda, że skończymy z "clownadą", jaką narzucał nam system.
Co więc się stało, że dwadzieścia z górą lat później, na scenie Teatru Rampa odnajdujemy znów siebie w zamaskowanych postaciach błaznów? Dlaczego wciąż nie możemy być sobą? Jaka siła ponownie nas zniewoliła? Do jakich fałszywych wzorców tym razem usiłujemy się dostosować, by udawać kogoś, kim nie jesteśmy? Dyrektor artystyczny "Rampy" Krzysztof Miklaszewski tak komentuje aktualność sztuki Strzeleckiego: "Clownów jest wielu. Mają różne twarze. Przybierają różne maski. Od początku świata. Problem jest zatem tematem odwiecznym. I warto się z nim zmierzyć".
A więc świat to dziwny cyrk. Po obu stronach rampy wszyscy gramy jakieś role. Tym razem role wesołków. Tyle, że między beztroskimi fikołkami, jakie staramy się wywijać, przeziera smutek. Bo jeśli życie jest grą, jak odnaleźć radość istnienia?
A może wystarczy pomyśleć, co tak naprawdę jest w naszym życiu ważne. Może pora wrócić do fundamentalnych wartości, odmówić udziału w tej bezmyślnej grze, odsłonić własne człowieczeństwo ukrywane pod obowiązującą maską sukcesu, pieniądza, kariery? Czy autor nie podpowiada nam: "odkryj siebie?". W stadzie błaznów, za którym podążasz, nie znajdziesz szczęścia. Nie bój się innych, bo oni prawdopodobnie męczą się tak samo jak ty. Ktoś musi wreszcie zrobić pierwszy krok...
A może właśnie w słowie "sukces" kryje się coś innego? Może to także odwaga pokazania własnej twarzy?
Przedstawienie w "Rampie" wyreżyserował Piotr Furman, który przed laty w "Powszechnym" zagrał w "Clownach" jedną z ról. Widocznie sens tej sztuki utkwił w nim na tyle głęboko, że po latach, w zupełnie zmienionych realiach, postanowił do niej powrócić. Tekst Strzeleckiego stał się dziś jeszcze bardziej uniwersalny. Sztuka w "Rampie" to nie parodia cyrku. To mądra i pożyteczna zabawa w poszukiwanie siebie na pełnej pułapek arenie, jaką jest życie.