Artykuły

Lublin. Muminki małe i duże

Na scenę Teatru Andersena wchodzą "Muminki". Premiera spektaklu w reż. Jerzego Jana Połońskiego 13 grudnia.

Scena zamieniła się w dom. Trzy ściany, okna, czerwony fotel i wielki czarny cylinder, z którego jak nie wylatuje dym, to wypływają chmury. A między tym wszystkim śmigają białe, pękate lalki.

- W spektaklu są ich trzy rodzaje: pacynki, Sycylijki, lalki stolikowe. Jest z czym się zmierzyć - mówi Arkadiusz Klucznik, dyrektor Teatru Andersena w Lublinie.

W zimie człowiek robi się strasznie stary*

Choć teatralnych adaptacji fińskiej bajki było już w Polsce wiele, to mało kto decydował się na lalki. Muminki pojawiały się na scenie warszawskiego Ateneum, krakowskiej Groteski, czy toruńskiego teatru Baj Pomorski. Dziewiętnaście lat temu w "Lecie Muminków" stołecznego Teatru Komedia w role białych grubych trolli wcieliły się takie tuzy polskiej sceny jak Irena Kwiatkowska (Emma), Marek Perepeczko (Tatuś Muminka) czy Zbigniew Wodecki (Włóczykij). Scenografię przygotował wówczas Edward Lutczyn, a muzykę skomponował Tadeusz Woźniak. Spektakl wyreżyserował Andrzej Maria Marczewski i nie było to jego pierwsze podejście do tematu. Z "Latem Muminków" Marczewski mierzył się kilkakrotnie. Po raz pierwszy w 1978 roku.

Są tacy, co zostają w domu, i tacy, co odchodzą

- To był hit - wspomina Andrzej Maria Marczewski, dziś dyrektor Teatru Małego w Tychach. - W tamtych czasach mało było musicali dla dzieci. Poza tym był to hit literacki, a ja miałem Tadzia Woźniaka, wybitnego kompozytora i równie wybitnego tekściarza Bogdana Chorążuka. Potem razem robiliśmy jeszcze Kubusia Puchatka, póki Amerykanie nie położyli na nim łapy.

Gdy spektakl zszedł z afisza, dzieciom na otarcie łez zostały płyty. Album z bajką muzyczną okazał się wcale nie mniejszym hitem niż sam spektakl. Głosu narratorowi użyczył Gustaw Holoubek, a piosenki śpiewała m.in. Krystyna Prońko, zespół Andrzej i Eliza oraz Tadeusz Woźniak. Płyta ta, obok "Zegarmistrza światła", była największym sukcesem w dorobku muzyka, a piosenka "Senna kołysanka" należy do największych przebojów Prońko.

- Powstał hit, który oparł się upływowi czasu. Płyta, której słuchały nawet moje wnuczki w Ameryce - mówi Marczewski i dodaje, że Tove Jansson nigdy polskiego musicalu nie widziała. - Nie przyjechała wtedy do Polski, a 30 lat temu nie było jeszcze nagrań wideo.

Mówi się, że ci, co malują obrazy, lubią przesadzać

W latach 70-tych artyści, którzy podejmowali się adaptacji książki, wszelkie szczegóły uzgadniali bezpośrednio z autorką. Reżyser "Lata Muminków" nie przypomina sobie, by wizja jego, czy scenografa była przez Finów dyskutowana.

- Z ich strony nie było żadnych nacisków - mówi Marczewski. - Musieliśmy tylko zachować konwencję, która wynikała z kreski (ilustracji - red.).

Dziś tak łatwo nie jest. Negocjacje ekipy Teatru Andersena z agencją reprezentującą pisarkę trwały ponad trzy miesiące.

Uzgodnić trzeba było nie tylko elementy scenografii, ale też to, co będzie działo się na scenie. - Reżyser długo się tłumaczył co ma na myśli pisząc "magiczne momenty" czy "tajemnica" - opowiada Klucznik. - Jest to o tyle dziwne, że do pół-stronicowych tłumaczeń innych teatrów tyle pytań nie było.

W końcu się udało. Na kilka dni przed premierą teatr dostał ostateczną akceptację reżyserskiej i scenograficznej wizji.

Trzeba się spieszyć z robotą, póki się ma na nią ochotę

- Marika Wojciechowska (autor scenografii - przyp. red.) zrobiła takie Muminki, jakich w Polsce jeszcze nie było - mówi Jerzy Jan Połoński, reżyser spektaklu. A wszystko przez wynikające z praw autorskich obostrzenia.

- Albo ubierzemy ludzi w 4-warstwowe buły, gdzie aktor mógł ruszyć tylko ręką czy nogą, a z gorąca zasypiał. Albo decydujemy się na lalki - opowiada Klucznik.

Lalki lalkami, ale ktoś musi tchnąć w nie życie. W końcu przecież, "chodzi o to, by to coś stało się tym czymś". A to wcale niełatwa sztuka.

- Dopasowywałem aktorów do konkretnych postaci - mówi Jerzy Jan Połoński, reżyser spektaklu. -I chyba trafiłem, bo ich sceniczne ksywki przyjęły się też w życiu codziennym.

Wydajesz się niesłychanie mądry, dlatego że się nie odzywasz

- Nigdy nie lubiłem tej bajki - przyznaje Połoński.

- Polska bajka animowana była tak traumatyczna, że jak słyszałem kawałek "Muminki się cieszą", to natychmiast wyłączałem telewizor. A książka mnie nudziła. Zresztą to dziewczyny czytały, dla chłopaków to był obciach.

Kiedy upadł pomysł kooperacji Andersena z Finami, dyrektor powiedział mi: rób, co chcesz. Pomyślałem: OK., zmierzę się z tymi Muminkami. Przeczytałem raz, drugi, kupiłem audiobook do samochodu. I stwierdziłem: To jest mądre. Największa wartość tej książki, to to, że jest nienachalnie mądra.

***

Korzystałam z informacji na portalu e-teatr i szwecjo-blog.blogspot.com

* Śródtytuły to cytaty z książek o Muminkach

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji