Orkiestra w sercach gra
- Uważam się przede wszystkim za aktorkę teatralną - mówi KATARZYNA DĄBROWSKA, aktorka Teatru Współczesnego w Warszawie.
To chyba wielki splendor śpiewać na otwarciu i zamknięciu gali Wielkich Splendorów?
- Dla mnie to wielki zaszczyt i przeżycie. Czułam emocje, zwłaszcza w finale. Scena była tak ustawiona, że wykonując "Cyrk nocą" [Agnieszki Osieckiej do muzyki Seweryna Krajewskiego - przyp. red.], laureatów miałam za sobą, a przed sobą widownię złożoną z wybitnych osobistości.
Czym dla aktorów pani pokolenia [dyplom uzyskany w 2007 r. - przyp. red.], zdobywających popularność dzięki produkcjom małego ekranu, jest Teatr Polskiego Radia?
- Uważam się przede wszystkim za aktorkę teatralną. To do stołecznego Teatru Współczesnego trafiłam zaraz po szkole, a kilka miesięcy później zadebiutowałam w Teatrze Polskiego Radia. Do dziś bardzo sobie tę współpracę cenię. Często biorę udział w słuchowiskach. W Teatrze PR spotyka się mistrzów. Są, służą radą, przykładem. Stoją na straży zawodowego kunsztu i słowa.
Przed radiowym mikrofonem mogła się pani wykazać także wokalnie?
- Wielokrotnie. Niebawem znów będzie ku temu okazja. W słuchowisku opartym na twórczości Stanisława Dygata, pt. "Pożegnalna podróż", w reżyserii Janusza Zaorskiego, którego emisję zaplanowano na połowę grudnia, wykonuję fragment utworu "Pamiętasz, była jesień". Radiowo jestem również związana z sagą "W Jezioranach". Gram Barbarę Rutkę, która nie wymawia "r".
A serial "Na dobre i na złe" obchodzący właśnie swoje 15-lecie?
- Wiele zawdzięczam tej produkcji, tam nauczyłam się pracy z kamerą. Na planie spotykam się ze znakomitymi kolegami - i ze stałej ekipy, i zaproszonymi do jednego odcinka. To wielki bonus tej pracy. Można coś poobserwować, czegoś doświadczyć, czegoś się nauczyć i coś uszczknąć do własnego aktorskiego ogródka.