Artykuły

Obyczaje i polityka

Targówek słynął z dawien dawna szeroko, choć niekoniecznie z elegancji. Czasy jednak mamy całkiem nowe, więc mamy i nowy Targówek. Jest to Targówek wytworny, Targówek wieczorową porą, gdzie z cichym warkotem sunie sznur luksusowych aut, trwa parada wykwintnych toalet. Tu sławna aktorka, tam wzięty pisarz, ówdzie wiceminister. Premiera w Rampie! I jakże wątpić w magię teatru, skoro za jego sprawą warszawski Targówek spogląda w stronę Broadwayu?

Żeby tylko tyle! Magiczna władza na tym się nie wyczerpuje. Spektakl, oczywiście muzyczny, oczywiście świetnie śpiewany i tańczony, stanowi montaż poczciwych bajek Brzechwy, którymi od lat karmi się polską dziatwę. Na scenie jednak przestają być raptem poczciwe, układają się w zgoła niepoczciwą historię PRL. Teksty Brzechwy wykorzystano na prawach alegorii, komentują je dowcipnie dobrane, dokumentalne zdjęcia, rzutowane w powiększeniu na sceniczny prospekt.

O właściwej wymowie przedstawienia decyduje (przede wszystkim pomysłowość scenicznej interpretacji. A ta, u Strzeleckiego, zdaje się niewyczerpana. Zupełnie przecież niewinny "Pytalski" przeistacza się w opowieść o praktykach Urzędu Bezpieczeństwa. Posierpniowe złudzenia trafnie ilustruje wierszyk "Na wyspach Bergamutach". "Pali się!" w wykonaniu Michała Bajora jest małym, teatralnym arcydziełem. Bajor nieoczekiwanie objawia potężną vis comica, zabawna historyjka o strażakach bezlitośnie szydzi z decyzji wprowadzenia stanu wojennego. Tenże stan wojenny wybornie opisują "Grzyby". Aktorzy śpiewają, maszerując w hełmach komicznie dwuznacznych, bo kojarzonych równocześnie z wojskowym terrorem i kształtem grzybowego kapelusza.

Spektakl nie stroni od aluzji personalnych, parodiuje kolejnych przywódców, kipi niefrasobliwie z dramatycznych dziejów czterdziestolecia. Czasem jest to humor dobroduszny, często jadowity. Ma jednak swoje granice. Drwina należna poprzednim ekipom ustępuje miejsca pełnej sympatii aprobacie dla rządu Mazowieckiego. W finale pojawia się nawet odcień patosu - ostatni z rzutowanych na ekran obrazów przedstawia orła w koronie.

Owacja, kwiaty, bisy i elegancki tłum widzów (wypływa do foyer, gdzie odbywa się jeszcze wernisaż wystawy Hanny Bakuły, pt. "Mnietampsychoza".

Zespół dzisiejszej Rampy rozpoczynał przed laty działalność (przedstawieniem pt. "Złe zachowanie", uznanym za programową wypowiedź zbuntowanego pokolenia. Z młodzieńczych buntów wyrasta się jak z krótkich spodni. Złe zachowanie trzeba porzucić na rzecz nienagannych manier, których wymaga się na Broadwayu. Tu złośliwy dowcip jest bardzo pożądany, pod warunkiem, że mierzy we właściwą stronę, wystrzega, się, jak ognia ryzykownych lub niewczesnych żartów. Czy to ile? Nic podobnego. Broadwayowskie teatry są kulturze tak samo niezbędne jak młodzieńcze protesty i bardzo dobrze, że Rampa próbuje tę luką w warszawskim krajobrazie wypełnić. Sceną buntu póki co pozostają ulice.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji