Artykuły

Wszyscy mają nadzieję na miłość

"Szkoła żon" w reż. Justyny Celedy w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Premierę "Szkoły żon" w Teatrze Współczesnym zakończył głośny powszechny aplauz. Ale myli się, kto w tym przedstawieniu widzi tylko solidnie zrealizowaną kostiumową komedię pomyłek i charakterów, która trafia w gusta większości.

Molier to klasyk teatru, który wie wszystko o kondycji człowieka. Rolę głównego bohatera "Szkoły żon", Arnolfa, mężczyzny w sile wieku, który chce poślubić młódkę, którą wcześniej kazał wychowywać na posłuszną żonę marzeń - napisał dla siebie. A ową Anusię na premierze (ponad 350 lat temu) przedstawiała jego dużo młodsza żona. W szczecińskim przedstawieniu role te grają - kapitalnie Arkadiusz Buszko i bardzo udanie debiutującą na scenie Adrianna Janowska-Moniuszko.

Obraz konserwatywnego świata

Molier w "Szkole żon" Justyny Celedy nie chlaszcze jednak społeczeństwa za to, że starzejący się mężczyzna może sobie kupić i "hodować" młodą kobietę. Ale też myli się, kto w jej przedstawieniu widzi tylko solidnie zrealizowaną kostiumową komedię pomyłek i charakterów, która trafia w gusta większości.

Jej "Szkoła żon" jest też obrazem konserwatywnego świata, w który wdziera się nowe. Jak zeppelin, który nagle pojawi się nad głowami zdumionych bohaterów i widzów. Przyczynkiem do refleksji nad starciem stałego ze zmiennym. Symbolizuje je tragiczno-komiczna scena, w której do jeżdżącego na rowerze Arnolfa dołącza Horacy, młody rywal o względy Anusi, dosiadający jednego z pierwszych motorów (akcję z XVII w. reżyserka przeniosła w czasy rewolucji przemysłowej przełomu XIX/XX w.) i dzwonek roweru kontra ryk silnika spalinowego. Wymarzoną przez leciwego Arnolfa perspektywę spokojnego życia z pokorną żonką, zmiażdży bezwzględna zachłanność młodych na życie. I nie sposób zapanować nad tą energią.

Każdy kogoś prawgnie

Ale też jest coś, co łączy. Arnolfowi, którego senne projekcje są nam wyświetlane, Anusia jawi się jako mamiąca go syrena. Służąca Małgosia (bawiąca publiczność Joanna Matuszak) stara się wszelkimi wabikami uwieść Notariusza (postaciom drugoplanowym reżyserka dopisała pantomimiczne scenki). Każdy w tym świecie kogoś pragnie, pożąda, do kogoś wzdycha. Mieszkańcy szarych domów, które stanowią scenerię "Szkoły żon" mają nadzieję na miłość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji