Duch, damy i huzary
UROCZYŚCIE przed sceną i zabawnie na scenie - tak najkrócej można określić otwarcie po remoncie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie.
Tylu VIP-ów w jednym miejscu już dawno nie widziano w mieście, choć wg dyr. BTD Zdzisława Derebeckiego, chętnych do wzięcia udziału w tym wydarzeniu było co najmniej trzy razy więcej. I trudno się dziwić, bo przedsmak czekających widzów wrażeń był już w foyer, w którym wystawiono piękne kostiumy i rekwizyty. Po nacieszeniu wzroku zebrani doczekali się symbolicznego przecięcia, przez marszałka zachodniopomorskiego Władysława Husejkę kurtyny zakrywającej wejście na widownię, na którą wpuszczał... Duch Teatru. Tu goście, nie kryjąc zainteresowania wnętrzem, wysłuchali okolicznościowych mów, życzeń i obietnic, by jeszcze przed przedstawieniem obejrzeć film obrazujący przebieg remontu i modernizacji obiektu za ponad 9 mln zł.
Na premierowy spektakl, w odnowionym po ponad 50 latach teatrze, wybrano "Damy i huzary" Aleksandra Fredry. Tym samym, jak powiedział dyr. Derebecki, historia zatoczyła koło, ponieważ w 1954 roku działalność BTD także zainaugurowano Fredrą, ale wtedy były to "Śluby panieńskie" w reżyserii Barbary Borys-Damięckiej. Tym razem przedstawienie wyreżyserował Piotr Ziniewicz, a bogate kostiumy i skromną scenografię przygotowała Iza Toroniewicz. Żywiołowo zagrany spektakl z licznymi pikantnymi scenami chyba spełnił oczekiwania widowni, która - wraz z aktorami - bawiła się świetnie, dając temu wyraz gromkimi salwami śmiechu i nie szczędząc oklasków. Na twarzach widzów, jak kiedyś przed remontem, nie widać było śladów zmęczenia, bo siedzieli w nowych wygodnych fotelach i w znakomicie wentylowanej sali. Dlatego też ochoczo, po występie, wzięli udział w okolicznościowym bankiecie.