Artykuły

Premiera odwołana

Z powodu wypadku KATARZYNY SOBISZEWSKIEJ Wrocławski Teatr Pantomimy odwołał premierę przygotowywanego od kilku miesięcy spektaklu "Dusioł". - Poczułam się rozbita i winna, że zawaliłam robotę - mówi aktorka.

Magda Podsiadły: Tydzień temu złamałaś nogę podczas próby generalnej "Dusioła" we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. To nie jest Twój pierwszy wypadek przy pracy?

Katarzyna Sobiszewska: Straszny wypadek miałam w "Metrze", też na dzień przed premierą w amerykańskim składzie spektaklu. Techniczni za wcześnie odsunęli podest. Scena rozgrywała się w ciemnościach, zaledwie we fluorescencyjnym świetle. Skoczyłam na ten nieistniejący podest i spadłam. Straciłam przytomność. Nieśli mnie na desce, bo podejrzewali, że złamałam kręgosłup, a jak się ocknęłam, usłyszałam: "Dziewczyna się zabiła!". Miałam wstrząśnienie mózgu, ale w spektaklu zagrałam. Podobnie było w "Małpach" we wrocławskiej pantomimie. Graliśmy spektakl na jakimś festiwalu i spadłam, ześlizgnęłam się z kraty.

Kilka dni temu po raz kolejny skoczyłam i... złamałam nogę.

Jak to jest, gdy dowiadujesz się, że nie zagrasz? W dodatku dzień przed premierą, wszystko zapięte na ostatni guzik!

Wiesz, czego doznajesz? Uczucia absurdu. Poczułam się rozbita i winna, że zawaliłam robotę. Tyle harówki i nagle wpadasz w czarną dziurę. Ty i zespół. Jakby cię ktoś łyżką z zupy jak klusek wybrał. Nie lubię wypadać z rytmu, jestem zbyt aktywna. Tymczasem teraz zaledwie kolebię się po mieszkaniu.

Czy to spektakl trudny fizycznie?

- Dla mnie tak, bo postać, którą gram, jest podobna trochę do zwierzęcia, trochę do kwiatu. Mój skok był efektowny, dziki, podobny do sarniego susa. Na próbie generalnej skoczyłam, upadłam na podłogę i kicha. Może byłam w tym momencie zbyt zmęczona, nazbyt zdenerwowana.

Od razu wiedziałaś, co się stało?

- W "Małpach" pół spektaklu grałam na złamanej ręce. Dopiero po przedstawieniu ręka mi spuchła. Teraz też dowlokłam się sama do garderoby i dopiero pojechaliśmy na pogotowie. Kostka zrobiła się jak grucha, i lekarz z początku uznał, że to skręcenie, nic wielkiego, można mrozić przed wysiłkiem na scenie i wyeliminować trudniejsze fizycznie elementy. Niestety, to jednak złamane śródstopie, no i noga trafiła w gips.

Jak przyjął to zespół?

- Prawie trzy miesiące zostały przekreślone. Stefan Niedziałkowski, reżyser, pracował z nami po raz pierwszy, nie znał nas, a jego metoda polega głównie na pracy z uczniami. Więc najpierw trzeba było zbudować wzajemne zaufanie. Reżyser wymagał wielkiej koncentracji, zamykaliśmy się w sali prób jak w czeluści, za zasłoniętymi oknami. Już same próby były trochę jak misterium, spektakl jest zresztą oparty na misterium poetycko-baletowym. Siedzieliśmy po sześć godzin, spotykaliśmy się też wieczorami, i chyba udało nam się uzyskać jedność. Po wypadku pomyślałam w garderobie: Boże, biedni ludzie.

Niedziałkowski nie zamierzał zrobić za Ciebie zastępstwa?

- Uznał, że nie chce, woli przesunąć premierę. Moja postać rozpisana jest na wiele działań, więc zrobienie zastępstwa byłoby trudne. U Niedziałkowskiego mim musi najpierw odnaleźć ruch w sobie samym, w swojej psychice, w swojej intuicji.

Kim jest Twoja postać?

- Gram kobietę-pożądanie. Ta rola kojarzy mi się z psychologicznym mechanizmem, w którym mężczyźni zapamiętują pierwszą miłość swojego życia. W mojej postaci jest więc i skrywana namiętność, i demonizm, i erotyzm, i miłość. I też jakieś przewleczenie czasem, zbliżające do śmierci.

Premiera przełożona została na marzec, czy do tego czasu będziesz w pełni sprawna?

- Gips mam zdjąć 4 stycznia, a potem mam czas na rehabilitację. Przed premierą musimy jeszcze popróbować.

Co robisz teraz uwięziona w domu?

- Zajmuję się tym, na co zwykle nie mam czasu: słucham muzyki, czytam książki, gotuję, głaszczę koty. I pracuję nad dwoma pomysłami spektakli. Myślę też, dlaczego tak się stało. Jestem osobą, która nie potrafi zatrzymać się w biegu. I wtedy wkracza los. Zyskujesz nagle dystans do swojego dotychczasowego życia. Zmienia się hierarchia wartości. Mój zawód jest bardzo ulotny, jedna chwila - i już nie grasz. Kontuzja, wypadek to też element tego zawodu.

* Katarzyna Sobiszewska - tancerka, aktorka, mim, grała m.in. w słynnym musicalu "Metro" Józefowicza i Stokłosy oraz w spektaklach Henryka Tomaszewskiego "Traktat o marionetkach" w Teatrze Narodowym w Warszawie i w "Tragicznych grach" we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Od 1999 roku związana z WTP.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji