Artykuły

Omlet jajeczny

"Tygrys Piotrek" w reż. Ireneusza Maciejewskiego w Teatrze Maska w Rzeszowie. Pisze Marek Pękala w Gazecie Codziennej Nowiny.

Sztuka Hanny Januszewskiej "Tygrys Pietrek" w rzeszowskim Teatrze Maska została szumnie zapowiedziana w jednej z gazet jako "Hamlet Laleczny".

Tak o tej bajce, napisanej przed 30 laty mówiło się w środowisku teatralnym. W złośliwej anegdocie. Zdumiony tą zupełnie serio i nie a propos miarą zastosowaną do prościutkiego tekstu, udałem się do Maski. I, co było do przewidzenia, od razu spadłem z wysoko ustawionej w promocyjnym tekście poprzeczki. Bo to nie Hamlet, lecz omlet -taki deser, a gdzie danie główne? Nie był to też omlet laleczny, lecz jajeczny. I to aż za bardzo jajeczny - tyle było jaj na scenie. Byle tylko rozbawić milusińskich z widowni. I rechotu było co nie miara. A lalka tylko jedna, właśnie ów tytułowy Pietrek.

Dobre rzemiosło

Nie znaczy to, że młody reżyser Ireneusz Maciejewski bardziej zna się na gastronomii niż na teatrze. Pomysł, aby akcję "Tygrysa" przenieść z lasu do cyrku, został zrealizowany konsekwentnie. Ruch sceniczny i "choreografia" piosenek z ładną ilustracyjną muzyką - są precyzyjne, dowcipne, bez zarzutu.

Nie wiadomo natomiast, dlaczego do wystawienia tej sztuki, a raczej sztuczki, potrzebny był konsultant cyrkowy. Wszak żonglować aż trzema piłeczkami umie nie tylko rasowy lalkarz Robert Luszowski.

Nie wiadomo też, dlaczego do głównej roli trzeba było aż kogoś zaprosić. Młoda aktorka Katarzyna Gałasińska, obdarzona raczej skromnym możliwościami głosowymi, była poprawna, no, niech będzie nawet, że dobra. Ale żeby robić z niej gwiazdę czy gwiazdkę, to oczywista przesada. Warunki fizyczne i artystyczne o wiele bardziej predestynowały do tej roli Jadwigę Domkę, która jako Bardzo Odważny Tygrys tylko fajnie śmieszyła. Ale chyba o to reżyserowi chodziło

Zabawa dla zabawy

Zabrakło w tej klownadzie momentu katharsis. Scena, gdy Pietrek przedziera się nocą "przez lasy i góry" po lekarza dla mamy, choć efektowna wizualnie i muzycznie, nie udźwignęła doniosłości tego przełomowego w życiu głównego bohatera wydarzenia. Zdecydowanie lepiej wypadła błazenada doktora śpieszącego mamie Pietrka na ratunek. Ale to tylko takie jaja dla samych jaj, bo z dramaturgicznego punktu widzenia było to po prostu fatalne. Tak to bywa, gdy zamiast teatru proponujemy trywialną zabawę w teatr.

Pierwsze przedstawienie Maski przygotowane pod nowym kierownictwem artystycznym Ewy Piotrowskiej nie daje żadnej odpowiedzi na pytanie, czy teatr ten znalazł wreszcie szansę, by wydźwignąć się z wieloletniego kryzysu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji