Artykuły

Rewolwer Świderskiego

Ktoś mądry powiedział, że gdy w pierwszym akcie pojawi się na scenie strzelba, to pod koniec akcji na pewno wystrzeli. Tymczasem w komedii Aleksandra Fredry rewolwer zjawia się dosyć wcześnie, ale nigdy z niego nie padnie strzał, ponieważ zostaje zdemaskowany jako poczciwa gilotynka do obcinania cygar. A jednak byłbym skłonny twierdzić, że w tym telewizyjnym spektaklu rozległ się wcale potężny wybuch, który rozsadził wątłe ramy tej farsy i przydał jej blasku - wybuch wielkiego aktorskiego uniesienia, wielkiego aktorskiego artyzmu.

W poniedziałkowym teatrze TV pokazano nam 9 maja sztukę Aleksandra Fredry "Rewolwer", która należy do pośledniejszych, by nie rzec bardzo poślednich utworów tego znakomitego pisarza. Nie cieszyła się ona nigdy zbytnim zainteresowaniem ludzi sceny i rzadko kiedy trafiała przed publiczność.

Jak nas poinformowano w słowie wstępnym, była to dopiero siódma realizacja tej komedii od chwili jej powstania. A zatem reżyserzy i inscenizatorzy uważali ją za pozycję mizerną, ale - jak sądzę - nie tyle ze względu na przeciętne walory literackie "Rewolweru" - ile na trudności obsadowe - szczególnie dwu ról. Ale o tym za chwilę.

Pouczono nas także, iż akcja tej komedii - aczkolwiek dzieje się we Włoszech - wymierzona właściwie była przeciwko sytuacji w Galicji i posiada silne demaskatorskie ostrze, które obnaża serwilizm, superlojalność i spotęgowany wazelinizm ówczesnego społeczeństwa w stosunku do austriackiego cesarza pana.

To prawda, że Fredro - stary żołnierz napoleoński, patriota i krewki szlagon - musiał irytować się upadkiem ducha narodowego w Galicji, nagminnym donosicielstwem, prześciganiem się w dowodach lojalności. Irytował się tym przez całe swoje długie życie - żądał nawet od syna by pośmiertne wydanie jego dzieł zebranych ukazało się w zaborze rosyjskim, chociaż tam cenzura była znacznie ostrzejsza. Odległe to jednak sprawy i mocno zwietrzałe.

Dlatego też szlachetne intencje na pewno nie mają już żadnej nośnej siły artystycznej. "Rewolwer" ocalić od zapomnienia mogą jedynie świetni aktorzy. Znakomita i trafna obsada może sprawić, że w ogóle przestają nas interesować jakieś, rzekomo, "głębsze" podteksty, aluzje oraz sugerowana krytyka pewnej formacji społecznej. Po prostu zostajemy zagarnięci przez świetną zabawę, urzeczeni aktorskim kunsztem zapominamy o zaleceniach historyków literatury.

Tak było też w istocie podczas telewizyjnej premiery "Rewolweru". Znakomita reżyseria i świetna gra aktorska sprawiły, że chłonęliśmy tego Fredrę z drugiego rzutu niczym prawdziwy poetycki klejnot. Powiedziałem, że są w tej komedii szczególnie dwie trudne role: główna (którą w poniedziałkowym teatrze kreował Jan Świderski) oraz niemowy (Wiesław Gołas). Jednak i pozostałe muszą znaleźć odtwórców najwyższej rangi, takich jak J. Kobuszewski czy B. Wrzesińska.

Wielkim przeżyciem była dla mnie kreacja Jana Świderskiego. Po wojnie z taką ekspresją i wyrazistością grał w utworach Fredry jedynie niedościgniony mistrz, Jacek Woszczerowicz, którego Łatka pozostanie osiągnięciem aktorskim najwyższego wymiaru. Widziałem po wojnie prawie wszystkich wielkich w komediach Fredry (nawet sędziwego Solskiego) łącznie z katowicką kreacją Gustawa Holoubka w "Dożywociu" właśnie. Ale dopiero Woszczerowicz zawojował moją wyobraźnię i moją sceniczną wrażliwość bez reszty. Odsłonił nam nowe wartości wiersza Fredry, ukazał na nowo fredrowskie typy. A teraz właśnie Świderski...

Mówiło się i mówi bardzo wiele o pięknie języka Fredry, o jego melodyjnym wierszu, który wcale nie jest łatwy i przysparza mniej utalentowanym aktorom (albo "głuchym") sporo kłopotów. Podawać tekst Fredry trzeba umieć, ale na tym nie koniec. Każda postać - nawet w drugoplanowych sztukach i na drugim planie - posiada u tego autora jakże bogate życie indywidualne, a co za tym idzie - bardzo wyrazisty rysunek psychologiczny. Nawet charaktery na pozór jednoznaczne są niezwykle złożone i jedynie przeniknięcie ich jestestwa a nawet pokładów podświadomości gwarantuje wybitnym aktorom sukces. To, co zrobił Jan Świderski z dosyć mętnej postaci finansowego barona włosko-galicyjskiego, Moutana, jest dowodem najwyższego kunsztu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji