Artykuły

Firma dziękuje. Ludzie nie znają reguł gry

W weekend na Scenie Stu, w ramach Krakowskich Reminiscencji Teatralnych, widzowie mogli zobaczyć premierowe pokazy spektaklu "Firma dziękuje" Lutza Hübnera. Rozmowa z Markiem Gierszałem, reżyserem spektaklu.

Gabriela Cagiel: Lutz Hübner funduje głównemu bohaterowi emocjonalną karuzelę. Miał pan kiedyś okazję doznać czegoś podobnego?

Marek Gierszał: Myślę, że nie aż w takim stopniu. Teatr zawsze jest jakimś podkręceniem rzeczywistości i realności. Myślę, że zwycięstwem tej sztuki jest to, że każdy człowiek może rozpoznać w niektórych momentach swoje życie. Żyjemy w państwach tak zwanych rozwiniętych, wszyscy ludzie znają problemy egzystencji, konieczności, pracy. Wiemy, że nie jest o nią łatwo i wydaje mi się, że to nam wszystkim jest w jakiś sposób bliskie. Pokazujemy coś może w formie dowcipnej, sarkastycznej, może czarnej komedii, ale jednak opowiadamy o człowieku.

W spektaklu dominują niejasne reguły gry i dość mroczny system. W tym kierunku zmierzamy?

- Tego nie wiem, ale z wypowiedzi krakowskich widzów, którzy oglądali spektakl podczas prób lub pokazów przedpremierowych, dowiaduję się, że wiele osób rozpoznaje w tym spektaklu swoją rzeczywistość. W którą stronę rozwinie się świat? Zobaczymy. To, że ludzie nie znają reguł w grze, w którą wchodzą, że wiszą jak ryba na wędce i są w systemie uzależnienia, staje się dla nas coraz bardziej zauważalne. Zarówno w Niemczech, gdzie mieszkam, jak i w Polsce. Wystarczy porozmawiać, posłuchać, porozglądać się. Pozostaje istotne pytanie o wybór: czy go mamy, czy jednak nie? Odpowiedź uzależniona jest od postawy wobec życia, społeczności, od znalezienia swojego miejsca w życiu prywatnym i zawodowym.

Pojawia się dużo pytań. Jedno z nich zadaje Ella Goldmann głównemu bohaterowi. Chodzi o konfrontację z jego systemem wartości.

- Moim marzeniem jest robienie teatru o ludziach, których jakoś on dotyczy. Istotą teatru jest zadawanie pytań. Każdy z nas musi znaleźć odpowiedź. To, co mnie w tej sztuce zachwyciło i dlaczego poprosiłem autora i wydawnictwo o tłumaczenie, to kolejne piętro, które można wyczytać i mam nadzieje, że widz je dostrzega, czyli o kondycję człowieka we współczesności. Nie chodzi tylko o to, że pan Krusenstern jest wykorzystywany przez system, bo oczywiście, że jest. Ale też o to, że on jest też częścią tego systemu. I znowu pytanie, na ile jesteśmy uzależnieni od czasu, w którym żyjemy. Czy jest w kondycji człowieka możliwość wyjścia? Stąd scenografia, która pokazuje świat zamknięty - nie wiadomo, gdzie to jest, co to za przestrzeń.

Wydaje się, że główny bohater jest w nim więziony...

- Więziony czy nie więziony? A może on sam decyduje się tkwić w tym zamknięciu? To nie jest mój pomysł reżyserski, to jest wpisane w sztukę i mam nadzieję, że to dla widza czytelne. Drugi taki temat: jawa czy sen. Znowu zadajemy pytanie: co to jest? Dla mnie głównym bohaterem tej sztuki nie jest Krusenstern, ale strach. Strach o jutro, strach przed niewiadomą, strach o egzystencję. To jest temat, który dla mnie Hübner dotknął, i jest on szalenie istotny.

Scenografia i kostiumy: Hanna Sibilski, tłumaczenie: Herbert Kaluza, Marek Gierszał. Występują: Piotr Cyrwus/Rafał Dziwisz (jako Adam Krusenstern), Marcel Borowiec/Otar Saralidze (Sandor Mayer), Krzysztof Pluskota/Mariusz Zaniewski (John Hansen), Ella Goldmann: Ewa Kaim/Dorota Segda (Ella Goldmann) oraz Angelika Kurowska/Agata Woźnicka (Mayumi Selo).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji