Artykuły

Freud i Marks na polskiej ławce

"Mroczne perwersje codzienności" w reż. Rafała Sabary w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

W Teatrze Jaracza premierowo pokazano "Mroczne perwersje codzienności". Spektakl zrealizowany w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich to popis zgranego, komicznego duetu - Mariusza Słupińskiego i Mariusza Siudzińskiego.

Artykuł otwarty

Na ławce, przed elitarnym żeńskim gimnazjum, spotyka się dwóch ekshibicjonistów. Rozpoczyna się brutalna walka o miejsce - nie mogą przecież działać w tej samej okolicy! Zygmunt nie chce odpuścić - to dzielnica willowa, a jego podniecają tylko dziewczynki z dobrych domów. Skoro Karolowi jest wszystko jedno, dlaczego nie przeniesie się gdzie indziej? Podejrzliwość szybko ustępuje porozumieniu, a Zygmunt i Karol zaczynają się zaprzyjaźniać. Pikanterii dodaje "Perwersjom" fakt, że o prawo do deprawowania uczennic kłócą się autor "Kapitału" i twórca psychoanalizy.

Marco Antonio de la Parra napisał dramat w 1984 roku, za rządów Pinocheta, osadzając akcję w Santiago (co było wyraźną wskazówką interpretacyjną; podobno cenzorzy przepuścili tekst, bo zwiodła ich wizja przedstawienia Freuda i Marksa jako błaznów). Rafał Sabara, reżyser, z oczywistych względów (kogo dziś interesuje junta Pinocheta?) postanowił z tego kontekstu zrezygnować, ale w tekście pozostały ślady - oskarżenia o kolaborację z reżimem i aluzje do tortur. Przekomarzanie bohaterów przerywa co chwila groźny dźwięk przejeżdżającego samochodu (obyczajówka?). I chociaż w opisie spektaklu realizatorzy sugerują, że Zygmunt z Karolem mogliby równie dobrze dyskutować na polskiej ławce, rezygnacja z politycznego kontekstu osłabiła jednak siłę rażenia tekstu. Lepiej wybrzmiał on w Turcji, gdzie zresztą skończyło się na wycofaniu go z teatrów.

Sabara przesunął konflikt w kierunku uniwersalnego "my" - "oni", osadzając go w polskich realiach (np. aluzja do pospolitego ruszenia w obronie krzyża ustawionego przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej). "Zbigoszenie" oryginału (lud słucha tu disco polo i pokrzykuje: "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało") idealnie wpisuje się w przyjętą konwencję klaunady i kabaretu. Nawet bez szukania drugiego dna "Mroczne perwersje" warto obejrzeć, bo czarny humor bawi i nie przeszkadza nawet balansowanie na granicy dobrego smaku ("Gdybym poszedł do komunii, hostia zgniłaby mi w ustach" - mówi Freud, "Ale Żyd z pana" - wyrywa się Marksowi, gdy negocjuje z Freudem cenę sesji psychoanalitycznej). Sporo jest oczywiście podtekstów seksualnych; jak się okazuje, Freud cierpi na zazdrość o penisa, którą sam wymyślił.

Atutem "Mrocznych perwersji" w Teatrze Jaracza jest dobre aktorstwo. Mariusz Siudziński (Zygmunt) i Mariusz Słupiński (Karol) świetnie odnaleźli się w błazeńskiej konwencji, ale dają swoim postaciom również wymiar tragiczny. Bawią sceny, gdy obrzucają się epitetami (Pozytywista! Materialista! Elitarysta! Żyd!) i śpiewają "Z tobą chcę oglądać świat". Na zachętę dodam, że na koniec rozchylą poły płaszczy (i nie jest to spoiler).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji