Fredro na Broadway`u - czyli Damy i huzary według Macieja Wojtyszki
Znany reżyser telewizyjny ("Mistrz i Małgorzata") i teatralny ("Miłość na Krymie") Maciej Wojtyszko mówi o swojej inscenizacji sztuki "Damy i Huzary" A. Fredry.
Autorów takiej wersji Fredry jest kilku, tzn. Jurek Derfel, Tadeusz Wiśniewski, ja i właściwie cały zespół, który zgodził się na to, żeby grać Fredrę z piosenkami. Moja inscenizacja to oczywiście żart i pastisz, podrabianie Fredry, a do pastiszu potrzeba publiczności, która chce się bawić i dzięki Bogu w Opolu miałem taką.
Przecież nie musimy hrabiego Aleksandra "odbębniać" bardzo uroczyście, nie musimy go grać bardzo klasycznie.
Pastisze robi się różne, nie wskazując palcem kolega Grzegorzewski robi z Czechowa i Wyspiańskiego i potrafi się tym bawić. Nie czuję w związku z tym jakiegoś straszliwego błędu, że usiłowałem napisać stosunkowo prostą wersyfikacją, podrabiając język Fredry piosenki do jego oryginalnego tekstu.
"Damy i huzary" jako pastisz to ogromne wyzwanie, bo idąc o krok za daleko zrobi się ordynarna karykatura, czyniąc o trochę za mało wychodzi zwyczajna opereta.
Podczas spotkania po spektaklu padło pytanie, w jakim stopniu na Wojtyszkę wpłynęła obecna moda na tworzenie i przerabianie wodewilów, moda która przyciąga do teatru widownię i pieniądze.
- Skłamałbym, gdybym powiedział że nie pracuję dla pieniędzy. Ale pisałem już w swoim życiu wiele piosenek, m.in. do "Kandyda", "Ani z Zielonego Wzgórza", "Pierścienia i Róży" i paru innych. Nie jest to żadna zmiana w moim życiorysie, wynikająca z nadejścia pewnej mody.
W teatrze musi być atrakcyjnie, musi być także refleksyjnie. Taki przykład daje nam historia teatru: mając dwie różne publiczności - dwór i ulicę, dwóch niezłych autorów stworzyło rzeczy, które mocno się trzymają, byli to Szekspir i Molier. I żeby państwo nie pomyśleli sobie, że tutaj Wojtyszko próbuje porównywać się do Szekspira czy Moliera.
W kolejnym wydaniu, z kolejnym pomysłem spotkamy się z Fredrą. Mniej czy bardziej klasyczne, bardziej czy mniej awangardowe podejście do tego dramaturga - to oczywiście ważne, ale najważniejsze chyba, że liczne jego teksty wciąż są wdzięczną materią do inscenizacji, a nawet eksperymentowania.